Kajakarze niemile widziani na Białorusi
Polski kajakarz, który przedostał się drogą wodną z Ukrainy na Białoruś, powrócił do kraju. Przedtem spędził 10 dni w białoruskim areszcie.
Sebastian Figat został zatrzymany 13 maja przez białoruskie służby graniczne pod zarzutem przekroczenia granicy ukraińsko-białoruskiej oraz próby przekroczenia granicy białorusko-polskiej.
Władze białoruskie zadecydowały o deportacji na Ukrainę, gdzie w trybie pilnym odbyła sie rozprawa sądowa. Prokuratura postawiła mu - dzięki interwencji polskich władz - tylko jeden zarzut: nielegalnego przekroczenia granicy ukraińsko-białoruskiej. Zrezygnowała z rekwirowania sprzętu i oskarżenia mężczyzny o próbę pokonania zielonej granicy między Białorusią i Polską.
Białorusini przez trzy dni nie informowali polskich władz o przetrzymaniu naszego obywatela. Dopiero interwencja wiceburmistrza Sochaczewa, skąd pochodzi kajakarz, sprawiła, że polska ambasada w Mińsku i konsulat w Brześciu dowiedziały się o zajściu.
Kajakarz jest w dobrym stanie zdrowia i zamierza kontynuować podróż z Kijowa do Berlina.