Kandydaci na prezydenta mogą kupić podpis na aukcji
Mer wioski w departamencie Basse-Normandie (Dolna Normandia) na północy Francji wystawił swój podpis na aukcji. Mogą się o niego ubiegać kandydaci w wyborach prezydenckich we Francji.
08.03.2007 | aktual.: 08.03.2007 13:02
Andre Garrec, stojący na czele ponad 300-osobowej społeczności Noron-le-Poterie, powiedział, że jego propozycja jest reakcją na liczne telefony, które otrzymał ze sztabów wyborczych różnych kandydatów na prezydenta.
Garrec mówi, że "wszystko ma swoją cenę", dlaczego więc nie wystawić podpisu na aukcji? Dodał, że nie uważa, by było to nielegalne, wręcz przeciwnie - z uzyskanych środków skorzystaliby mieszkańcy.
Francuska ordynacja wyborcza wymaga od każdego z kandydatów zebrania co najmniej 500 podpisów funkcjonariuszy publicznych - merów, radnych regionalnych i departamentalnych pochodzących z 30 różnych regionów.
Większość z 42 tysięcy funkcjonariuszy publicznych uprawnionych do udzielenia poparcia stanowią merowie, w tym głównie merowie małych miast i wsi takich, jak Noron-le-Poterie.
16 marca o godzinie 18.00 mija ostateczny termin złożenia podpisów przez osoby chcące startować 22 kwietnia w wyborach prezydenckich.
Poparcia wciąż brakuje skrajnie prawicowemu Jean-Marie Le Penowi - zajmującemu obecnie czwarte miejsce w sondażach po kandydacie prawicy Nicolasie Sarkozym, socjalistce Segolene Royal i zyskującym ostatnio coraz większe poparcie centryście Francois Bayrou. Według Marine Le Pen, córki i szefowej kampanii szefa Frontu Narodowego, na osiem dni przed terminem brakuje mu 90 podpisów.