Kaczyński oskarża. Tłum skanduje: "hańba!"
- Mamy sytuację, w której z jednej strony Sejm podejmuje uchwały, w których mówi, że pamięć o ofiarach musi być uczczona, a z drugiej strony miesiąc w miesiąc pamięć Lecha Kaczyńskiego jest w najobrzydliwszy sposób obrażana - powiedział Jarosław Kaczyński podczas wystąpienia w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Po jego słowach tłum zaczął wykrzykiwać: "Hańba!".
Wieczorem w archikatedrze warszawskiej odbyła się msza św. w intencji ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku, w której wzięli udział m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, prezydent Andrzej Duda z pierwszą damą Agatą Kornhauser-Dudą oraz córka Lecha i Marii Kaczyńskich - Marta Kaczyńska. Obecni byli także politycy PiS: była premier Beata Szydło, Henryk Kowalczyk, Piotr Gliński, Jacek Sasin.
Po zakończeniu mszy jej uczestnicy wyruszyli w Marszu Pamięci pod Pałac Prezydencki, gdzie tuż przed godz. 21 swoje przemówienie rozpoczął prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
15. rocznica katastrofy smoleńskiej. Orędzie prezydenta Andrzeja Dudy
Jarosław Kaczyński: Pamięć Lecha Kaczyńskiego jest obrażana
- Mamy dzisiaj w Warszawie, w innych miejscach Polski pomniki i różne inne upamiętnienia zbrodni, zamachu smoleńskiego - chociaż bardzo często ta nazwa nie jest tam wymieniana - oznajmił Jarosław Kaczyński, precyzując, że chodzi m.in. o "pomniki śp. Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki".
- Ale mamy też sytuację, w której z jednej strony Sejm podejmuje uchwały, w których mówi, że pamięć o ofiarach musi być uczczona, a z drugiej strony miesiąc w miesiąc pamięć Lecha Kaczyńskiego jest w najobrzydliwszy sposób obrażana i to dzieje się pod osłoną policji - stwierdził dalej prezes PiS, dodając, że "to stało się także i dzisiaj".
Po tych słowach tłum zaczął skandować: "Hańba!".
Przeczytaj też: Katastrofa smoleńska: godzina po godzinie
Jarosław Kaczyński stwierdził też m.in., że to, co wydarzyło się w 2010 roku było "zamachem na 96 osób", którzy udawali się na uroczystości zbrodni katyńskiej, aby powiedzieć "o tej zbrodni, o tym ludobójstwie". Mówił, że musiało minąć ponad 40 lat, żeby "wszyscy, także ci, którzy byli następcami winnych, ale także i Zachód uznał oficjalnie, że to była rosyjska zbrodnia".
- Musimy zadać sobie pytanie, ile my będziemy musieli czekać, żeby ta oczywistość została głośno powiedziana przez polskie władze, głośno powiedziana przez władze innych państw, gdy oczywiste fakty zostaną uznane - dodał prezes PiS.
Stwierdził, że jest to trudna droga, ale należy nią iść. - To jest nasz obowiązek. To jest jeden z obowiązków związanych z tym, co dzisiaj toczy się w naszym kraju. To znaczy z walką o to, byśmy pozostali państwem suwerennym, acz z ograniczeniami - bo uczestnictwo w UE to są ograniczenia, ale zaakceptowane przez naród - i byśmy pozostali narodem, byśmy byli bezpieczni we własnym kraju i byśmy byli zdolni, by przeciwstawić się prawdopodobnej dzisiaj niestety agresji - oznajmił też Kaczyński.
- Ta walka o prawdę w sprawie Smoleńska to jest po prostu część walki o Polskę. O jej suwerenność, o jej przyszłość, o jej bezpieczeństwo, o losy Polaków - stwierdził.
Czytaj też: