Kasyno, poker i ruletka. Tak się bawi państwowa spółka. "Duża niezręczność"
Po tym, jak państwowa spółka Enea zorganizowała dla swojego kierownictwa, menedżerów i przedstawicieli spółek-córek wyjazd do Juraty z imprezą z ruletką i pokerem, na Nowogrodzkiej nie kryto oburzeni. Spółka unikała odpowiedzi na pytania o koszty i pomysł z hazardem. Głos zabrał jednak wiceprezes Enei Tomasz Siwak. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że wyjazd w takiej formule w ogóle nie powinien mieć miejsca: - To bardzo duża niezręczność.
Kontrowersyjny wyjazd kilkudziesięciu osób z kadry zarządzającej Enei trwał od 9 do 11 października w Juracie na Półwyspie Helskim. Oficjalnie pod hasłem warsztatów dla zarządów spółek z grupy Enea "Panele Strategiczne Grupy Enea". Jak czytamy na stronie spółki, "celem spotkania był przegląd zadań inwestycyjnych oraz wypracowanie nowych koncepcji rozwojowych w perspektywie strategicznej i operacyjnej".
Sprawę wyjazdu jako pierwszy opisał Onet, który ustalił, że sama impreza z ruletką i pokerem kosztowała kilkanaście tys. zł. Ale - jak ustaliła Wirtualna Polska - koszty całego wyjazdu były jednak znacznie wyższe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stan przedzawałowy w polskiej energetyce. "Zapasy węgla są na styk"
W wyjeździe uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Nieoficjalnie w Juracie mogło być łącznie ok. 70 do 100 przedstawicieli Enei. Uczestnicy wyjazdu korzystali z noclegów w Ośrodku Wypoczynkowym "Rewita" w Juracie. Według cennika tego obiektu koszt pobytu w najtańszym jednoosobowym przez dwie doby to 320 zł, w dwuosobowym - 560 zł. Cena apartamentów waha się natomiast od 620 do 920 zł za dwie doby. A więc już sam nocleg to koszt kilkunastu tysięcy złotych.
Jednak największe kwoty pochłonęła organizacja wieczornych rozrywek dla przedstawicieli spółki.
- Oprócz noclegów i wyżywienia, wynajęto zewnętrznych barmanów i kupiono drogie alkohole, zewnętrzna firma zbudowała kasyno dla pracowników, a także ściągnięto muzyków, którzy grali do kotleta. Mamy więc bardzo drogie usługi, które zostały zlecone firmom zewnętrznym, w tym budowa kasyna i wynajęcie krupierów, barmani z alkoholami i muzycy - mówi Wirtualnej Polsce informator znający kulisy organizacji wyjazdu.
Na zdjęciach, które wyciekły do mediów, widać m.in. dyrektorów departamentów w spółce Enea ze szklanką trunków, grających przy stolikach w tzw. Poker Texas Holdem. Wcześniej w serwisach społecznościowych pojawiły się informacje, że przy stolikach siedzą politycy PiS. Na fotografiach, którymi dysponuje Wirtualna Polska, w najlepsze bawią się szefowie jednostek organizacyjnych w spółce, nie - politycy.
W ofercie wieczornych rozrywek była również gra w ruletkę i blackjacka. A impreza nosiła nazwę "Noc Kasyn".
"Zapraszamy do wspólnego spędzenia dwóch niesamowitych wieczorów. W niedzielę wyzwaniem będzie trafienie do celu, a na wieczór proponujemy mieszankę muzycznej energii. W poniedziałek sprawdzimy, kto wyłoży wszystkie karty na stół, a kto wyciągnie asa z rękawa. Całość doprawiona będzie magicznymi sztuczkami" - kusili uczestników eventu organizatorzy wyjazdu.
Sprawdziliśmy, ile kosztuje organizacja wirtualnego kasyna, na przykładzie jednego z podwarszawskich hoteli. W ofercie dla 70 osób z czterogodzinnym open barem i opieką koordynatora to koszt 26 tys. zł netto.
Pytana przez nas o całościowe koszty "warsztatów" spółka Enea nie odpowiedziała. Odesłała jedynie do lakonicznego komunikatu na swoich stronie.
"Było to już drugie spotkanie zarządów spółek, które w takiej formule będą odbywały się cyklicznie, jako płaszczyzna wymiany informacji i kształtowania istotnych procesów biznesowych pomagających wykorzystać potencjał Grupy Enea. Warsztaty były okazją do wymiany pomysłów, wizji rozwoju energetyki i transformacji polskiego sektora wytwórczego. Tematem paneli i warsztatów był również wpływ wydarzeń na arenie międzynarodowej, takich jak kryzys surowcowy czy dezinformacja, na krajową gospodarkę i energetykę" - czytamy w oficjalnym komunikacie.
Podobnie było w przypadku naszych kolejnych pytań, które wysłaliśmy spółce: "Kto był pomysłodawcą, żeby w trakcie wyjazdu organizować kasyno dla pracowników Enei i wynająć do tego prywatną firmę?", a także: "Jak kierownictwo spółki, w kontekście kryzysu energetycznego, uzasadnia takie wyjazdy, jak ten do Juraty?". W tym przypadku również odesłano nas do oficjalnego komunikatu. Mimo kilkukrotnie ponawianych próśb rzecznik spółki Piotr Ludwiczak nie odpowiedział nam na szczegółowe pytania.
"Szanowny Panie Redaktorze, wszystkie informacje dotyczące paneli strategicznych Grupy Enea znajdzie Pan w komunikacie, który opublikowany jest na stronie" - przekazał jedynie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Przez ceny prądu bankrutują firmy. "Płacił 22 tys zł, dostał rachunek z kwotą 120 tys. zł"
Według nieoficjalnych informacji ujawnionych przez Onet, za organizacją imprezy mieli stać menedżerowie związani z szefem sejmowej komisji energetyki i aktywów państwowych, posłem PiS Markiem Suskim. Wskazywano też m.in. na wiceprezesa ds. handlowych w Enei Tomasza Siwaka, który stanowczo zaprzeczył tym doniesieniom. Według ustaleń Wirtualnej Polski, za organizację wyjazdu do Juraty odpowiada dział marketingu w Enei, który podlega bezpośrednio prezesowi Pawłowi Majewskiemu. To zaufany człowiek wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Prezesem Enei jest od kwietnia 2022 roku.
Obaj politycy - Sasin i Suski - pod koniec września starli się ws. propozycji resortu aktywów państwowych ws. opodatkowania zysków nadzwyczajnych spółek Skarbu Państwa i przedsiębiorstw prywatnych. Sasin z projektu ostatecznie się wycofał, a jednym z głośniej krytykujących go politykiem PiS był właśnie Suski.
- Nie zgadzam się z tym, że należy opodatkować zyski firm energetycznych. Albo nie będziemy mieć energii wcale, albo będziemy mieć ją drożej. Nie możemy zarżnąć naszych producentów energii - mówił Suski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Resort aktywów państwowych również nie udzielił nam odpowiedzi na pytania o wyjazd do Juraty, organizację i ocenę pracy prezesa Pawła Majewskiego.
Natomiast poseł Suski w przesłanym Wirtualnej Polsce oświadczeniu zaprzeczył, by miał jakikolwiek związek z organizacja wyjazdu.
"Wskazywanie mnie jako jednego z organizatorów jest absurdem. Prezesem Enei jest pan Paweł Majewski i jeśli organizuje tego typu wyjazd, to najprawdopodobniej odbywało się to za jego aprobatą. W momencie, kiedy dowiedziałem się o zabawie uczestników z kasynem w tle, powiadomiłem wicepremiera Jacka Sasina z sugestią wyciągnięcia konsekwencji. Uważam, że zawsze powinno zachowywać się skromnie i z umiarem, ponieważ są to środki publiczne, tym bardziej w dobie wysokich cen energii. Co do osoby pana Tomasza Siwaka, to według mojej wiedzy nie był uczestnikiem tego wyjazdu ani organizatorem. Ocena pracy prezesa Enei należy do wicepremiera Jacka Sasina" - przekazał nam poseł Suski.
Wirtualnej Polsce udało się porozmawiać z Tomaszem Siwakiem, wiceprezesem Enei ds. handlowych. We wcześniejszych publikacjach to właśnie jego wskazywano jako inicjatora wyjazdu do Juraty. Tak jak poprzednio stanowczo zaprzeczył, a dodatkowo nie krył irytacji organizacją eventu za publiczne pieniądze.
- Nie byłem inicjatorem tego wyjazdu ani jego uczestnikiem. Nie uczestniczę w tego typu wydarzeniach. Uważam je za niepotrzebne, one nic nie dają. O strategii spółki można porozmawiać w innych, stacjonarnych warunkach - mówi Wirtualnej Polsce Siwak.
Pytany przez WP o organizację wyjazdu, odpowiada: - Jeśli nawet prezes spółki sam nie był pomysłodawcą eventu, to co najmniej akceptował sekwencję zdarzeń i wszelkie atrakcje, które były na miejscu zapewnione. Biorąc pod uwagę koszty dojazdu, zakwaterowania, wyżywienia, organizacji mobilnego kasyna i innych rozrywek, w tym także serwowanych alkoholi, był to wydatek rzędu ponad 100 tysięcy złotych - uważa wiceprezes Siwak.
"Jak ktoś chce pograć w kasynie, to nie za pieniądze spółki"
- A jakie jest pańskie zdanie na temat mobilnego kasyna i hazardowych rozrywek? - dopytujemy.
- Wie pan, każdy panele organizuje w innej konwencji. Może w tym przypadku był to rodzaj strategicznej gry rynkowej lub giełdowej. Może próbowano na przykładzie pokera coś wygrać? A tak na poważnie... Rozmawiałem z wieloma posłami PiS, którzy wyrażali niesmak i niezadowolenie, że w dobie kryzysu mają miejsca takie zachowania topowych menedżerów. Z przykrością muszę stwierdzić, że część z polityków patrzyło podejrzliwie na moją osobę. Do dzisiaj muszę to dementować. Moim zdaniem takie rozrywki w obecnej, trudnej sytuacji związanej z inflacją, wysokimi cenami prądu są skandaliczne. Jak ktoś ma hobby, żeby pograć w kasynie, to niech to robi w wolnym czasie i za swoje pieniądze. A nie za pieniądze spółki - uważa Siwak zarządu Enei.
Jego zdaniem, taki wyjazd z rozrywkowym wieczorem nie powinien w ogóle mieć miejsca. - To bardzo duża niezręczność - kwituje.
Pytany, czy nie obawia się, że jego słowa uderzają bezpośrednio w prezesa spółki i spotkają się z reakcją, odpowiada: - Po prasowych publikacjach chciałem wyjaśnić z władzami spółki mój rzekomy udział w organizacji wyjazdu w Juracie. Najwyraźniej uznano, że tego tematu nie ma co ruszać. Poprosiłem o zdecydowane dementi w sprawie mojej osoby. Nie zrobiono tego do dzisiaj. W sumie cieszę się, że pan zadzwonił.
Spółka, poproszona o komentarz do informacji przekazanych przez wiceprezesa, nie odniosła się do sprawy.
- Spółka nie będzie odnosić się do prywatnych opinii pana Tomasza Siwaka - poinformował nas Piotr Ludwiczak, rzecznik spółki.
Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, sprawą wyjazdu do Juraty zainteresowali się posłowie z sejmowej komisji energetyki, którzy będą chcieli przeprowadzić poselską kontrolę odnośnie kosztów wyjazdu.
Informacje o rozrywkach na wyjeździe trafiły również na Nowogrodzką. - Wizerunkowo wygląda to fatalnie. Kiedy Polacy muszą się martwić o wysokie rachunki prądu i szalejącą drożyznę, spółka urządza sobie hazardowe rozrywki. A do tego dochodzą jeszcze przepychanki w zarządzie Enei i rozgrywki między prezesami. Zamiast rozwiązywać problemy związane z cenami prądu, spółka zajmuje się sobą i wydaje na swoje uciechy państwowe pieniądze. To nie przynosi nam chluby - mówi nam polityk z otoczenia kierownictwa PiS.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski