"Już dawno wskazaliśmy błędy prokuratury ws. Nangar Khel"
Zwracając sprawę zabójstwa do prokuratury sąd wytknął w jej postępowaniu błędy, o których obrońcy mówili od dawna - uważa mec. Piotr Kruszyński, jeden z obrońców żołnierzy oskarżonych o zabójstwo cywilów w Afganistanie.
09.10.2008 | aktual.: 09.10.2008 19:08
Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił do prokuratury sprawę siedmiu żołnierzy oskarżonych o zabicie cywilów w afgańskiej wiosce Nangar Khel w sierpniu ubiegłego roku. Prokuratura nie zgadza się z uzasadnieniem decyzji sądu i zapowiedziała odwołanie do Izby Wojskowej Sadu Najwyższego.
Będziemy domagali się przeprowadzenia wizji lokalnej z prawdziwego zdarzenia Według relacji adwokata jednego z oskarżonych mec. Piotra Dewińskiego wskazane przez WSO uchybienia to m.in. brak przesłuchania gubernatora afgańskiej prowincji, w której doszło do zajścia oraz oficera szkolącego żołnierzy przed wyjazdem, niedokładne oględziny miejsca zdarzenia, rozbieżności w opiniach ekspertów balistyki. Ponad to sąd zwrócił uwagę na sprzeczności w zeznaniach świadków, których nie skonfrontowano w śledztwie i brak informacji od Amerykanów, czy w dniu zajścia w rejonie działali talibowie.
"Działanie prokuratury było od początku jednostronne"
Od początku twierdziłem - moi koledzy także - że działanie prokuratury było jednostronne, że nie bierze ona pod uwagę wielu okoliczności - powiedział mec. Piotr Kruszyński. Przypomniał, że mówiono już o tym, iż wizja lokalna odbyła się nie tam, gdzie doszło do zdarzenia. Zaznaczył również, że prokuratura nie wzięła pod uwagę wadliwości moździerza i wielkokalibrowego karabinu maszynowego, których używali żołnierze.
My, obrońcy będziemy się domagać przeprowadzenia z naszym udziałem wizji lokalnej z prawdziwego zdarzenia - dodał.
Prokuratura wojskowa oskarżyła sześciu żołnierzy - chor. Andrzeja O., plut. Tomasza B., kpt. Olgierda C., ppor. Łukasza B. oraz starszych szeregowych Jacka J. i Roberta B. - o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi dożywocie. St. szer. Damian L. jest oskarżony o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat. Wszyscy oskarżeni, którzy byli aresztowani, są obecnie na wolności.
Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy na miejscu zginęło sześć osób (w tym troje małych dzieci), dwie zmarły w szpitalu. Dwie kobiety zostały okaleczone. Prokuratura podkreśla, że żołnierze ostrzelali wioskę, choć ze strony jej mieszkańców nic im nie groziło.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Obrona twierdzi, że jedną z przyczyn tragedii były wady broni i pocisków; prokuratura odrzuca ten argument.
Do odrębnego postępowania wyłączono kilkanaście innych wątków związanych ze sprawą żołnierzy Nangar Khel. Chodzi m.in. o znieważenie zwłok, poniżanie żołnierzy przez dowódcę, narażenie na utratę życia dwóch szeregowych, utrudnianie postępowania, użycie przemocy wobec świadków w prowadzonym postępowaniu oraz służbę jednego z żołnierzy w Legii Cudzoziemskiej.