Kaczyński walczył z bandytami, Gronkiewicz - z babciami
Dwa lata urzędowania Hanny Gronkiewicz-Waltz nie poprawiły bezpieczeństwa mieszkańców stolicy. Według ekspertów, dużym błędem była wprowadzona przez prezydent reforma straży miejskiej. Funkcjonariusze zniknęli niemal ze wszystkich placówek oświaty, bo skierowani zostali głównie do źle zaparkowanych samochodów i babć handlujących pietruszką na ulicy. Za rządów Lecha Kaczyńskiego strażnicy kierowani byli do walki z handlarzami narkotyków i osiedlowymi bandytami - pisze "Polska".
Choć statystyki policyjne wykazują spadek przestępczości w stolicy, to jest to trend utrzymujący się od paru lat i działania władz miasta nie mają z nim nic wspólnego. Szczególnie, że prezydent nie zrealizowała ani jednej inwestycji realnie zwiększającej bezpieczeństwo - pisze dziennik.
Dwa lata temu Gronkiewicz-Waltz obiecywała wybudowanie Centrum Koordynacji Ratunkowej. Mieli w nim pełnić dyżur policjanci, strażnicy miejscy, strażacy oraz pogotowie. Wszyscy mieli przyjmować zgłoszenia pod jednym numerem telefonu 112. Tymczasem obecnie telefon odbiera tylko policja i to też niezbyt sprawnie, gdyż niedobór pracowników sprawia, że na połączenie trzeba czekać nawet kilkanaście minut.
Jak mówi Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Miasta, przy budowie centrum prowadzone są prace. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie centrum zacznie działać, ale dopiero za dwa lata.
Kolejnym punktem z programu wyborczego obecnej pani prezydent była rozbudowa monitoringu miejskiego. Kamery zostały co prawda zamontowane w pojazdach komunikacji miejskiej, ale gorzej jest z monitoringiem na ulicach. W ciągu minionych dwóch lat nie pojawiła się bowiem ani jedna nowa kamera na stołecznych ulicach. Przetarg na nowe urządzenia zaplanowany jeszcze przez poprzednią ekipę został wstrzymany w zeszłym roku. Władze zapewniają że rozbudowę monitoringu mają w planach.
Na plus dwuletnich rządów prezydent stolicy "Polska" zalicza zwiększenie dotacji dla policji.