"Już się spakowałem, ale kazali mi się rozpakować". Kulisy zamieszania z rekonstrukcją
Wymiana starego rządu na stary-nowy rząd zaskoczyła nie tylko dziennikarzy i polityków opozycji. Jak się okazuje, do samego końca nie wiedzieli na czym stoją również politycy partii rządzącej, w tym ministrowie. Oto przykłady.
Zamieszanie w związku z rekonstrukcją trwało od tygodni. Emocje sięgnęły zenitu w poniedziałkowy poranek, kiedy do mediów dotarły nieoficjalne informacje o większej niż początkowo zapowiadano rekonstrukcji rządu. Miało dojść do wymiany kilku ministrów, m.in. szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, oraz - o czym donosiliśmy w WP - ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.
Nic z tego. Ku powszechnemu zaskoczeniu, podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim okazało się, że nowy rząd to tak naprawdę stary rząd. Oprócz roszady na stanowisku premiera i wicepremiera (Mateusz Morawiecki został prezesem rady ministrów, Szydło - wiceprezesem), nie zmieniło się nic. Na stanowiskach zostali wszyscy kontrowersyjni ministrowie, o których spekulowano, że mogą zostać zdymisjonowani.
Uśmiechnięty prezydent złożył podpis pod przysięgą Morawieckiego:
Jak się jednak okazuje, sami politycy PiS niemal do momentu zaprzysiężenia rządu, nie wiedzieli, na czym stoją.
"Piątek (...) Po zapewnieniu o jedynie niewielkich zmianach w rządzie ministrowie spokojnie porozjeżdżali się do domów, mając w tyle głowy informację o tym, że prawdziwa, duża, głęboka rekonstrukcja przewidziana jest dopiero na styczeń. Wielu z nich w ogóle nie wiedziało o tym, że podczas weekendowych dni toczyć się będą intensywne rozmowy o zmianach w gabinecie. A się toczyły" - pisze "Fakt". I przytacza fragmenty rozmów z kilkoma politykami obozu rządzącego.
- Jest wersja twarda zmian oraz lekka, na dzisiaj. Wersja twarda to wymiana szefa MON Antoniego Macierewicza oraz szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego. Wersja "lekka" to rząd bez zmian - mówił dziennikowi "polityk zorientowany w negocjacjach". Jeden z ministrów był bardziej zagubiony. - A ja zostaję? Nie wiem... - oznajmił.
"Ważny polityk PiS" twierdził z kolei, że szef MSZ "chyba leci". Dlatego Waszczykowski, o czym pisaliśmy też w WP, miał zostać wezwany przez premiera z Brukseli.
Ale to nie koniec. Anonimowy członek rządu zdradził w rozmowie z "Faktem": "Ja już się spakowałem, ale kazali mi się rozpakować". Kolejni odbijali piłeczkę: "Ja nie wiem... Może pani coś wie lepiej?, " A Kempa leci czy nie leci? Bo ja sam nie wiem...".
O zamieszaniu wokół rekonstrukcji najlepiej świadczą słowa polityka, który - jak twierdzi dziennik - był o włos od nominacji. "Buty wyczyszczone, garnitur wyprasowany, ale jednak nie" - mówił godzinę przed uroczystością niedoszły nowy minister.