Kamieńsk oblężony przez narciarzy
Tysiące narciarzy, a wśród nich wielu
łodzian, odwiedziło podczas minionej soboty i niedzieli Górę
Kamieńsk. To pierwszy tak tłoczny weekend w tym sezonie
narciarskim na najdłuższym stoku w centralnej Polsce - pisze
"Express Ilustrowany".
09.01.2006 | aktual.: 09.01.2006 09:48
W kolejce po karnet na wyciąg trzeba było odstać co najmniej 20 minut. Na sztucznie naśnieżonym stoku śniegu było mało, a do tego był zmrożony. To jednak nie odstraszyło miłośników białego szaleństwa, którzy bawili się doskonale.
Jeździ się dobrze, choć jest bardzo twardo. Tutaj jest jak w Szczyrku na początku sezonu- mówi Andrzej Stefanik, narciarz spotkany na stoku. - Najlepiej przyjechać we wtorek lub środę wieczorem, wtedy jest najmniej ludzi.
- Fajnie, że ktoś pomyślał o nas i zrobił snowpark- mówi Piotrek Janis, snowboardzista z Łodzi. - Na co dzień pracuję w dyrekcji jednej z firm farbiarskich, a w wolne weekendy hulam na desce po śniegu.
Góra Kamieńsk to sztuczne wzniesienie powstałe wskutek działalności Kopalni Węgla Brunatnego w Bełchatowie. Główna trasa ma 760 metrów długości. Jej szerokość waha się od 30 do 150 metrów, a różnica wzniesień to 123 metry. Wyciąg z czteroosobowymi ławkami może przewieźć w ciągu godziny około 2 tys. osób. Stok jest oświetlony, dzięki czemu można na nim jeździć nawet do godz. 21.30.
- Na drugą połowę stycznia planujemy uruchomienie dwóch wyciągów talerzykowych- informuje kierownictwo ośrodka. - Na górze została wybudowana dodatkowa nitka lanc naśnieżających po wschodniej stronie stoku. Ma to zapewnić lepsze warunki narciarskie przy słabych opadach śniegu.
- To tylko godzina jazdy z Łodzi. A ceny są niższe niż w górach - stwierdzają Marcin, Piotrek, Marta i Marek, którzy odwiedzili Kamieńsk w weekend. - Szkoda tylko, że wszędzie jest tyle ludzi. O bezpieczeństwo na stoku dba dwóch ratowników Jurajskiej Grupy GOPR.
Góra Kamieńsk usytuowana jest 6 km od drogi Warszawa - Katowice (krajowa jedynka). To 76 km od Łodzi, 122 od Katowic i 166 od Warszawy. (PAP)