Dla tych partii, które zdobyły odpowiednią liczbę głosów w wyborach, niebagatelnym wsparciem są środki z budżetu państwa. Rocznie idzie na to po kilkadziesiąt milionów złotych. Oznacza to, że każdy Polak, czy mu się to podoba, czy nie, zrzuca się po złotówce na polityków.
Likwidacji dotowania partii z budżetu chce PO. Nad jej projektem debatowali wczoraj posłowie. Większość ugrupowań opowiada się jednak za pozostawieniem tej formy finansowania partii, strasząc "politycznym kapitalizmem", "klientyzmem" polityków wobec sponsorów oraz powołując się na rozwiązania europejskie.
Ile kosztuje funkcjonowanie partii politycznej w skali Wielkopolski? - Sądzę, że miesięcznie potrzeba parę tysięcy złotych - uważa Andrzej Grzyb, prezes wielkopolskiego PSL. - Za same rozmowy z mojej komórki płacę 600-700 złotych miesięcznie - zdradza lider innej partii w regionie.
- Mamy taką strukturę wydatków, że większość pieniędzy zagospodarowują partyjne koła. To jakieś 1000-1800 złotych rocznie na każde koło - tłumaczy Waldy Dzikowski, lider wielkopolskiej PO.
- Dostajemy miesięcznie 5000 złotych przydziału z Warszawy na utrzymanie biura. I to wszystko, bo nawet składki idą do centrali, a zresztą z ich płaceniem jest dość kiepsko - mówi Tadeusz Dębicki, przewodniczący Samoobrony w regionie.
Paweł Klepka, liderujący w Wielkopolsce założonej przez Zbigniewa Religę partii Centrum, dopiero rozgląda się za siedzibą dla partii. I szacuje: - Żeby to miało w miarę profesjonalny charakter, potrzeba jakieś 1000-1500 złotych miesięcznie. Na razie za telefony i inne wydatki płacę po kilkaset złotych z własnej kieszeni.
Na drugim biegunie jest SLD - licząc subwencję, składki i wpłaty od posłów oraz radnych, wychodzi co najmniej 50.000 złotych wpływów miesięcznie. (PAP)