Kary grzywny za zakłócenie Marszu Jedności w Białymstoku
Na kary 800 zł i 1 tys. zł grzywny skazał Sąd Rejonowy w Białymstoku w sumie trzynastu młodych mężczyzn, obwinionych o zakłócenie Marszu Jedności, zorganizowanego w mieście we wrześniu 2011 roku. Wyroki nie są prawomocne.
Marsz został zorganizowany po serii incydentów o charakterze nacjonalistycznym i antysemickim w regionie, m.in. po zniszczeniu polsko-litewskich tablic w gminie Puńsk oraz pomnika upamiętniającego ofiary mordu Żydów w Jedwabnem.
Sprawców tych czynów nie udało się ustalić, a śledztwa zostały umorzone.
W marszu sprzeciwu wobec takich zachowań, wzięło udział ponad sto osób: władze miasta, politycy, mieszkańcy, działacze organizacji pozarządowych, przedstawiciele mniejszości narodowych. Próbowała go jednak zakłócać kilkudziesięcioosobowa grupa młodych mężczyzn, którzy szli obok uczestników marszu i wznosili okrzyki, m.in. "Jedna Polska narodowa", "Naszą bronią nacjonalizm", "Precz z komuną", "Nie przepraszam za Jedwabne", "Polska cała tylko biała", "Bóg, honor, ojczyzna".
Policja nie interweniowała, na miejscu nikogo nie zatrzymano. Potem skierowała jednak do sądu wnioski o ukaranie 35 osób, obwinionych o zakłócanie legalnej manifestacji.
Wnioskowała także o to, by osoby te odpowiedziały za demonstracyjne okazywanie w miejscu publicznym lekceważenia narodowi polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom. Chodziło o okrzyki wznoszone pod adresem premiera Donalda Tuska.
W sierpniu 2012 roku, wyrokami nakazowymi, sąd skazał część z tych obwinionych na kary po 600 zł grzywny, pozostałych na kary miesiąca ograniczenia wolności, z obowiązkiem wykonania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy w wymiarze 40 godzin.
Trzynaście osób wyroki te zaskarżyło, więc w ich sprawie odbyło się postępowanie przed sądem i we wtorek zapadły wyroki. 9 osób białostocki sąd rejonowy skazał na kary po 800 zł grzywny, 4 kolejne - po 1 tys. zł. W ich przypadku kary są surowsze, bo byli już w przeszłości karani.
Wszystkich sąd uznał za winnych zakłócenia legalnego zgromadzenia. Jak mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Kurowska, wszyscy zostali rozpoznani na nagraniach policji i zapisach z monitoringu miejskiego oraz na zdjęciach.
Sąd ocenił, że okrzyki wznoszone przez uczestników "kontrmarszu", były nawoływaniem do nietolerancji i wskazywały na lekceważący stosunek obwinionych do konstytucyjnych organów państwowych. - Bynajmniej nie były to poglądy zbieżne z poglądami, które miały być wyrażone w toku tego Marszu Jedności - mówiła sędzia Kurowska.
Zwróciła też uwagę, że wszystko działo się w miejscu publicznym, w centrum Białegostoku, a marsz miał przebiegać w ciszy i spokoju i propagować ważne i uniwersalne idee. Tymczasem jego uczestnicy, widząc głośną grupę wyrażającą zupełnie inne poglądy, obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Sędzia zaznaczyła jednak, że do aktów agresji czy wandalizmu nie doszło.
To bardzo przykre, że taka sytuacja zdarzyła się w Białymstoku, gdzie różnorodność powinna być atutem - mówiła o działaniach obwinionych sędzia Kurowska, kończąc uzasadnienie wyroku. - Tu wygląda na to, że bardzo młodzi ludzie nie potrafią tego uszanować. A szkoda, bo jest to ważne, piękne, bo warto takie rzeczy pielęgnować. Każdy może być piękny w swojej odmienności, nie wszyscy muszą być jednakowi, by być dobrymi ludźmi i by przedstawiać jakieś wartości - dodała sędzia.
W związku z zakłóceniem Marszu Jedności, pięciu osobom postawiono zarzuty karne. Dwa tygodnie temu Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał ich za winnych i ocenił, że w ich przypadku miało miejsce nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym i wyznaniowym.
Uznał też, że nie miało to związku z wolnością słowa (taka była linia obrony niektórych oskarżonych), a wiązało się z sianiem nienawiści i wrogości. Jednego z oskarżonych sąd skazał na 10 miesięcy, pozostałych czterech na pół roku więzienia, zawieszając wszystkim wykonanie kar na 3 lata. Czterej z nich mają też zapłacić po 500 zł grzywny. Te wyroki także nie są prawomocne.