Jurgiel zatrudniał dyrektorkę z prawomocnym wyrokiem. Dostała najwyższą pensję w resorcie
Były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel nie miał skrupułów, by zatrudniać w resorcie i podległych sobie instytucjach dobrą znajomą z Białegostoku Sylwię Iwańczuk. I to mimo tego, że została skazana prawomocnym wyrokiem za pomówienie swojego przełożonego w poprzedniej pracy.
Iwańczuk to od lat bliska znajoma szefa podlaskich struktur PiS Krzysztofa Jurgiela. To właśnie minister zatrudnił ją w lutym 2016 roku w resorcie na stanowisku dyrektora biura administracyjno - gospodarczego. Pół roku później Iwańczuk awansowała na dyrektora generalnego resortu. Miała swój gabinet, samochód służbowy i najwyższą pensję w resorcie ok. 17-18 tys. zł brutto miesięcznie. Dyrektor generalny w ministerstwie to najważniejsza funkcja wśród urzędników w służbie cywilnej, zapewniająca ciągłość i warunki działania urzędu. I zapewne pracowałaby nadal, gdyby nie ujawnienie przez media informacji, że została skazana prawomocnym wyrokiem.
Pomówiła dyrektora, skazał ją sąd
Sprawa dotyczyła jej poprzedniego miejsca pracy – Państwowego Instytutu Geologicznego. - Wyrokiem Sądu Rejonowego dla Warszawy - Mokotowa oskarżona została uznana za winną popełnienia występku z art. 212 § 1 kk (pomówienie dyrektora Państwowego Instytutu Geologicznego – PIB o prześladowanie jej w pracy i w godzinach poza pracą, a tym samym o postępowanie, które mogło poniżyć go w opinii publicznej oraz naraziło na utratę zaufania potrzebnego dla zajmowanego stanowiska, co skutkowało jego odwołaniem z w/wymienionego stanowiska) i skazana na karę grzywny w wysokości 100 stawek dziennych po 10 złotych. Nadto Sąd nałożył na oskarżoną obowiązek uiszczenia nawiązki w kwocie 500 złotych na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża. Prywatny akt oskarżenia złożył pokrzywdzony. Wyrok uprawomocnił się 5 grudnia 2016 r. (utrzymany w mocy przez Sąd Okręgowy w Warszawie) – informuje Wirtualną Polskę sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie. Pytany o sprawę Jurgiel twierdził, że dowiedział się o wyroku od szefa służby cywilnej w styczniu 2017 r.
Po ujawnieniu afery Iwańczuk straciła stanowisko w resorcie rolnictwa, ale myliłby się ten, kto by wierzył, że nie dostała kolejnej posady. Równie dobrej i równie prestiżowej. Kilka miesięcy później odnalazła się w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa czyli instytucji powstałej z połączenia Agencji Rynku Rolnego i Agencji Nieruchomości Rolnych, podległej oczywiście Krzysztofowi Jurgielowi. To właśnie on powołał Iwańczuk na to stanowisko. - Pani Sylwia Iwańczuk w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa pełniła funkcję Zastępcy Dyrektora Generalnego w okresie od dnia 12 grudnia 2017 r. do dnia 28 czerwca 2018 r. Zastępców Dyrektora Generalnego powołuje minister rolnictwa i rozwoju wsi – informuje WP Mariusz Rytel, rzecznik KOWR.
Kierownictwo Ośrodka mogło się pochwalić wysokimi zarobkami. Iwańczuk zarabiała miesięcznie 19-20 tys. zł brutto. Lepiej zarabiał jedynie dyrektor generalny KOWR – 25 tys. zł. Znajoma Jurgiela została odwołana przez nowego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Polityk PiS po objęciu stanowiska postanowił się rozstać z pracownikami kojarzonymi z Jurgielem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl