Kaczyński: brak rozsądku organów państwa ws. Rywina
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński zeznał przed komisją śledczą, że "całkowicie zadziwił" go brak rozsądku ze strony niektórych organów państwa w sprawie Rywina. Jak dodał, wydawało mu się nieprawdopodobne, że w tej sprawie nie zostały podjęte przez prokuratora generalnego standardowe działania, które mógł zlecić premier.
Według Kaczyńskiego "wiedza w sprawie była" i faktem było "poinformowanie organów ścigania o zaistnieniu podejrzenia popełnienia przestępstwa". Minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk był o tej sprawie już poinformowany. O korupcyjnej propozycji wiedział również szef rządu. "Nie miałem tego rodzaju wyobraźni, że prokuratura, choćby z czystej ostrożności, nie prowadzi choćby tzw. postępowania sprawdzającego" - zaznaczył Kaczyński.
Świadek zeznał, że o sprawie Rywina poinformował go 22 września ubiegłego roku Adam Michnik podczas rozmowy w siedzibie "Gazety Wyborczej". Michnik zapoznał go też z notatką prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej. Kaczyński powiedział też, że podczas jego rozmowy z naczelnym "GW" padły nazwiska prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego i sekretarza KRRiT Włodzimierza Czarzastego.
Pytania Kaczyńskiemu zadawali wyłącznie posłowie SLD: Bogdan Lewandowski i Anita Błochowiak. Wielokrotnie indagowali go, dlaczego po rozmowie z Michnikiem Kaczyński sam nie podjął żadnych działań.
"Pani poseł swoimi pytaniami, a przedtem poseł Lewandowski, tworzy sytuację, która jest absurdalna. Krótko mówiąc, ja rozumiem, że chodzi o obronę pana premiera Millera, którego obowiązki były oczywiste i pana Kurczuka. Ja rozumiem tę intencję, ale ona jest tutaj w związku ze mną całkowicie chybiona" - zwrócił się Kaczyński do Błochowiak.
"Ja, jak i kilkaset innych osób, wiedziałem o sprawie Rywina, o propozycji korupcyjnej. Tworzy się wrażenie, jakoby na nas z tego powodu ciążyły jakieś szczególne obowiązki" - dodał. Na tę wypowiedź zareagował Lewandowski, prosząc szefa komisji o zwrócenie świadkowi uwagi, "że nie jest na zebraniu partyjnym" i "żeby nie wywierał presji na członków komisji".
"Traktuję ten zestaw pytań jako przedsięwzięcie o charakterze czysto politycznym" - powiedział już na zakończenie przesłuchania Kaczyński. Relacjonując swoją rozmowę z Michnikiem z 22 września powiedział, że naczelny "GW" opowiedział mu mniej więcej to, co dziś jest publicznie znane, ale w znacznie większym skrócie. Według niego leit motivem rozmowy była opinia Michnika, że konfrontacja wykluczyła udział premiera w sprawie Rywina.
"Uważałem, że oczywiście nie ma tutaj jakichkolwiek jasnych dowodów przeciw premierowi, natomiast sam fakt konfrontacji nie wykluczał całkowicie udziału pana premiera w tej sprawie" - powiedział Kaczyński. Jak dodał, różnica zdań między nim a Michnikiem dotyczyła kwestii, na ile Leszek Miller jest człowiekiem całkowicie wykluczonym ze sfery podejrzanych w sprawie Rywina.
"Różnica między nami polegała nie na tym, że ja twierdziłem jednoznacznie, że premier był w to zaangażowany, bo oczywiście żadnych dowodów przekonywujących na to nie było. Tylko mówiłem, że przebieg wydarzeń tego nie wyklucza" - powiedział Kaczyński.
Prezydent Warszawy zeznał też, że spotkał się jeszcze raz z Michnikiem: dwa - trzy dni po rozmowie z 22 września. Jak dodał, ta rozmowa w pewnym stopniu dotyczyła też sprawy Rywina. "Wróciliśmy też pewnie kilkoma zdaniami do tego, na ile Leszek Miller jest człowiekiem całkowicie wykluczonym ze sfery podejrzanych" - dodał. "I Michnik był niezmienny w swoim zdaniu?" - zapytała Błochowiak. "Tak. Tutaj pozostaliśmy przy pewnej różnicy zdań" - odparł Kaczyński.
Przesłuchiwany powiedział również, że rozmawiał z Michnikiem o tym, kto mógł stać za Lwem Rywinem. "I cóż powiedział Michnik?" - zapytał Lewandowski. "To się obracało wokół nazwisk pana Kwiatkowskiego i Czarzastego" - odparł Kaczyński. "Nie było stwierdzenia, że to Kwiatkowski i Czarzasty, bo to była rozmowa, kto to by mógł być. To były wszystko hipotezy" - zaznaczył.
Kaczyński podkreślił również, że jest olbrzymia różnica między jego wiedzą na temat afery Rywina, a wiedzą jaką posiadał we wrześniu ubiegłego roku premier Leszek Miller. Jak podkreślił, premier był w tej sprawie "świadkiem bezpośrednim".
"Adam Michnik nie wspominał mi szczególnie, kogo jeszcze informował o tej sprawie, ale jedno nazwisko padło, mianowicie ministra Szymczychy" - dodał. "Pan ze swojej strony nie sugerował nic Michnikowi, żeby podjął jakieś inne kroki, poza przygotowaniem publikacji?" - pytał Lewandowski. "Nie, panie pośle" - odpowiedział Kaczyński.
"Ponieważ ta sprawa była w sposób oczywisty przeciwko aktualniej władzy, SLD, to byłem przekonany, że dwie rzeczy się bardzo mocno liczą: to, że jest dowód rzeczowy, niepodważalny - głos ludzki jest nie do podrobienia. Po drugie - że ta sprawa nabierze obiegu społecznego, jeżeli taki dziennik jak 'Gazeta Wyborcza' to opublikuje" - powiedział prezydent Warszawy.
"Z punktu widzenia uderzenia w ten przypadek korupcji, czy usiłowania korupcji, jak i w ogóle w korupcję w Polsce, najskuteczniejszą metodą była taka, która była obrana" - podkreślił Kaczyński. Według niego, gdyby po rozmowie z Adamem Michnikiem poszedł do prokuratury, to mogłoby się okazać, że "cały jedynie skuteczny plan działania" w sprawie Rywina, czyli "ujawnienia tego w drodze działań o charakterze prasowym, spaliłby na panewce".
Lewandowski pytał również, w czyim interesie było nieujawnienie prawdy o aferze Rywina. Wcześniej prezydent Warszawy wyraził opinię, że są ludzie, którzy nie chcą ujawnienia kulisów tej sprawy. Kaczyński odparł, że jeżeli w tej sprawie pada wiele nazwisk, to są to nazwiska na ogół związane z jedną formacją polityczną. "I tą formacja jest SLD" - podkreślił.
Kaczyński, po zapoznaniu się z egzemplarzem notatki Rapaczyńskiej, znajdującym się w dokumentach komisji, potwierdził, że jest to ta sama notatka, którą widział podczas rozmowy z Michnikiem. Wcześniej powiedział, że notatka, która została mu wtedy pokazana, była napisana odręcznie. Tymczasem notatka, która jest jednym z dowodów w sprawie Rywina, napisana jest na komputerze. "Co do treści, to jest to w 100% ta notatka" - powiedział Kaczyński. Podkreślił, że jest człowiekiem, który "ma mizerną pamięć wzrokową".
Według prezydenta Warszawy "krążyły informacje" o tym, że Agora chce zakupić Polsat. Zeznał też, że wiedział "chyba od posła Marka Jurka, że szykowany jest przepis, w ramach nowelizacji ustawy o rtv, który ma te możliwości Agory przekreślić".
16 czerwca komisja ma kontynuować przesłuchanie premiera Leszka Millera.