Kaczyński zdradza: wygramy wybory, jeśli...
Jeżeli nasz elektorat będzie zmobilizowany, mamy wygrane wybory - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński.
29.09.2011 14:19
Kaczyński był pytany przez dziennikarzy w trakcie konferencji prasowej m.in. o najnowsze wyniki wewnętrznych sondaży PiS. - Ten ostatni jest bardzo obiecujący (...) Jeżeli nasz elektorat będzie zmobilizowany, mamy wybory wygrane - powiedział.
Był też pytany o to, skąd dochodzą do PiS informacje o szykowanej "bombie PO" na koniec kampanii, którą miałoby być ujawnienie rozmowy telefonicznej z 10 kwietnia 2010 r. między nim a Lechem Kaczyńskim tuż przed katastrofą Tu-154M. Prezes PiS odpowiedział: - Od dziennikarzy.
- Gdyby coś takiego było, jeśli to zostanie ujawnione zgodnie z prawdą, to będzie tylko uderzenie w tych, którzy mnie atakowali, ich ośmieszenie i podstawa - nie mówię, że będę wytaczał takie procesy, do wytoczenia procesów wielu osobom - dodał.
- Jeżeli będzie to coś innego, to będzie po prostu prowokacja i to wyjątkowo wręcz obrzydliwa - podkreślił.
Kaczyński komentował też słowa ministra finansów Jacka Rostowskiego, że jeśli w Polsce będzie wprowadzony program gospodarczy PiS albo SLD, to czeka ją scenariusz grecki.
- Jeżeli chodzi o propagandę wyborczą pana Rostowskiego, to mogę powiedzieć tylko tyle - po owocach ich poznacie - powiedział. Zaznaczył, że PiS rządziło dwa lata przy "trudnych okolicznościach wewnętrznych" i "lepszych zewnętrznych". - Wyprowadziliśmy Polskę ze sfery nadmiernego zadłużenia (...) We wszystkich dziedzinach gospodarczych było bardzo dobrze - przekonywał.
Kaczyński dodał, że Rostowski i premier Donald Tusk mówili o oszczędnościach, ogłaszali cięcia w kolejnych resortach, a jednocześnie narastał dług publiczny. - W jednym pan minister wykazuje poważny talent, jeśli chodzi o ukrywanie przed opinią publiczną i politykami, ile długu naprawdę jest i gdzie on jest - uznał szef PiS.
Mówił też, dlaczego PiS, w odróżnieniu od SLD, nie podpisało porozumienia z Business Centre Club. - Obawialiśmy się sytuacji, która spotkała SLD. Nie widzimy powodu, żeby poważną politykę uprawiać w wymiarze wyborczym, w jakiejś mierze zawsze obciążonym, że w gruncie rzeczy chodzi wyłącznie o propagandę. Będziemy rozmawiali, jeśli dojdziemy do władzy, z tego rodzajami ośrodkami jak BCC, ale na poważnie, a nie po to, żeby przed wyborami coś demonstrować - powiedział.