PolitykaKanapki z serkiem Almette i jajecznica. Nieznane fakty z życia Kaczyńskiego

Kanapki z serkiem Almette i jajecznica. Nieznane fakty z życia Kaczyńskiego

Kanapki z serkiem Almette i jajecznica. Nieznane fakty z życia Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © WP.PL
Natalia Durman
18.12.2017 14:27, aktualizacja: 18.12.2017 15:15

Słynna słabość do kotów to tylko część osobowości Jarosława Kaczyńskiego. Z najnowszej publikacji na jego temat dowiadujemy się m.in. o ulubionych potrawach prezesa, weekendowych nawykach, "brylowaniu" na salonach oraz kulisach narad na Nowogrodzkiej. Na jaw wychodzą nieznane dotąd pasje. Okazuje się, że Kaczyńskiego nie bawi już oglądanie rodeo.

Obszerną sylwetkę Kaczyńskiego zamieścił w najnowszym wydaniu tygodnik "Do Rzeczy". Materiał oparty jest na wielu rozmowach dziennikarzy z politykami PiS, dawnymi współpracownikami Kaczyńskiego, czy osób z jego bliskiego otoczenia.

I tak, okazuje się, że zwyczajny, roboczy dzień Kaczyńskiego zaczyna się zwykle ok. godziny 9 rano szybką herbatą i śniadaniem, które prezes PiS robi sobie sam. Plotki mówią o kanapkach z serkiem Almette i jajecznicy.

Dużo czasu prezes spędza w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej. Pojawia się w biurze kilka minut po godz. 10, czasem bliżej 11. Ale są wyjątki. Dużo wcześniej zaczyna pracę w miesięcznice katastrofy smoleńskiej, gdy bierze udział w mszach świetych w intencji ofiar katastrofy oraz 18. każdego miesiąca, kiedy odwiedza grób brata na krakowskim Wawelu. Regularnie jest też na Powązkach, gdzie pochowana jest jego matka.

Jeżeli nie jedzie do Sejmu albo nie ma umówionych spotkań na mieście, narady w biurze Kaczyńskiego trwają do późnego wieczora z krótką przerwą na obiad, który zjada w samotności. Przynoszą mu go pracownicy Nowogrodzkiej z pobliskiego "niebieskiego bufetu". Prezes PiS podobno przepada za pierogami, poza tym jada: zupy, kotlety schabowe, frytki lub bigos.

Spotkaniom zawsze towarzyszy herbata - ulubiony napój Kaczyńskiego i jego "prawdziwa słabość". Wypija codziennie co najmniej kilka szklanek. Lubi mocną, aromatyczną, w typie earl grey. Nie uznaje za to zielonej herbaty, którą uważa za "dość paskudne w smaku ziółka", oraz kawy.

Zdarza mu się ostatnio nie przebierać w słowach. "Do Rzeczy" wspomina "ostrą awanturę", jaka towarzyszyła jego spotkaniu z szefem MON Antonim Macierewiczem, gdy lider PiS domagał się m.in. odsunięcia Bartłomieja Misiewicza.

"Brylowanie" na salonach

Po wyjściu z biura zaczyna się "realizowanie zobowiązań polityczno-towarzyskich" przez Kaczyńskiego. - Gdy przychodzi z wizytą, prawie zawsze przynosi kwiaty, często butelkę wina. Jest prawdziwym lwem salonowym, szarmanckim, kulturalnym, zawsze znajdzie czas, by pochwalić kuchnię pani domu czy skomplementować ją samą. Kobiety zawsze są zachwycone - opowiada jeden z byłych spin doktorów PiS.

"Brylowanie" na salonach ułatwia Kaczyńskiemu oczytanie. Świetnie zna literaturę klasyczną, Sienkiewicza, Prusa i Kraszewskiego.

Ale są sytuacje, gdy Kaczyński wybucha. "Bolało mnie gardło i ssałam tabletkę. Zauważył, że mam coś w ustach (...) 'Jak tak możesz?!'" - krzyczał - opowiada w rozmowie z tygodnikiem jedna z posłanek PiS. Jest też inny sposób, by skutecznie wyprowadzić prezesa PiS z równowagi. Jaki? "Rozsiąść się wygodnie, podczas gdy kobiety biegają z pokoju do kuchni. - On takiego modelu nie znosi" - zdradził jeden z uczestników "wieczorów z Kaczyńskim".

"To jego prawdziwy konik"

Na wieczory w domu prezes PiS pozostawia z kolei szczegółową lekturę gazet. Lubi czytać, ale wyłącznie w wersji papierowej. Kiedyś czytał regularnie "Rzeczpospolitą", teraz czyta... "Gazetę Wyborczą". Ogląda głównie TVP Info. Irytuje go, gdy któryś z posłów PiS robi z siebie "melepetę" w telewizyjnych debatach.

Ponoć Kaczyńskiego nie bawi już oglądanie rodeo. Dlaczego? W trasmitującej ujeżdżanie byków stacji zmienił się komentator, a ten nowy nie potrafi już tak personifikować byków jak poprzednik.

Szef PiS ma jednak inną pasję, której oddaje się od kilku lat. To architektura. Człowiek z najbliższego otoczenia Kaczyńskiego zdradził w rozmowie z "Do Rzeczy", że gdy Kaczyński cieszył się lepszym zdrowiem, w weekendy prosił kierowcę, by pojechał z nim w teren. Oglądał, jak zmieniają się miasteczka i wsie. "To jego prawdziwy konik (...) Z architektami Kaczyński potrafi spędzić cały wieczór" - czytamy.

Źródło: "Do Rzeczy"

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (671)
Zobacz także