Kamiński ws. afery gruntowej: musieliśmy podjąć akcję
Były szef CBA Mariusz Kamiński zeznał przed komisją ds. nacisków, że Biuro rozpoczęło działania ws. tzw. afery gruntowej, ponieważ posiadało wiarygodne informacje dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa.
Kamiński podkreślił podczas swobodnej wypowiedzi, że CBA otrzymało "niezwykle bulwersujące informacje" dotyczące korupcji, wymagające szybkiej weryfikacji ze strony Biura.
Według Kamińskiego, były dowody, m.in. nagrania z przedsiębiorcami z branży nieruchomości, świadczące, że Andrzej K. powoływał się na wpływy w ministerstwie rolnictwa, którego szefem był wówczas Andrzej Lepper.
Andrzej K. wraz z Piotrem Rybą został oskarżony o powoływanie się na wpływy w resorcie rolnictwa i podjęcia się za 6 mln zł łapówki (zredukowanych potem do 2,7 mln zł) załatwienia w ministerstwie odrolnienia 40 ha ziemi na Mazurach.
- Mieliśmy absolutnie wiarygodną informację (...) Musiałem podjąć działania. To był mój obowiązek jako szefa CBA - zaznaczył. Kamiński podkreślił, że otrzymał zgodę od prokuratora generalnego na operację specjalną w tej sprawie. - Mieliśmy wszystkie wymagane zgody na operację - dodał.
Kamiński dodał, że dokumentacja, jaką posługiwało się CBA w sprawie afery gruntowej, była wytworzona zgodnie z prawem. - Dokumenty legalizacyjne zostały sporządzone w sposób w pełni legalny na podstawie ustawy o CBA - ocenił.
Kamiński podkreślił, że CBA zawsze miało zgodę prokuratury i sądu na zakładanie podsłuchów w związku z tzw. aferą gruntową. - Nigdy bez zgody sądu podsłuchów nie zakładaliśmy - zapewnił b. szef CBA
Kamiński powiedział też, że zarzuty wobec niego - m.in. o nadużycie uprawnień - to był "kompletny szok". Jak dodał, za każdą swoją decyzję bierze pełną moralną i - jeśli trzeba będzie - także karną odpowiedzialność.
- Nie uchylam się od odpowiedzialności, ale chcę podkreślić, że działałem w poczuciu tego, że zarówno ja, jak i funkcjonariusze mi podlegli, działają w pełni legalnie, a to co robią, robią dla dobra państwa polskiego - podkreślił Kamiński.
Kamiński w październiku usłyszał zarzuty nadużycia uprawnień, kierowania nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA dotyczącymi wręczenia łapówki osobom powołującym się na wpływy w resorcie rolnictwa i funkcjonariuszom publicznym oraz kierowania podrabianiem dokumentów i wyłudzeniem poświadczenia nieprawdy w oparciu o te dokumenty. Kamiński nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Kamiński pytał też, jak to możliwe, że prokuratura okręgowa w Warszawie - która zajmowała się aferą gruntową - uznała materiały, zgromadzone przez CBA, za legalne, a prokuratura rzeszowska za nielegalne.
Finał akcji CBA związanej z aferą gruntową nastąpił w lipcu 2007 roku. CBA, podstawiając swoich agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa, oferowało za łapówkę przekwalifikowanie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane. Łapówka miała być dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Wskutek przecieku akcja została przerwana. Mężczyzn skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany. Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.