"Kamera patrzy mi w toaletę". Przez sąsiada żyją jak w reality-show
Mieszkańcy ulicy Polnej w Ozorkowie czują się inwigilowani przez sąsiada, który zainstalował na swojej posesji kilkanaście kamer. Część z nich została skierowana bezpośrednio na domy sąsiadów, włączając w to prywatne pomieszczenia, takie jak toalety.
Od kilku miesięcy mieszkańcy ulicy Polnej w Ozorkowie (woj. łódzkie) mają kłopot z jednym ze swoich sąsiadów. Na jego posesji zainstalowano wiele kamer, które rejestrują obraz przez całą dobę, zarówno z jego podwórka, jak i z całej okolicy.
Taka inwigilacja jest źródłem niepokoju i utrudnia codzienne życie sąsiadów, którzy czują się stale obserwowani. Sprawa ta zyskała także zainteresowanie mediów, które poruszyły temat w programie "Interwencja".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niektóre kamery skierował wprost na domy sąsiadów, nawet na ich toalety. Jeden z mieszkańców ulicy Polnej mówi wprost: - Wystawiona jest kamera na ubikację i łazienkę. I cały czas muszę mieć zasłonięte żaluzje, żeby mnie nie nagrywał. Człowiek czuje się osaczony.
- Wszystko jest nagrywane. Na parapecie stoi u nich kamera, która jest skierowana bezpośrednio na moje okna, mój budynek. Zero prywatności. Dzień i noc, cały czas jest filmowane. Tak naprawdę przyjrzałam się sprawie bliżej, kiedy pierwsze wezwanie dostał mój tato. Pan Krzysztof stwierdził, że mój tato w wieku 80 lat wchodzi mu na trzymetrową bramę i wyciąga korespondencję - odpowiada jedna z bohaterek reportażu Polsatu.
Sąsiad z piekła rodem. Kilkadziesiąt zgłoszeń do policji
Na tym jednak nie koniec. Na podstawie zebranych materiałów z kamer, pan Krzysztof notorycznie składa zawiadomienia przeciwko swoim sąsiadom. Od lipca ubiegłego roku powiadomił policję kilkadziesiąt razy o różnych wykroczeniach, w tym, o złym parkowaniu, niszczeniu zieleni oraz o naruszeniach przepisów ruchu drogowego.
Ozorkowscy policjanci są zmuszeni podjąć każdą taką sprawę i zbadać ją dokładnie, co wymaga od nich poświęcenia dodatkowego czasu. To stanowi poważny problem dla mieszkańców ulicy Polnej, którzy odczuwają nie tylko utrudnienia w codziennym życiu, ale także naruszenie swojej prywatności i swobody.
Mieszkańcy złożyli zawiadomienie do prokuratury, jednakże śledczy nie dopatrzyli się w działalności pana Krzysztofa przestępstwa. Mężczyzna rzadko wychodzi z domu i nie wpuszcza nikogo do środka, co czyni kontakt z nim praktycznie niemożliwym.
W takiej sytuacji mieszkańcy pozostają zmuszeni do walki o swoją prywatność przed sądem cywilnym, aby móc zabezpieczyć swoje interesy i przeciwdziałać inwigilacji.