Kat jako ofiara
Zgłoszenie przez SLD poprawki do ustawy o
kombatantach, która przyznaje przywileje również członkom
komunistycznego aparatu represji, wskazuje, jak rozpaczliwie
partia postkomunistyczna walczy o przetrwanie - pisze w "Rzeczpospolitej"
Bronisław Wildstein.
12.05.2004 | aktual.: 12.05.2004 06:19
Miller poprawkę tę zablokował jako zbyt kontrowersyjną, a więc taką, która może odebrać mu część wyborców. Dziś SLD myśli raczej o wyborcach, których może dzięki niej utrzymać. A za jej rzeczników uznać można dawny ZBOWiD liczący 400 tys. członków, co obecnie z pewnością nie jest dla SLD do pogardzenia. Przyjąć należy również, że jak zawsze w słabnącej partii rosną w siłę grupy nacisku, w tym wypadku lobby ubeckie - ocenia komentator dziennika.
Stwierdza on, że MBP było antypolskie i zbrodnicze. Ludzie przynależący do organizacji takiego typu w żadnym wypadku nie mogą cieszyć się przywilejami za działanie patriotyczne, chyba że świadomie uprawiali sabotaż. Nie ma tu mowy o odpowiedzialności zbiorowej, ponieważ nikt ich nie każe, a jedynie odmawia im przywilejów, które przysługują za wyjątkowe zasługi. To samo odnosi się do używanej przy tej okazji kategorii domniemania niewinności.
Ale kto w SLD przejmuje się racjami? - kończy pytaniem swój komentarz Bronisław Wildstein. (PAP)