Kandydaci nie radzą sobie z nowymi zasadami egzaminu na prawo jazdy
Od miesiąca egzamin na prawo jazdy jest przeprowadzany według nowych zasad. Sprawdzian na "placu", który oblewało najwięcej osób, został ograniczony do minimum. Obejmuje tylko przygotowanie samochodu do ruchu, jazdę po łuku i ruszanie na wzniesieniu. Resztę manewrów - w tym parkowanie - egzaminatorzy sprawdzają w czasie jazdy po mieście. Jest łatwiej? Zdecydowanie nie. We wszystkich małopolskich ośrodkach ruchu drogowego wskaźnik zdawalności obniżył się.
Wiosną będzie lepiej? - W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku zdawalność spadła o ponad 10 proc. Egzamin zdaje co piąta osoba - mówi Józef Czarnowski, dyrektor MORD w Tarnowie. Podobnie jest w Krakowie i Nowym Sączu. - Przychodzą do nas osoby, które nie są przygotowane do nowego egzaminu, bo kończyły kursy według starych zasad - dodaje Artur Then, dyrektor krakowskiej placówki. - Może zmieni się to na wiosnę. Wtedy zdający powinni już dobrze znać nowe wymogi - podkreśla Leszek Skowron, szef MORD w Nowym Sączu.
Zagubieni na łuku
Ograniczenie manewrów na "placu" nie ułatwiło życia przyszłym kierowcom. Nie pomogło także poszerzenie o 1,5 metra pasa do jazdy po łuku. Gdy łuk był węższy, wystarczyło dobrze ustawić boczne lusterka, by nie najechać na linię. - Teraz trzeba odwrócić głowę i patrzeć w tylną szybę. Ktoś, kto nie ćwiczył w ten sposób, nie poradzi sobie - mówi Czarnowski. - Faktycznie, oblałam przez łuk. Głupio, bo to pierwszy manewr. Gdybym od razu uczyła się patrzeć w tylną szybę, byłoby łatwiej - przyznaje Katarzyna Stępień. Do egzaminu przygotowywała się w styczniu, gdy instruktorzy jeszcze nie szkolili według nowych zasad. W ubiegłym tygodniu nie zdała egzaminu w Krakowie. - Takich osób jest teraz sporo, ale będzie coraz mniej, bo szkoły uczą już według nowych zasad - podkreśla Then.
Jesteśmy elastyczni
Zdaniem egzaminatorów, przyszli kierowcy częściej niż poprzednio popełniają pomyłki podczas jazdy w ruchu miejskim. I nie chodzi tu o parkowanie, które trzeba wykonać mając po bokach prawdziwe samochody, a nie słupki na placu. Na razie w województwie małopolskim żaden kursant nie uszkodził samochodu podczas parkowania. - Egzamin wcześniej trwał 25 minut, a teraz 40. To długo. Pomyłki zdarzają się często tuż przed końcem egzaminu. Ludzi zjada stres - mówi Czarnowski. Na razie nie ma problemu z manewrem "dynamicznego wyprzedzania". - Jesteśmy elastyczni. Zawsze można wyprzedzić rowerzystę albo samochód nauki jazdy - podkreśla Skowron. (Polskapresse)