Juszczenko nie rozwiąże parlamentu?
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko oświadczył, że gotów jest wstrzymać swój dekret o rozwiązaniu
parlamentu i przedterminowych wyborach. Deklaracja taka padła po
spotkaniu z premierem Wiktorem Janukowyczem.
Prezydent zastrzegł, że niezbędnym warunkiem jest przyjęcie przez parlament szeregu ustaw, m.in. dotyczących wyborów. Ustawy te - jak powiedział - nie pozwolą na formowanie większości koalicyjnej w taki w sposób, jak to uczyniono w marcu.
Szef państwa uzasadnił swoje stanowisko, mówiąc, że pewien, krótki okres będzie wykorzystany na opracowanie pakietu politycznych kompromisów.
Z kolei premier Janukowycz wyraził po spotkaniu nadzieję, że kryzys polityczny w kraju zostanie rozwiązany już w przyszłym tygodniu. Jak zapowiedział w wystąpieniu przed swoimi zwolennikami, rozbieżności mogą zostać usunięte, gdy znajdziemy polityczne i prawne odpowiedzi na wszystkie punkty sporne, co pozwoli zawrzeć porozumienie pokojowe.
Juszczenko na początku kwietnia podjął decyzją o rozwiązaniu parlamentu i przedterminowych wyborach. Zarzucił kierowanej przez Janukowycza koalicji Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów, że dąży do zbudowania 300-osobowej większości, przekupując opozycyjnych deputowanych pieniędzmi i obietnicami wysokich stanowisk rządowych.
Koalicja uznała prezydencki dekret za niekonstytucyjny i skierowała sprawę do Sądu Konstytucyjnego. Deputowani koalicyjni, nie uznając decyzji Juszczenki o rozwiązaniu parlamentu, nie opuścili siedziby Rady Najwyższej (parlamentu) i codziennie obradują.
Sąd, który we wtorek przystąpił do rozpatrywania zgodności dekretu z konstytucją, postanowił, że posiedzenie odbędzie się także w sobotę. Opowiedziało się za tym 12 z 18 sędziów.
W oczekiwaniu na werdykt Sądu Konstytucyjnego przed gmachem - już czwarty dzień z rzędu - manifestowało rano ok. 15 tys. ludzi: przeciwników i zwolenników rozwiązania parlamentu.
Na stołecznym Placu Europejskim zebrało się wieczorem ok. 20 tys. zwolenników Juszczenki. Zgromadzeni trzymali flagi ugrupowań opozycyjnych: Bloku Julii Tymoszenko, proprezydenckiej Naszej Ukrainy i Ludowej Samoobrony, ruchu byłego szefa MSW Jurija Łucenki. Blok Julii Tymoszenko zapowiedział, że nie uzna wyroku sądu i będzie prowadzić akcje protestu aż do dnia przedterminowych wyborów.
Jednocześnie na oddalonym o ok. 200 metrów Placu (Majdanie) Niepodległości, znanym z czasów pomarańczowej rewolucji, odbyła się ok. 20-tysięczna akcja poparcia dla premiera i jego koalicji.
Uczestników obu demonstracji rozdzielał potrójny kordon milicji.
Na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu wydano zalecenia dla MSW i prokuratury dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa i przestrzegania prawa podczas trwających trzeci tydzień politycznych manifestacji.
Ukraińska agencja informacyjna "Unian" napisała, że kierowana przez Janukowycza koalicja otrzymuje instrukcje prosto z Moskwy, a scenariusz kryzysu politycznego na Ukrainie tworzony jest na Kremlu.
Powołując się na źródło "zbliżone do ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony", agencja przytoczyła fragmenty raportu Władimira Surkowa, wiceszefa administracji prezydenta Władimira Putina, w którym zawarte są wskazówki dla określanej mianem prorosyjskiej ukraińskiej koalicji rządowej.