Kaczyński ogłosił decyzję. Tusk już kpi
Jarosław Kaczyński oświadczył, że na przyszłorocznym kongresie partii ponownie zgłosi swoją kandydaturę na stanowisko prezesa PiS i poprosi o wybór na kolejną kadencję. Donald Tusk zakpił z jego decyzji.
- Dziś jasno mówię: zgłoszę swoją kandydaturę na prezesa Prawa i Sprawiedliwości i poproszę o wybór na kolejną kadencję. Oczywiście to delegaci zdecydują, ja uczynię wszystko, by ich przekonać do takiego wyboru - powiedział Kaczyński w wywiadzie dla "Sieci", którego fragment opublikował w sobotę portal wPolityce.pl.
- Nasz obóz polityczny potrzebuje teraz jedności, zdecydowanego przywództwa, szybkiego przejścia do ofensywy. Dlatego zmieniłem swoje polityczne plany. Wcześniej oceniałem, że kierowanie partią do 2025 r. wystarczy - zaznaczył.
Dodał, że stawia tę sprawę jasno, bo "mogą się zacząć jakieś procesy, które nie służą partii". - Jestem też przekonany, że jeszcze przez jakiś czas mogę skutecznie działać. Mam siły, mam plan polityczny - powiedział Kaczyński.
Powiedział też, że nie chce, by ktoś mu zarzucał, iż jest dezerterem i zostawia partię "w tak trudnym momencie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odkrycie w pociągu osobowym z Ukrainy. Wśród zatrzymanych jest Polak
Donald Tusk zareagował na deklarację Kaczyńskiego
Donald Tusk napisał krótko: "Dobra wiadomość", sugerując, że decyzja Jarosława Kaczyńskiego może jedynie osłabić obóz PiS. Do wpisu dołączył jedną z publikacji na ten temat zatytułowaną "Kaczyński będzie dalej prezesem PiS? 'Zgłoszę swoją kandydaturę'".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jarosław Kaczyński pełni funkcję prezesa PiS nieprzerwanie od stycznia 2003 r. Zastąpił wówczas na tym stanowisku swojego brata, późniejszego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który - jako pierwszy prezes partii - kierował ugrupowaniem w latach 2001-2003.
"Nie dziwi, że Jarosław Kaczyński łamie dane publicznie słowo i chce pozostać na fotelu prezesa PiS przez kolejne lata. Dni tak podzielonej partii są policzone bez silnego scalającego ją wodza. Taśmy Obajtka pokazują to aż nazbyt dobitnie" - ocenił Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczpospolitej".
Źródło: PAP/X