Kancelaria Prezydenta o próbie zamachu: najważniejsza prewencja i dyskrecja
Prezydent Bronisław Komorowski, podobnie jak premier Donald Tusk, miał od kilkunastu dni informacje dotyczące tej sprawy - powiedziała szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek, odnosząc się do niedoszłego zamachu, którego celem miał być sejm, prezydent i rząd. Pół tysiąca funkcjonariuszy BOR ochraniało prezydenta 11 listopada - informuje RMF FM.
Podczas marszu 11 listopada - po informacjach ABW o udaremnionym zamachu w Warszawie - prezydenta Bronisława Komorowskiego ochraniało ponad pół tysiąca funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Była to największa operacja tego typu w ostatnich latach.
11 listopada praktycznie każdy funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, który był wtedy na służbie, szedł w marszu prezydenckim. Poza tym - jak ustaliło RMF FM - funkcjonariusze w cywilu mieli bezprzewodowe systemy łączności, by nie wzbudzać podejrzeń. Byli też wyposażeni w broń i apteczki ukryte w plecakach. Po raz pierwszy w historii obchodów Święta Niepodległości zaplombowano także wszystkie studzienki na trasie przemarszu.
Trzaska-Wieczorek poinformowała, że prezydent Bronisław Komorowski, podobnie jak premier Donald Tusk, miał od kilkunastu dni informacje dotyczące tej sprawy.
- Tego typu informacje o planach zamachów muszą mobilizować odpowiednie służby do działań zgodnie z przewidzianymi procedurami, nie mogą jednak wpływać na funkcjonowanie urzędu - powiedziała Trzaska-Wieczorek.
Jak zaznaczyła, "warto objąć refleksją doniesienia o planach zamachu, także w kontekście nawoływania do nienawiści i języka agresji w życiu publicznym".
W późniejszej rozmowie z dziennikarzami w Neapolu, gdzie wizytę składa prezydent Bronisław Komorowski, Trzaska-Wieczorek dodała, że "warto się zastanowić, czy nawoływanie do nienawiści nie jest zachętą dla tego typu ludzi".
We wtorek krakowska prokuratura apelacyjna i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowały o przygotowaniach do zamachu, do którego miało dojść podczas posiedzenia Sejmu; celem mieli być prezydent, premier i członkowie rządu. 9 listopada - jak ujawniły prokuratura i ABW - doszło do zatrzymania podejrzanego w sprawie planowanego zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP.
- Jesteśmy i byliśmy przekonani, że starania podejmowane przez odpowiednie służby zapewniały bezpieczeństwo prezydentowi i innym uczestnikom marszu Razem dla Niepodległej - powiedziała szefowa prezydenckiego biura prasowego. Komorowski 11 listopada poprowadził ten marsz ulicami Warszawy.
Podczas konferencji prokuratury i ABW poinformowano, że podejrzany mężczyzna jest pracownikiem naukowym krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego, w ramach pracy naukowej prowadził badania z zakresu materiałów wybuchowych. Jak podano, mężczyzna ten kierował się motywami o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim, a osoby sprawujące władzę określał jako "obce".