Kandydatka na prezydenta Kolumbii odzyskała wolność

Ingrid Betancourt, była
kandydatka na prezydenta Kolumbii porwana przed sześciu laty przez
lewacką partyzantkę FARC, została uratowana. Wraz z nią uwolniono
14 innych zakładników, w tym trójkę Amerykanów - poinformował kolumbijski minister obrony Juan Manuel Santos.

03.07.2008 | aktual.: 03.12.2008 18:26

Choć zakładnicy przez lata przetrzymywani byli w ciężkich warunkach w kolumbijskiej dżungli, niekiedy skuci łańcuchami, stan ich zdrowia jest relatywnie dobry - ocenił Santos.

46-letnia Betancourt została porwana przez lewacką partyzantkę FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii) w 2002 r., gdy jako kandydatka na prezydenta Kolumbii prowadziła na kontrolowanych przez rebeliantów terytoriach kampanię wyborczą.

Zakładników uwolniono w departamencie Guaviare w południowej Kolumbii dzięki fortelowi - powiedział Santos. Żołnierze udawali pracowników organizacji pozarządowej, którzy otrzymali zadanie przewiezienia więźniów do innego obozu na spotkanie z liderem rebeliantów Alfonso Cano. W ten sposób z rąk partyzantów odbito 15 zakładników, nie oddając przy tym ani jednego strzału.

Oprócz Betancourt, wśród 15 uwolnionych zakładników było trzech kontraktowych pracowników resortu obrony USA, którzy zostali porwani, gdy ich samolot rozbił się w lutym 2003 roku w dżungli, podczas antynarkotykowej misji. Natomiast pozostali uratowani to kolumbijscy żołnierze i policjanci. _ To była bezprecedensowa operacja- podsumował Santos. _Przejdzie do historii z powodu swojej śmiałości i efektywności - ocenił.

Sama Betancourt na antenie kolumbijskiego radia przyznała, że operacja ratunkowa była dla niej całkowitym zaskoczeniem, i aż do chwili, gdy znalazła się w wojskowym śmigłowcu nie podejrzewała, że odzyska wolność.

Francuski prezydent Nicolas Sarkozy, zaangażowany w sprawę uwolnienia Betancourt z powodu jej podwójnego kolumbijsko-francuskiego obywatelstwa, potwierdził doniesienia kolumbijskich władz o jej uwolnieniu.

Niemiecka agencja dpa podkreśla, że odbicie Betancourt i pozostałych zakładników to ogromny sukces kolumbijskiego prezydenta Alvaro Uribe'a, który od chwili objęcia urzędu w sierpniu 2002 r. zajmował wobec rebeliantów twarde stanowisko.

Osiągnięcie Uribe'a docenił także prezydent USA George W. Bush, gratulując mu udanej operacji i nazywając go "silnym liderem".

Przemawiając w Pałacu Elizejskim w otoczeniu najbliższych Ingrid Betancourt, kolumbijskiemu prezydentowi podziękował także Sarkozy. Chwilę potem rodzina uwolnionej polityk wyleciała do Kolumbii w towarzystwie szefa francuskiego MSZ Bernarda Kouchnera.

Betancourt była najbardziej prominentnym więźniem kolumbijskich rebeliantów, dzięki czemu jej losy przyciągały uwagę światowej opinii publicznej. O utrzymanie sprawy w centrum uwagi zabiegała także rodzina porwanej.

Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii prowadzą rebelię już od ponad czterech dekad. Początkowo organizacja walczyła w imię marksistowskich ideałów, jednak szybko jej głównym zajęciem stał się handel narkotykami. FARC, uważana przez USA i UE za organizację terrorystyczną, przetrzymuje kilkuset zakładników, zarówno dla okupu, jak i na wymianę za uwięzionych rebeliantów.

Dzięki nieustępliwej polityce prezydenta Uribe'a, silną niegdyś partyzantkę udało się uszczuplić i zepchnąć do defensywy. W tym roku kolumbijskie wojska zdołały zabić jej trzech liderów. Zdaniem analityków, środowa operacja odbicia zakładników jest dowodem na to, że FARC pogrążyła się w poważnym kryzysie organizacyjnym.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)