Kanada chce zniechęcić do dawania pieniędzy żebrakom
Rząd kanadyjskiej prowincji Alberta chce zniechęcić do dawania pieniędzy żebrakom. Zamiast tego chce skłonić obywateli do wspomagania organizacji dobroczynnych - piszą kanadyjskie media.
09.07.2010 | aktual.: 09.07.2010 04:58
Kanadyjczycy są bardzo szczodrym i skorym do pomocy narodem. Reklamy organizacji dobroczynnych pojawiają się bardzo często - np. na stacjach metra w Toronto, na przystankach, a wpłaty na rzecz takich organizacji uprawniają do ulg podatkowych. Na finansowe wsparcie liczą więc też i bezdomni i kloszardzi z wyboru.
Jednak w prowincji Alberta (środkowo-zachodnia część Kanady), rząd postanowił uświadomić obywatelom, że dawanie pieniędzy żebrzącym do ręki nie rozwiązuje ich problemów. Trzeba dodać, że Alberta, m.in. dzięki zyskom z roponośnych piasków, jest jednym z najbogatszych regionów Kanady, podatki należą do tam najniższych w kraju, a warunki prowadzenia biznesu - do najłatwiejszych.
Media cytowały premiera Alberty Eda Stelmacha, który powiedział, że najlepszą metodą pomocy bezdomnym jest przerwanie kręgu, w którym się znajdują i udostępnienie im miejsc, w których mogą otrzymać rzeczywistą pomoc. Zaś dziennik "Calgary Sun" opisał pomysł ministra ds. mieszkalnictwa i spraw miejskich Alberty Jonathana Denisa, by jesienią tego roku w dwóch największych miastach prowincji, Calgary i Edmonton, przeprowadzić kampanię zachęcają do wspomagania organizacji działających na rzecz osób w trudnej sytuacji.
Jedna z organizacji dobroczynnych prowadzi obecnie badania mające ustalić, na co bezdomni wydają zebrane pieniądze. Minister Denis, cytowany przez "Calgary Sun" podkreślił, że prawie 80% pieniędzy wręczanych osobom żebrzącym na ulicach jest przeznaczane na narkotyki, alkohol i hazard, zatem taka forma pomocy nie rozwiązuje problemów. Lepiej, zdaniem ministra, wpłacić te pieniądze organizacjom, które pomagają znaleźć dach nad głową, wyjść z nałogów i uczą zawodu. Inną rozważaną formą przekazywania pieniędzy jest ustawienie skarbonek na ulicach miast.
Pięć lat temu w Calgary, największym mieście Alberty, zorganizowano już podobną akcję - na ulicach pojawiły się plakaty, na których ze strzykawek i butelek alkoholu wysypywały się pieniądze - miało to pokazać mieszkańcom, co finansuje ich dobroczynność.