Kalisz: moje decyzje są autonomiczne
Wszelkie moje decyzje są suwerenne i autonomiczne - powiedział w czwartek dziennikarzom Ryszard Kalisz (SLD), pytany o powody rezygnacji z prac w sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę Rywina.
Powtórzył, że jego decyzja spowodowana jest wielością obowiązków sejmowych. "Jestem bardzo zapracowanym posłem" - tłumaczył Kalisz wymieniając swoje sejmowe obowiązki.
Podkreślił, że podczas pracy w komisji śledczej nikt nie miał na niego wpływu; był bezstronny i niezależny.
"Żadnych zarzutów się nie boję. Zawsze w tej komisji byłem bezstronny, niezależny i gdybym pozostawał w tej komisji byłbym do końca bezstronny i niezależny. I nikt nie miał na mnie wpływu" - zaznaczył poseł SLD.
"Prawdą jest, że jestem członkiem Stowarzyszenia 'Ordynacka'. Jestem z tego powodu dumny. To stowarzyszenie, które łączy ludzi w celu wychowywania obywatelskiego, uczestnictwa w życiu publicznym. Łączy ludzi, którzy poznali się na studiach" - powiedział Kalisz.
"Czy nie było tak, że koledzy ze Stowarzyszenia 'Ordynacka' może mieli do pana żal, że pan ich za mało bronił w tej komisji" - pytali dziennikarze.
"Jeszcze raz powtarzam - wszelkie moje decyzje są suwerenne, autonomiczne" - odpowiedział Kalisz.
Prezes Agory Wanda Rapaczyńska, zeznając przed komisją śledczą powiedziała, że w lecie ubiegłego roku uważała środowisko określane nazwą "Ordynacka" za nieprzyjazne jej firmie.
Kalisz chciał wówczas wyjaśnić, czy używając terminu "Ordynacka", Rapaczyńska miała na myśli to Stowarzyszenie. Rapaczyńska tłumaczyła, że nie mówiła o całym stowarzyszeniu noszącym tę nazwę. Wyjaśniała, że mówiąc "Ordynacka" posłużyła się popularnym w prasie określeniem grupy osób - niegdyś działaczy Socjalistycznego Zrzeszenia Studentów Polskich - zajmujących ważne funkcje w państwie i w biznesie.
Dziennikarze pytali też w czwartek Kalisza, czy podczas wtorkowego spotkania polityków SLD z prezydentem rozmawiał z Aleksandrem Kwaśniewskiem o swojej rezygnacji. "Byłem u prezydenta. Rozmawiamy na wiele, wiele tematów. Znamy się od lat i wielokrotnie spędzamy wiele czasu rozmawiając" - odparł.
Kalisz powiedział, że kiedy godził się wejść do komisji śledczej był przekonany, iż przyda się tam jego doświadczenie prawnicze, sądowe. "Przekonuję się, że moje doświadczenie się w tej komisji nie przydaje. Ta komisja jest bardziej komisją sejmową niż sądem" - dodał.
Podkreślił też, że w komisji śledczej może go ktoś zastąpić. "A w pracach dotyczących chociażby prawa karnego materialnego, czy w komisji ustawodawczej, szczerze mówiąc nie widzę, kto mógłby mnie zastąpić" - powiedział. Zaznaczył też, że prace komisji śledczej zapowiadają się na miesiące.
Kalisz pytany, czy Anita Błochowiak (SLD) jest dobrą kandydatką na jego następcę w komisji śledczej, odparł: "myślę, że jest". Jego zdaniem, Błochowiak jest "wyśmienitą posłanką, osobą niezwykle mądrą, niezależną". "Gdyby ją klub SLD desygnował, doskonale wypełni swoją rolę w sejmowej komisji śledczej" - dodał.(aka)