Kary więzienia zażądał prokurator dla orzeczników ZUS
Kary dwóch i trzech lat bezwzględnego
więzienia oraz zakazu zajmowania stanowisk związanych z orzekaniem
świadczeń społecznych zażądał w Sądzie Rejonowym w
Kielcach prokurator dla dwojga lekarzy-orzeczników ZUS,
oskarżonych w sprawie załatwiania świadczeń za łapówki.
17.05.2006 | aktual.: 17.05.2006 15:43
Prokurator Sławomir Mielniczuk zauważył w mowie końcowej, że w sprawach o korupcję bardzo trudno jest uzyskać bezsporny materiał dowodowy. W tym postępowaniu dowodami są podsłuchane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozmowy telefoniczne oraz wyjaśnienia części oskarżonych, którzy zdecydowali się współpracować z organami ścigania.
Według oskarżyciela, proceder korupcyjny był "rozpasany" do tego stopnia, że pieniądze na łapówki przesyłano przekazami pocztowymi. Podkreślił on, że prokuratura nie twierdzi, iż renty przyznawano osobom zdrowym, ale twierdzi, że w zamian za "załatwienie" świadczeń przekazywano pieniądze.
Świadczy to o obawach osób starających się o rentę. Zostało wytworzone w społeczeństwie przeświadczenie, że jak się nie da, to się nie załatwi. Dlaczego osoby ze schorzeniami onkologicznymi płaciły?- pytał Mielniczuk.
Najsurowszej kary - trzech lat więzienia - prokurator zażądał dla Krystyny T.-K., oskarżonej o to, że jako lekarz-orzecznik ZUS w Kielcach dziesięciokrotnie przyjęła korzyść majątkową w zamian za przyznanie świadczeń. Dla Jacka L., który jako zastępca głównego lekarza-orzecznika ZUS akceptował decyzje lekarki, prokurator zażądał dwóch lat więzienia.
Dla pozostałych 14 oskarżonych - są wśród nich lekarz-orzecznik, któremu pośredniczka miała obiecać łapówkę za załatwienie sprawy, osoby starające się o świadczenia oraz pośrednicy w procederze - prokurator domaga się kar od dziesięciu miesięcy do dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Wobec wszystkich chce orzeczenia kar grzywny.
Najsurowszej kary w tej grupie - dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery - domaga się prokurator dla Teresy Z., która pracowała w Wydziale Orzecznictwa ZUS i była "ostatnim ogniwem pośredników" między starającymi się o rentę a lekarzami. Kobieta przyznała się do winy i wyjawiła, jak działał mechanizm korupcyjny.
Żaden z lekarzy nie przyznał się do stawianych zarzutów. Ich obrońcy wnieśli o uniewinnienie. Podnosili, że jedynym dowodem winy lekarzy są "niespójne i niekonsekwentne" wyjaśnienia Teresy Z., która ich pomawia. Ich zdaniem, dzięki takim zeznaniom kobieta krócej przebywała w areszcie, a prokurator wnioskuje dla niej karę w zawieszeniu.
Według obrońców lekarzy, Teresa Z. realizowała korupcyjny proceder samodzielnie, a tylko powoływała się na możliwości załatwienia sprawy u lekarzy, miała bowiem doświadczenie pozwalające jej ocenić, kto otrzyma rentę bez problemów. Obrońcy podkreślili, że biegli nie zakwestionowali merytorycznie orzeczeń Krystyny T.-K.
Mec. Jarosław Kosowski podkreślił, że według wyjaśnień Teresy Z. Jacek L. miał otrzymać od niej pieniądze za zaakceptowanie jednej z decyzji lekarki, tymczasem oskarżony nie decydował w tej sprawie i był wtedy na nartach.
Część oskarżonych o wręczenie łapówki lub o pośrednictwo w procederze przyznała się do winy. W ostatnim słowie kilka osób prosiło sąd o zmniejszenie żądanej przez oskarżyciela kary grzywny ze względu na trudną sytuację ekonomiczną, zdrowotną czy rodzinną.
Sąd ma ogłosić wyrok w przyszły wtorek.
Śledztwo w sprawie korupcji w ZUS w woj. świętokrzyskim prowadziła Delegatura ABW w Radomiu pod nadzorem kieleckiej prokuratury okręgowej. Funkcjonariusze założyli podsłuch telefoniczny mieszkańcowi Starachowic. Mężczyzna miał znajomości w ZUS w Starachowicach i w Kielcach. Według ustaleń śledztwa, wykorzystywał je do świadczenia "swoistych usług" pośredniczenia w "załatwianiu rent". W trakcie prowadzonych czynności starachowiczanin zmarł, ale dzięki podsłuchowi telefonicznemu natrafiono na pośredników uczestniczących w procederze. "Interes" przejęła jego żona.
W kwietniu 2004 roku ABW zatrzymała dziesięć osób, w tym pracowników ZUS, a w czerwcu - czterech lekarzy. Jeden z lekarzy nie był orzecznikiem, ma postawiony zarzut poświadczenia nieprawdy w zaświadczeniu lekarskim i łapówkarstwa. Dwoje spośród lekarzy - Krystyna T.-K. i Jacek L. - od momentu zatrzymania do grudnia 2004 roku przebywali w areszcie. Nie są już pracownikami ZUS. Trzy miesiące spędziły w areszcie dwie pośredniczki.
Proces rozpoczął się w czerwcu 2005 roku i pierwotnie dotyczył 17 osób. Większość oskarżonych chciała dobrowolnie poddać się karze, ale sąd zgodził się na to tylko wobec jednego oskarżonego o wręczenie łapówki pośrednikowi i skazał go na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu. Gdy proces zbliżał się do końca okazało się, że jednemu z ławników postawiono zarzut o znęcanie się. Zmieniono skład sędziowski przez co proces toczył się od nowa.