"Kaczyński przekroczył granicę przyzwoitości"
Obserwatorzy polskiej sceny politycznej wyciągają daleko idące wnioski z pojedynczych sondaży poparcia czy to dla partii politycznych, czy dla rządu i jego szefa. Stąd obserwowane często obijanie się od ściany do ściany. I wróżenie - prawdę mówiąc - z fusów. Tymczasem kilkuprocentowe różnice w badaniach poparcia w naszej rozbuchanej atmosferze sporu politycznego są niewiele znaczące a czasami wręcz złudne. Ostatni sondaż Gemius dla Wirtualnej Polski także pokazuje, że mimo dramatycznych wydarzeń ostatniego tygodnia w układzie sceny politycznej niewiele się zmieniło. Zarówno wykaz głównych partii, jak i ich kolejność w rankingu pozostają bez zmian - pisze specjalnie dla Wirtualnej Polski publicysta Wiesław Dębski.
21.04.2011 10:04
Przeczytaj też: Omówienie wyników sondażu - Walczą o "prawdę" o Smoleńsku - skok poparcia dla PiS Komentarz Łukasza Warzechy - href="http://sondaz.wp.pl/kat,60878,wid,13336993,wiadomosc.html">Tusk w opałach - ma najgorsze notowania od miesięcyTusk w opałach - ma najgorsze notowania od miesięcy
Ot, Platforma Obywatelska w ciągu dwóch tygodni straciła raptem 2 punkty procentowe (uzyskując 33 procent poparcia), ale niezmiennie pozostaje liderem stawki. PiS zyskał 4 punkty procentowe, ale i tak zadowolić się musi pozycją drugą, ze znaczną (11 punktów) stratą do lidera. Większą stratę odnotował wieczny brązowy medalista, czyli SLD (spadek z 17 do 12 procent).
Ale pamiętajmy - to tylko chwilowe wskazania, jutro, pojutrze wynik może być zupełnie inny. Namawiam więc naszych Czytelników do skorzystania z szerszej perspektywy. Ja to uczyniłem, porównując wyniki z ostatniego roku, czyli od katastrofy smoleńskiej do jej pierwszej rocznicy. Moje zaskoczenie było spore. Okazuje się, że te wszystkie gadania o gwałtownym spadku notowań PO i równie gwałtownie rosnącym poparciu dla PiS są funta kłaków warte.
W ciągu tego niezwykle burzliwego roku (Smoleńsk, powodzie, kryzys gospodarczy, metamorfozy prezesa Kaczyńskiego i okupacja przez jego zwolenników Krakowskiego Przedmieścia, powstanie nowych ugrupowań) PO straciła zaledwie… 4 punkty procentowe poparcia (z 37 procent 27 kwietnia 2010 r. do 33 procent obecnie). Zdecydowanie gorzej wypada PiS (spadek z 30 do 22 procent).
Zdemolowany natomiast został wizerunek premiera (było 48 procent poparcia, jest 37 procent). Gorzej oceniany jest też jego rząd. Być może więc Polacy nie przejmują się tak bardzo harcami wokół katastrofy smoleńskiej (patrz notowania partii Kaczyńskiego), skupiając się raczej na skutkach kryzysu i związanym z nim wzrostem kosztów utrzymania. Moim zdaniem, ten właśnie czynnik będzie odrywał coraz większą rolę i kto tego nie doceni, może po wyborach parlamentarnych obudzić się z ręką w nocniku.
Oczywiście, Donaldowi Tuskowi i jego partii to zaczadzenie polskiej polityki teoriami spiskowymi wokół Smoleńska i poszukiwaniem zdrajców, zaprzańców, pachołków Kremla i kogo tam jeszcze się da, może być na rękę. Odsuwa bowiem uwagę opozycji od spraw naprawdę dla nas ważnych. Nie widać bowiem awanturującego się w sejmie Kaczyńskiego, wzywającego do protestów Napieralskiego, gdy rząd zabiera pieniądze z funduszu przeznaczonego na aktywizację bezrobotnych czy gdy lekceważy protest pielęgniarek. Oni, niestety, zajęci są dzisiaj czym innym. Partia rządząca ma przy tym wszystkim spore jeszcze rezerwy. Wyraźnie bowiem widać, że jej elektorat przysypia, bądź boczy się na rządowych liderów.
Jeśli PO chce poprawić swoje notowania, to powinna wreszcie zrozumieć, że nie można zupełnie lekceważyć tego wszystkiego co w przestrzeni publicznej wyprawia PiS. Kaczyński bowiem mobilizuje swoich, zagrzewa ich do boju, przekraczając przy tym wszelkie granice, nie tylko przyzwoitości, ale i prawa. Narzucony przez niego i jego ludzi język debaty, sposób traktowania ludzi, ten cały "przemysł nienawiści" w stosunku do najwyższych władz państwa, pozostawi, jak sądzę, trwały ślad w polskiej polityce. I wymaga zdecydowanej polemiki oraz sprzeciwu. Nie może partia rządząca dać się szantażować politycznym rozrabiakom. Kwestionującym nie tylko prawo, ale wręcz podstawy funkcjonowania naszego państwa. Anarchistów trzeba po prostu nazywać anarchistami, nawet jeżeli są oni koloru czarnego (te słowa kieruję nie tylko do PO, ale i do SLD oraz PSL). Tymczasem Platforma milczy, nie kieruje spraw do prokuratur i sądów, nie odwołuje się do swojego elektoratu. A ten w sporej części udał się na emigrację wewnętrzną obrażony o
OFE i inne sprawy. Czas się obudzić, Panie i Panowie...
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski