Karani zostaną usunięci z Sejmu?
Socjaldemokracja Polska zebrała dotąd ok.
20-30 tys. podpisów poparcia dla inicjatywy, zmierzającej do
pozbawienia mandatów parlamentarnych osób skazanych prawomocnymi
wyrokami w sprawach karnych i zakazania im kandydowania w
wyborach - poinformował jeden z liderów SdPl, wicemarszałek
Sejmu Tomasz Nałęcz.
04.09.2004 | aktual.: 04.09.2004 15:49
Wicemarszałek zbierał podpisy poparcia dla tej inicjatywy w centrum Sosnowca. W jego ocenie, pomysł SdPl nie tylko znajduje u ludzi zrozumienie, ale także wywołuje żądania zaostrzenia proponowanych przez partię rozwiązań. Nałęcz podkreślił, że sprawa ta powinna być uregulowana konstytucyjnie.
Jeśli tylko w ordynacji zapiszemy ograniczenie biernego prawa wyborczego, to może to być skutecznie zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego. Więc lepiej nie ryzykować, bo idą wybory i lepiej, żeby to prawo obowiązywało już podczas najbliższych wyborów. A jeżeli TK podważyłby taką ustawę, to tracimy praktycznie całą następną kadencję i czas bezkarności trwałby zbyt długo - ocenił wicemarszałek.
Dodał, że zbierając podpisy poparcia pod swoją inicjatywą SdPl nie dąży - jak w przypadku obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej - do zebrania 100 tys. podpisów. Partia mogłaby złożyć projekt zmian w konstytucji wyłącznie jako poselski, chce jednak, aby jej kampania "uwrażliwiła na tę sprawę opinię społeczną" i dała inicjatywie szersze poparcie w Sejmie. Nie idziemy na masowość, raczej chcemy wyjść z tą akcją na ulice - powiedział Nałęcz.
Zapytany o ocenę szans rządu Marka Belki na uzyskanie wotum zaufania oraz o możliwość przyspieszonych wyborów parlamentarnych, Nałęcz wyraził przekonanie, że premier wywiąże się z kontraktu politycznego z SdPl, który był warunkiem poparcia go przez tę partię. Socjaldemokracja na początku października chce podsumować realizację tego kontraktu. Według wicemarszałka, podsumowanie to powinno wypaść pozytywnie, a rząd prawdopodobnie utrzyma poparcie SdPl.
Największe - według Nałęcza - opóźnienie w realizacji kontraktu premiera z SdPl dotyczy podania do publicznej wiadomości listy spraw prokuratorskich, prowadzonych przeciwko ludziom władzy - członkom rządu, parlamentarzystom, wojewodom i wicewojewodom oraz prezydentom i burmistrzom dużych miast. Powodem opóźnień były zawirowania wokół obsady stanowiska ministra sprawiedliwości.