Kampania na rzecz skazanych w Libii pielęgniarek
Przed rozprawą apelacyjną w libijskim Sądzie Najwyższym w Bułgarii ruszyła kampania na rzecz zwolnienia bułgarskich pielęgniarek i palestyńskiego lekarza, skazanych w Libii na karę śmierci.
Bułgarscy lekarze przerwali w południe pracę na pięć minut na znak poparcia dla więzionych od siedmiu lat rodaczek. W cerkwiach w całym kraju biły dzwony. W Warnie metropolita Cyryl zainicjował zbieranie podpisów pod petycją do władz libijskich.
Bułgarskie pielęgniarki i palestyński lekarz zostali skazani na śmierć przez rozstrzelanie w maju 2004 r. Libijski sąd uznał ich za winnych wywołania epidemii AIDS i świadome zarażenie wirusem HIV 426 dzieci w szpitalu dziecięcym w Benghazi w 1998 r. Według danych libijskich 51 zarażonych dzieci zmarło.
Wyznaczoną na wtorek rozprawę apelacyjną poprzedza też międzynarodowa kampania nacisków na Libię. Pomoc w uwolnieniu pielęgniarek obiecał miesiąc temu prezydent USA George W. Bush na spotkaniu z bułgarskim prezydentem Georgi Pyrwanowem. W obronie Bułgarek kilkakrotnie wypowiadała się Unia Europejska.
Od kilku dni organizacja "Adwokaci bez granic" z siedzibą w Paryżu zbiera podpisy pod petycją o ich zwolnienie. W ciągu trzech dni zebrano ponad 11 tys. podpisów na całym świecie. W poniedziałek wieczorem pod ambasadą Libii w Paryżu ma się odbyć wiec w obronie Bułgarek.
Bułgarski związek lekarzy i komitet obrony pielęgniarek wzywają do wiecu przed ambasadą libijską w Sofii we wtorek, gdy w Trypolisie rozpocznie się rozprawa w sądzie. Media publiczne co kilka godzin przekazują to wezwanie, podając adres ambasady.
Z libijskiej strony kilkakrotnie napływały sygnały o możliwości zwolnienia Bułgarek, jeśli Sofia zgodzi się na zapłacenie ogromnych odszkodowań rodzinom zarażonych dzieci. Bułgaria odmawia, gdyż obstaje przy stanowisku, że pielęgniarki są niewinne. Zgadza się udzielić Libii pomocy w leczeniu zarażonych dzieci w ramach międzynarodowej akcji, ale kategorycznie odrzuca możliwość odszkodowań.
Ostatnio pojawiły się informacje o tajnych negocjacjach między władzami Bułgarii, Libii i Wielkiej Brytanii na temat ewentualnej wymiany pielęgniarek na odsiadującego wyrok w Szkocji libijskiego terrorystę, który dokonał zamachu na samolot PANAM nad Lockerbie. W poniedziałek bułgarski minister sprawiedliwości Georgi Petkanow powiedział, że "taka wymiana jest możliwa".
W czwartek wpływowy syn libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego, Saif al-Islam, przyznał, że osobiście nie wierzy w winę bułgarskich pielęgniarek. Nie sądzę, że to był spisek. To moja osobista opinia - powiedział agencji Reutera.
Czy to jest spisek, jak mówią - w co osobiście nie wierzę - czy zaniedbanie, czy złe zarządzanie, jednak mamy tragedię i nie możemy tego zignorować - dodał. Zapytany, co mogłoby rozwiązać kryzys, odparł: Najważniejsze to dojść do pilnych uzgodnień z rodzinami ofiar. To sedno sprawy, które pozwoli ujrzeć światełko w tunelu.
Kadafi junior, jako szef Międzynarodowej Fundacji Stowarzyszeń Dobroczynnych, odegrał zakulisową rolę w pojednaniu Libii ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Francją i Niemcami, po wypłaceniu przez Trypolis odszkodowania za zamachy bombowe z lat 80.
Ewgenia Manołowa