Kaczyński zaprasza b. członków PiS - sprytny zabieg?
Apel Jarosława Kaczyńskiego do wszystkich prawicowców, którzy opuścili Prawo i Sprawiedliwość, żeby powrócili na łono partii–matki wywołał wrzenie. Na jego blogu w Salonie24 w ciągu kilku godzin pod tekstem listu pojawiło się kilkaset sporych komentarzy. Zwolennicy prezesa wpadli w zachwyt. Przeciwnicy – dostali kolejny powód do kpin. Lektura tych komentarzy wielbicieli i zażartych wrogów pokazuje dobrze wszystkie wady i zalety Prawa i Sprawiedliwości.
23.03.2012 | aktual.: 18.04.2012 10:03
Bo oczywiście Kaczyński zachowuje się teraz rozsądnie. I – jak mu się wydaje - sprytnie. Rozsądnie – bo jeśli chce zdobyć kiedyś większość i wykorzystać słabość rządu i obozu Platformy, powinien teraz gromadzić jak największe siły wokół siebie. Sam nie jest wstanie tego zrobić. PiS w obecnej postaci ma za dużo ograniczeń. Rozsądnie więc próbuje budować większy obóz.
Chce być przy tym sprytny i publikuje apel na dwa dni przed zjazdem Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro i Jacka Kurskiego. Chce, by głównym tematem rozmów politycznych w najbliższych dniach było to, czy „Zizole” wrócą do PiS. Zapewne ma szanse oddziałać na część pomniejszych działaczy, którzy poszli za Ziobrą. Przypomina im jaka jest różnica w sondażach, gdzie jest większa szansa na sukces. Na dzień przez zjazdem ziobrystów, wszyscy mówią o Kaczyńskim.
Ale jest też druga strona tego ruchu. Wszyscy mówią o Kaczyńskim – w kontekście Ziobry. Prezes PiS mógł zignorować zjazd ziobrystów. Pisząc list nadał rangę założycielskiemu kongresowi nowej partii. Zainspirowani listem prezesa dziennikarze pobiegną teraz do Solidarnej Polski, żeby zobaczyć jak zareagowali. Już dziś rano Jacek Kurski występował w Radiu Zet, gdzie odpowiadał na list. A Zbigniew Ziobro miał dobry pretekst, by oficjalnie odpowiedzieć prezesowi. I znowu przyciągnąć uwagę mediów. Ostateczny wynik tej zagrywki nie musi być więc wcale korzystny dla Prawa i Sprawiedliwości.
Patrząc z dalszej perspektywy Jarosław Kaczyński postępuje oczywiście rozsądnie. Tylko duży, wielobarwny obóz prawicy jest wstanie przejąć tych, którzy są niezadowoleni z rządów Donalda Tuska. Problem tylko w tym, czy ci wahający się, niezadowoleni, są jeszcze w stanie uwierzyć Kaczyńskiemu. Bo z jego partii odchodzili kolejno Marek Jurek, Radek Sikorski, Ludwik Dorn, Paweł Kowal, Paweł Zalewski, Joanna Kluzik-Rostkowska, Elżbieta Jakubiak ,Marek Migalski, Zbigniew Ziobro, Tadeusz Cymański, Jacek Kurski i wielu wielu innych. Powody tych odejść były różne, ale trudno uwierzyć, że wszyscy oni byli źli a jeden Kaczyński – anioł.
Prezes PiS przewodzi partii od lat i to on odpowiada politycznie za to, jak dziś wygląda jego partia. To on sprawił, że ta wielobarwna armia ludzi rozpierzchła się dziś i trafiła, do Platformy, PJN, czy Solidarnej Polski. Tak nie musiało być, a na pewno nie we wszystkich przypadkach. Dlatego mimo, że trudno nie przyznać, iż apel Jarosława Kaczyńskiego jest rozsądny, to nie ma on wielkich szans powodzenia. Trudno jednak uwierzyć, by list odniósł jakiś poważny skutek. Prawica tarci swoją szansę. Kolejną.
Z tak słabym rządem prawica już dawno mogłaby doprowadzić do dużo bardziej poważnego spadku poparcia dla Platformy. Ale nie doprowadziła. I choć prawdą jest, że media są wyjątkowo przychylne rządowi a wyjątkowo nieprzychylne opozycji, to mimo wszystko nie tłumaczy to takiej słabości opozycji.
Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski