Kajtek ze Śremu, na którego leczenie udało się zebrać 8 mln zł, potrzebuje drugiego przeszczepu
• Historia małego Kajtka chorującego na pęcherzykowe oddzielanie się naskórka wzruszyła tysiące Polaków
• Dzięki ich ofiarności udało się zebrać 8 mln zł na przeszczep komórek macierzystych, który dawał nadzieję na wyleczenie chłopca
• Niestety operacja się nie udała i za pół roku będzie potrzebna następna
Mały Kajtek cierpi na niezwykle rzadką chorobę genetyczną - pęcherzykowe oddzielanie się naskórka. Powoduje ona, że codziennie na jego ciele - również na gałkach ocznych czy w przełyku - pojawiają się nowe pęcherze, które pękają, powodując straszliwy ból. Wiele ran, m.in. na nóżkach dziecka jest tak głębokich, że nie mogą się w ogóle zagoić.
Jedyną szansę na wyzdrowienie dawał Kajtkowi przeszczep szpiku i komórek macierzystych. Takich operacji nie wykonuje się jednak ani w Polsce, ani nigdzie w Europie. Jedyna klinika przeprowadzająca podobne zabiegi znajduje się w Minnesocie w Stanach Zjednoczonych.
Koszt leczenia oszacowano aż na 6 mln zł, co wydawało się bliskim Kajtka sumą niemożliwą do zebrania. Poruszeni historią chłopca Polacy pokazali jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych. Minionego lata w ciągu kilku dni na konto fundacji Siepomaga.pl wpłynęło aż 8 mln zł na leczenie chłopca.
Dzięki temu pieniędzy wystarczyło nie tylko na samą operację Kajtka, ale także na lot i pobyt w Stanach Zjednoczonych jego mamy.
Chłopiec przeszedł przeszczep komórek macierzystych 15 kwietnia. Później był poddawany intensywnej i bardzo wyczerpującej chemioterapii. 16 maja Kajtek opuścił szpital, chociaż nie było pewności, czy przeszczep się udał. Przy wszelkich transplantacjach kluczowe jest bowiem pierwsze pół roku. Dopiero po tym czasie można jednoznacznie stwierdzić, czy operacja zakończyła się sukcesem.
Niestety, w przypadku Kajtka już dzień po opuszczeniu szpitala nadeszły wyniki badań wskazujące na to, że we krwi chłopca nie wykryto komórek dawcy, co oznacza, że przeszczep się nie przyjął.
- Mój świat się dzisiaj zawalił. Nie wiem, co mam pisać. Wiem jedno, ja się nie poddam! Zrobię dla Kajtusia wszystko! Nie wyjadę stąd, dopóki mu nie pomogą! - napisała na Facebooku Beata Kwiatek, mama chłopca.
W ciągu dwóch najbliższych tygodni lekarze zdecydują, czy przeprowadzić drugi przeszczep. Będzie to jednak możliwe najwcześniej za pół roku, ponieważ wykończony chemioterapią organizm chłopca musi mieć czas na regenerację.
Za około cztery miesiące chłopczyk przejdzie ponowne badania, które wykażą, czy jest gotowy na przyjęcie następnej dawki chemioterapii. Jeśli wszystko będzie w porządku, w październiku Kajtek ponownie przejdzie przeszczep komórek macierzystych od swojej mamy.
Niestety, ponowna operacja i wydłużony pobyt w Stanach Zjednoczonych wiążą się z kosztami. Ponieważ podczas zeszłorocznej zbiórki udało się zebrać więcej niż było to potrzebne, na razie pieniędzy wystarczy. Prędzej czy później rodzina Kajtka znów stanie jednak przed dylematem, jak sfinansować leczenie chłopca.
- Konkretną informację - ile pieniędzy zostało i ile trzeba jeszcze wpłacić - dostaniemy za parę miesięcy. Dlatego, kochani, musimy po raz kolejny prosić Was o wsparcie. Nie mogę pozwolić na to, żeby tych pieniędzy zabrakło - apeluje do internautów mama chłopca.
Wszyscy, którzy będą chcieli pomóc Kajtkowi, mogą dokonać wpłaty na konto Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" o numerze: 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615, wpisując w tytule "Lipowicz Kajetan - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia".
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .