Kandydat na prezydenta Ukrainy: nie ma epidemii grypy
Panika wokół epidemii grypy na Ukrainie została sprowokowana przez polityków, by odwrócić uwagę od skandali na szczytach władz - oświadczył jeden z kandydatów na prezydenta Ukrainy, były minister spraw zagranicznych i były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk.
03.11.2009 18:05
- Mogę jasno zdiagnozować to, co odbywa się dziś na Ukrainie. Rzeczywiście mamy do czynienia z epidemią, jest to jednak epidemia polityczna - powiedział Jaceniuk, cytowany na stronie internetowej swego ugrupowania Front Zmian.
Przed zaplanowanymi na styczeń wyborami prezydenckimi Jaceniuk zajmuje w sondażach trzecie miejsce. Wyprzedza go lider prorosyjskiej opozycji Wiktor Janukowycz oraz premier Julia Tymoszenko.
Jaceniuk zasugerował w swym wystąpieniu, że histeria wokół grypy jest korzystna przede wszystkim dla szefowej rządu i jej ugrupowania, Bloku Julii Tymoszenko.
- Epidemia polityczna była potrzebna, by odwrócić uwagę od skandalu pedofilskiego z udziałem deputowanych Bloku Julii Tymoszenko oraz od sprawy Łozińskiego. Czy ktoś mówi dziś o 4 milionach bezrobotnych? Czy mówi się o nieopłaconych dostawach rosyjskiego gazu? - pytał polityk.
Tzw. afera pedofilska na Ukrainie wybuchła w połowie października. Ogłoszono wówczas, że w legendarnym obozie pionierskim Artek na Krymie miało dochodzić do gwałtów na dzieciach, w których uczestniczyło trzech deputowanych Bloku Tymoszenko. Po ponad dwóch tygodniach od ujawnienia tych rewelacji władze nie informują o toku śledztwa w tej sprawie.
Afera Łozińskiego dotyczy z kolei innego deputowanego Bloku Julii Tymoszenko, Wiktora Łozińskiego, który latem podczas polowania zastrzelił z broni myśliwskiej chodzącego po lesie człowieka. Po tym wydarzeniu ukraiński parlament pozbawił go immunitetu poselskiego, jednak deputowanemu udało się zbiec za granicę.
Jaceniuk zwrócił także uwagę na to, że epidemię grypy ogłoszono w obwodach Ukrainy zachodniej.
- Mamy tam jakieś lotnisko we Frankfurcie, gdzie styka się ze sobą duża liczba ludzi? Dlaczego epidemii nie ma w Kijowie? W tych obwodach toczy się obecnie najbardziej zacięta walka o elektorat - podkreślił.
Prócz Jaceniuka o głosy wyborców Ukrainy zachodniej stara się premier Tymoszenko i urzędujący prezydent Wiktor Juszczenko, który w styczniu będzie się ubiegał o reelekcję.
Jaceniuk zaapelował, by kandydaci na najwyższe stanowisko w państwie nie uciekali się w walce przedwyborczej do takich metod.
- Prezydencki fotel nie jest wart tego, by szermować ludzkim życiem. Zatrzymajcie się - nawoływał polityk.