Kaczyński: różnica zdań z Michnikiem odnośnie roli Millera
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński zeznał przed sejmową komisją śledczą, że różnica zdań między nim a Adamem Michnikiem dotyczyła kwestii, na ile Leszek Miller jest człowiekiem całkowicie wykluczonym ze sfery podejrzanych w sprawie Rywina. Według Kaczyńskiego przebieg wydarzeń tego nie wykluczał.
Lech Kaczyński zeznał, że według Michnika "przebieg wydarzeń związanych z konfrontacją całkowicie wykluczał jakiekolwiek podejrzenie wobec Leszka Millera".
"Natomiast według mnie oczywiście samo pomówienie przez Rywina u pani Rapaczyńskiej nie jest szczególnie mocnym dowodem. Ale z drugiej strony nie wydawało mi się, żeby fakt zorganizowania konfrontacji i to, że Rywin - jak się wydawało Michnikowi - przyszedł na tę konfrontację nieuprzedzony, cokolwiek wykluczało" - powiedział Kaczyński.
"Różnica między nami polegała nie na tym, że ja twierdziłem jednoznacznie, że premier był w to zaangażowany, bo oczywiście żadnych dowodów przekonywujących na to nie było. Tylko mówiłem, że przebieg wydarzeń tego nie wyklucza" - powiedział Kaczyński.
Bogdan Lewandowski (SLD) pytał Kaczyńskiego, w czyim interesie było nieujawnienie prawdy o aferze Rywina. Wcześniej prezydent Warszawy wyraził opinię, że są ludzie, którzy nie chcą ujawnienia kulisów tej sprawy.
Kaczyński odparł, że jeżeli w tej sprawie pada wiele nazwisk, to są to nazwiska na ogół związane z jedną formacją polityczną. "I tą formacją jest SLD" - podkreślił. "Czyli pan rozpatruje to w charakterze formacji politycznej?" - dociekał poseł.
"Między innymi. To oczywiście jest sprawa nie tak dokładnie prosta, nie ma tutaj pełnej równoległości. Ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że tam raczej nie padają nazwiska osób związanych z innymi formacjami politycznymi" - odpowiedział świadek. Zastrzegł przy tym, że nie twierdzi, iż "ta grupa osób, które być może były zaangażowane w tę sprawę, to jest pewna grupa aktywu SLD. (...) Prawda jest bardziej skomplikowana, ale jeżeli są tutaj jakieś związki, to one idą w jednym kierunku" - dodał.
Kaczyński powtórzył, że nie rozważał możliwości zwołania konferencji przez klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości na temat korupcyjnej propozycji Lwa Rywina.
"Gdybyśmy w oparciu o informacje przekazane mi w warunkach towarzyskich organizowali konferencję prasową, to mogłoby dojść do sytuacji, w której ta sprawa mogłaby być potraktowana wyłącznie jako działanie polityczne, czyli jej ujawnienie i cała sprawa byłaby spalona" - podkreślił.
"Myśmy przecież nie dysponowali takimi dowodami, o których dziś wszyscy wiedzą - co najwyżej o tych dowodach żeśmy wiedzieli" - dodał Kaczyński.