Katastrofa Ethiopian Airlines. Bardzo niepokojące dane z czarnych skrzynek
Eksperci z Etiopii i USA analizują zapisy z odnalezionych czarnych skrzynek. Pierwsze badania wskazują, że wiele elementów katastrofy było podobnych do tych, które przydarzyły się podczas awarii takiego samego samolotu w październiku w Indonezji.
Po tym, jak udało się odnaleźć czarne skrzynki maszyny Ethiopian Airlines, trwają gorące analizy zapisów rejestratorów katastroficznych.
Minister transportu Etiopii Dagmawit Moges poinformował, że stan skrzynek jest dobry i udało się odczytać wszystkie dane.
Badania miały potwierdzić wcześniejsze informacje z satelity. Sugerowały one, że całe 6 minut lotu etiopskiej maszyny było bardzo nierówne. Maszyna miała gwałtownie przyspieszać, a chwilę potem zwalniać i tracić wysokość.
Chodzi o Boeingi 737 MAX
Wstępny raport na temat przyczyn wypadku, do którego doszło w ubiegłą niedzielę, będzie gotowy za 30 dni.
Już teraz wiele wskazuje jednak, że mogło dojść do podobnej awarii jak ta, która przydarzyła się w październiku. Wtedy pilot indonezyjskiego samolotu również nie mógł zapanować nad maszyną, która szybko nabierała prędkości, a potem w niepokojącym tempie traciła moc. Jeżeli faktycznie chodziło o podobną usterkę, może to oznaczać prawdopodobne niebezpieczeństwo dla innych maszyn tego modelu.
Przypomnijmy, że chodzi o Boeinga 737 MAX. Rzecznik tej firmy zaznaczył jednak, że maszyna - tak samo jak wszystkie wcześniejsze samoloty tego producenta - posiada wymagane certyfikaty amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA).
Na pokładzie Ethiopian Airlines było 157 osób. Maszyna wystartowała z lotniska w Addis Abebie w niedzielę o godzinie 8:38 miejscowego czasu.
Po 6 minutach lotu wieża kontrolna lotniska straciła z nią kontakt. Wkrótce okazało się, że lecący do Nairobi samolot rozbił się 62 km od stolicy Etiopii. Na pokładzie było dwóch Polaków. Nikt nie przeżył. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.