Kamiński i Wąsik w osobnych więzieniach. Sąd wypowiedział się w sprawie ich zatrzymań
Do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, który wydał nakazy zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, nie wypłynęły nowe wnioski ani zażalenia na czynności związane z osadzeniem polityków w więzieniu. Przypomnijmy, że w pierwszych godzinach po akcji policji wniesienie skarg zapowiadali w mediach adwokaci skazanych.
11.01.2024 | aktual.: 11.01.2024 18:25
"W przypadku złożenia zażaleń (skarg) na zatrzymanie, zostanie nadany im stosowny bieg, poprzedzony analizą dopuszczalności złożenia zażalenia (skargi) i sądu właściwego do ich rozpoznania" - przekazał sędzia Piotr Maksymowicz, wiceprezes Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.
Zarazem poinformował, że według stanu na 11 stycznia godzinę 9.30 do sądu nie wpłynęły żadne nowe wnioski w sprawie polityków (to ten sąd zdecydował o wykonaniu wyroku).
Wieczorem 9 stycznia byli ministrowie rządu PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali zatrzymani przez policję w Pałacu Prezydenckim. Podstawą nakazu zatrzymania był prawomocny wyrok dwóch lat więzienia wydany 20 grudnia. Zostali oni przewiezieni do jednostek penitencjarnych. Początkowo był to areszt Warszawa-Grochów. Teraz już są rozdzieleni: Maciej Wąsik trafił do zakładu karnego w Przytułach Starych (niedaleko Ostrołęki), a Mariusz Kamiński do Radomia.
Adwokaci: Michał Zuchmantowicz (obrońca Mariusza Kamińskiego) oraz Janusz Woźnicki (reprezentuje Macieja Wąsika) zapowiadali złożenie zażaleń na czynności policji związane zatrzymaniem. "Pan minister został zatrzymany w momencie wykonywania obowiązków poselskich i jest to niepojęte. Złożę zażalenie na zatrzymanie" - powiedział portalowi wPolityce.pl mec. Janusz Woźnicki.
Obaj prawnicy byli w czwartek nieuchwytni dla WP. Wyjaśnijmy, że na złożenie zażaleń mają siedem dni, licząc od daty zatrzymania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zatrzymani, choć "ułaskawieni". Sąd wziął to pod uwagę
Wirtualna Polską zapytała sąd, w jaki sposób postanowienie o wykonaniu wyroku odnosi się do sprawy ułaskawienia polityków w 2015 roku. To główny argument przeciwników zatrzymania posłów. Jeszcze w sobotę Andrzej Duda przekonywał: - Stałem i stoję na stanowisku, że panowie ministrowie zostali ułaskawieni całkowicie zgodnie z konstytucją, że ułaskawienie jest w mocy, skuteczne, a tym samym, że panowie posiadają swoje mandaty - powiedział prezydent.
Wiceprezes Maksymowicz odparł na to jednym zdaniem: "Uzasadnienie postanowienia z 8 stycznia 2024 r. odnosi się m.in. do zagadnienia wydania przez Prezydenta RP w dniu 16 listopada 2015r. Postanowienia o ułaskawieniu". Sędzia nie wyjaśnił jednak argumentów.
Wiadomo jednak, iż podczas ogłoszenia ostatniego, prawomocnego wyroku sąd uznał, iż "akt łaski wobec oskarżonych był nieskuteczny".
W czwartek po godzinie 15. Andrzej Duda ogłosił, że wszczyna nowe postępowanie ułaskawieniowe.
Sędzia Iwaniec grozi konsekwencjami
Wiceprezes Piotr Maksymowicz nie skomentował stanowiska zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie Jakuba Iwańca. Sędzia ten ogłosił, iż podjął czynności wyjaśniające w sprawie ewentualnych przewinień dyscyplinarnych, polegających na działaniach sędziów lub asesorów (...), których przedmiotem jest wszczęcie i prowadzenie niedopuszczalnego prawnie postępowania wykonawczego" w sprawie Kamińskiego i Wąsika. Cześć prawników interpretuje komunikat Iwańca jako grożenie sędziom, którzy zdecydowali o wykonaniu wyroku.
Sędzia Maksymowicz przekazał, iż "treść komunikatu znana jest prezesom wyłącznie z uwagi na jego opublikowanie na stronie internetowej".
Sprawa wykonania wyroku dwóch lat wiezienia ciążącego na Mariuszu Kamieńskim i Macieju Wąsiku wzbudza kontrowersje wśród członków i sympatyków partii, z której pochodzą. Pod aresztem protestował osobiście Jarosław Kaczyński. W czwartek pod Sejmem odbywała się manifestacja z hasłem "Solidarni z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem".
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali uznani za winnych przekroczenia uprawnień w związku z nielegalnymi działaniami CBA przy "aferze gruntowej" z 2007 roku. Odbyła się wtedy nieudana prowokacja służb, w której finale wicepremier Andrzej Lepper miałby przyjąć łapówkę za odrolnienie ziemi. Nic nie wskazywało, aby szef Samoobrony był zamieszany w korupcję, ale i tak został zdymisjonowany. Po latach zarówno Leppera, jak i jego współpracowników uznano za osoby pokrzywdzone inwigilacją CBA.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski