Kampanie wyborcze w Internecie
Politycy i ich sztaby wyborcze zaczynają doceniać Internet. Widzą w nim skuteczne, a przy tym niedrogie narzędzie promocji. I słusznie. W Polsce mamy już 12,6 miliona Internautów. Ponad 10 milionów to osoby, które przekroczyły 18 rok życia, a zatem potężny i szybko organizujący się elektorat (dane na podstawie badania Megapanel PBI/Gemius, lipiec 2006).
13.10.2006 | aktual.: 13.10.2006 13:27
Potencjał Internetu został dostrzeżony przez „mężów stanu” całkiem niedawno, bo dopiero w 2004 roku, przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego. Aktywność przyszłych eurodeputowanych w wielu przypadkach ograniczyła się wówczas do skromnej, oszczędnej w treści strony WWW. I na tym koniec. Przełom przyszedł w roku 2005 – roku wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Jak grzyby po deszczu powstawały e-wizytówki kandydatów do urzędu prezydenta, którzy dostrzegli w końcu siłę przekazu „one to one” i postawili na pełną interakcję z użytkownikiem-wyborcą. Praktycznie każdy kandydat do najważniejszego stanowiska w państwie miał własną stronę WWW – wizytówkę siebie i programu, jaki miał zamiar realizować. Korzystał też z forów dyskusyjnych, brał udział w internetowych czatach…
Donald Tusk zapraszał na swoją witrynę za pośrednictwem nagrania video, a Marek Borowski publikował na stronie blog swojej żony. Politycy pokazywali ludzką twarz i zapewniali, że są aktywnymi użytkownikami Internetu, otwartymi na bezpośredni kontakt z każdym obywatelem. Większość osób odpowiedzialnych za prowadzenie serwisów wyborczych zadbała również o pozycjonowanie tychże w wyszukiwarkach internetowych. To było prawdziwe novum.
W tym roku polityków opanowała „mania blogowania”. Internetowe zapiski prowadza między innymi Kazimierz Marcinkiewicz (PiS), Paweł Graś (PO), Ryszard Czarnecki (Samoobrona), Marek Siwiec (SLD), Wojciech Wierzejski (LPR), Waldemar Pawlak (PSL), Tomasza Szczypiński (PO), Joanna Senyszyn (SLD). Internet to doskonałe miejsce promocji. Jego możliwości są wręcz nieograniczone. Sieć łączy w osobie wszystkie kanały przekazu. Jest multimedium w pełnym tego słowa znaczeniu – opowiada Ewelina Kołosowicz z Biura Reklamy Wirtualnej Polski.
W końcu i politycy starają się wykorzystać jego potencjał. Dziwi mnie jedynie, że w tak ograniczonym zakresie. A przecież to prawdziwe pole do popisu. Strony WWW, możliwość interakcji z wyborcą, skuteczne i w pełni mierzalne kampanie reklamowe. Co istotne, e-kampanię można precyzyjnie targetować, skierować do określonej grupy wyborców, sprecyzowanego województwa, czy regionu. Przekaz da się natychmiast zaktualizować, zmienić, rozbudować i to przy niskich nakładach finansowych - dodaje Ewelina Kołosowicz
Jak dotąd politycy wykorzystywali jedynie standardowe formy reklamy: billboardy i bannery. Nieśmiało podchodzili do mailingu, choć to potężna siła. W mailingu można przekazać znacznie więcej, niż w przypadku boksu reklamowego, czy bannera, np. zachęcić do zapoznania się z programem kandydata, prezentowanym na jego stronie internetowej.
Widać już, że specjaliści od marketingu politycznego zastanawiają się nad aktywnym wykorzystaniem potencjału reklamowego Internetu. Warto jest jednak wyjść przed szereg i postawić na innowacyjność, tak ukochaną przez użytkowników Sieci, którzy – jak żaden inny odbiorca przekazu medialnego – szybko się nudzą „klasyką” i wciąż szukają nowych wyzwań.
Warto wziąć pod uwagę niestandardowe formy reklamy – opowiada Jacek Tryzno z Biura Reklamy WP. Zamieszczane w nietypowych miejscach na stronie. Są nieinwazyjne, nie drażnią użytkownika, a zaciekawiają i intrygują. Przy wyborach samorządowych kluczową rolę powinna odegrać, moim zdaniem, reklama targetowana, kierowana do określonego województwa, miejscowości, czy ściśle sprecyzowanego użytkownika. Warto zwrócić też uwagę na reklamę kontekstową i streaming" - mówi Tryzno. Aktywny streaming pozwala budować zadowalający zasięg przy jednoczesnej dobrej jakości emitowanych spotów. Reklamy telewizyjne, dostosowane do potrzeb Internetu, mogą okazać się przełomem w tegorocznej kampanii wyborczej.
Internet jako jedyne medium pozwala na bieżąco mierzyć zainteresowanie kampanią na podstawie statystyk kliknięć. Statystyki adserwerowe pokazują, jak zainteresowanie kampanią rozkłada się na poszczególne regiony, miasta czy wsie w Polsce. Wszystkie te dane mogą być cenną wskazówką dla kandydatów, gdzie warto jeszcze wzmocnić kampanię za pomocą działań off-line.
Można zatem śledzić przebieg kampanii na bieżąco i błyskawicznie reagować na zmieniające się okoliczności.