Jurek i Braun: dwa spojrzenia na "Imperium ojca Rydzyka"

Monika Olejnik rozmawia z Juliuszem Braunem, przewodniczącym KRRiT i Markiem Jurkiem, posłem PiS

Obraz
© (RadioZet)Juliusz Braun (z lewej) i Marek Jurek w Radiu Zet

Panie przewodniczący, oglądał pan film „Imperium ojca Rydzyka”, jak pan go ocenia? Wiele osób mówi, że był to film nierzetelny, protestują ci, którzy zostali nagrani ukrytą kamerą czy też przez ukryte mikrofony? Bardzo trudno ocenić prawdziwość zarzutów, bo film formułuje bardzo poważne zarzuty i myślę, że tematem dyskusji w tej chwili powinno być, czy te zarzuty są prawdziwe, a nie jakimi metodami uzyskano informacje, czy w jaki sposób te zarzuty postawiono, bo to w tej chwili jest już drugorzędne. Pan poseł Jurek. Ja się zupełnie z przewodniczącym Braunem nie zgadzam, dlatego, że to, jaki sposób stawia się jakiekolwiek zarzuty, jest zupełnie zasadnicze - w normalnym postępowaniu logicznym czy nawet sądowym nie można powoływać się na rzeczy zrobione w sposób niegodziwy. Ja ten film odbieram po prostu jako kolejny serial telewizji Pineiro. W 2000 roku, w końcówce kampanii wyborczej, mieliśmy w telewizji publicznej taki haniebny wybryk, chuligański atak pana Gembarowskiego na Mariana Krzaklewskiego przed
kamerami telewizji; rok temu, w czasie kampanii parlamentarnej, mieliśmy skandaliczny atak na braci Kaczyńskich, na Lecha i Jarosława Kaczyńskich - do tej pory niewyjaśniony. Potem jeszcze był ciąg dalszy tego pierwszego serialu. Tak, ale skoncentrujmy się na tym filmie. Nie, właśnie nie, tutaj w żadnym wypadku nie można abstrahować od sprawy podmiotowej, od tego, kto i jak robi. Dlatego, że telewizja publiczna musi szanować swoich widzów, musi zachować bezstronność. Ja nie przypominam sobie żadnego innego serialu... Powiem więcej, wiem, że w stosunku do swoich dziennikarzy Robert Kwiatkowski, prezes Telewizji Polskiej, nie dopuszcza w minimalnym stopniu podobnej krytyki, jakiej się dopuścił w stosunku do Radia Maryja, a to jest telewizja publiczna, to nie jest organ prasowy powołany do polemiki. I od tego abstrahować nie można. Przewodniczący Juliusz Braun. Myślę, że po pierwsze trzeba rozdzielić krytykę dotyczącą działalności radia od krytyki dotyczącej działalności osoby ojca dyrektora, bo znacznie więcej
dotyczyło tej drugiej kwestii. Trzeba tu jednak przypomnieć, że ojciec Galiński, który był głównym narratorem tego filmu, podtrzymuje zarzuty, nie twierdzi, że cokolwiek zmanipulowano. Mówi, że tak jest, podtrzymuje te poważne zarzuty. Tak, ale ojcowie, którzy też brali udział w tym filmie, mówią, że zostali zmanipulowani, tylko nie wiedzieli o tym. To jest do wyjaśnienia. Natomiast, jak mówię, te szczegółowe kwestie nie mogą przesłonić głównego problemu – problemu, który został postawiony w sposób bardzo ostry - ale przecież są to sprawy, o których wielokrotnie już mówiono. To są sprawy, co do których także prokuratura podejmowała działania, tylko kończyły się w takiej czy innej formie umorzeniem. Trzeba to jasno raz powiedzieć. I jeśli nie ma w ogóle problemu - być może prokuratura miała rację, wszystko jest w porządku, należało wszystkie sprawy umorzyć, nie było żadnych naruszeń prawa - to trzeba w tym momencie o tym jasno powiedzieć. Wiele jednak wskazuje na to, że te zarzuty są poważne. Tak, panie
przewodniczący, ale szef „Więzi” Zbigniew Nosowski powiada, że ten film postawił pod znakiem zapytania wiarygodność nie tylko ojca Rydzyka, ale również telewizji publicznej. Według pana nie ma tu znaku zapytania? Nie wiem. Wydaje mi się, że oczywiście można wskazać pewne wątpliwości, natomiast generalnie właśnie obecność ojca Galińskiego... No i nawet, jeśli rozmowy były nagrane bez ich wiedzy – niestety, tak się w filmach dokumentalnych czasami dzieje - to podstawowe pytanie jest takie, czy to była prawda, czy nieprawda. Właśnie, a prowincjał redemptorystów, czyli szef ojca Rydzyka, mówi, że to jest nieprawda i mówi, że wszystkie finanse są pod kontrolą zakonu redemptorystów. Tak, tylko że w Polsce wszystkie finanse powinny być nie tylko pod kontrolą zakonu, ale także musimy mieć pewność, że jest to zgodne z prawem, które obowiązuje wszystkich. Dobrze, a pan nie ma żadnych zastrzeżeń co do działalności finansowej ojca Rydzyka? Pan poseł Marek Jurek. Główna teza tego filmu, że Radio Maryja nie płaci
podatków, jest niedorzeczna. Dlatego, że właśnie w tym filmie ojciec Galiński wyjaśnia tym, którzy może się nie orientują - przewodniczący Braun orientuje się doskonale - że Radio Maryja nie jest żadnym podmiotem prawnym, tylko jest programem nadawanym przez ojców redemptorystów, więc ewentualne zarzuty podatkowe powinny być do nadawcy, a nie do programu. Przepraszam bardzo, ale jeżeli ktoś mówi, w sprawozdaniu Krajowej Rady jest o tym mowa, że radio zarobiło szesnaście milionów i nie zapłaciło ani grosza, to nie wydaje się panu dziwne? Nie zarobiło, dlatego że nie prowadzi działalności dochodowej. I to są zbiórki, a nie dochody uzyskane w normalnej działalności zarobkowej. Przepraszam, ale zbiórki też podlegają sprawdzeniu, pan nie może stanąć na roku ulicy, tylko musi mieć pan na to pozwolenie. Przepraszam, ojciec Rydzyk zbierał pieniądze na stocznię i nie wiadomo, co z tymi pieniędzmi zrobił, nie dziwi to pana? Pani redaktor, jeszcze raz powtórzę. Po pierwsze Radio Maryja nie jest osobą prawną, a więc
ewentualne zarzuty to są pretensje w stosunku do zakonu redemptorystów, któremu nikt nigdy takich zarzutów w prowincji polskiej nie stawiał. I po drugie jednak nie można podejmować dyskusji wokół takiego filmu. Ja się z przewodniczącym nie zgadzam... Przepraszam, ale ja pytam pana o składki. Pani redaktor, dokończę to zdanie. Ale może pan powiedzieć, czy według pana można zbierać pieniądze i nie mówić, co się stało z tymi pieniędzmi? Jeszcze raz powtórzę: to są zarzuty nielogiczne, dlatego że Radio Maryja nie jest osobą prawną. Tak więc ten film został zrobiony nierzetelnie, nieprawidłowo. Dokończę tylko to zdanie, które zacząłem. Nie chce pan powiedzieć, co się stało z tymi pieniędzmi na stocznię? Ale czy ja zbierałem pieniądze na stocznię, pani redaktor? To czy pana nie dziwi, że nie wiadomo, co się stało? Czy może być tak, że jest jakaś instytucja, która nie płaci podatków? Każdy ma obowiązek płacenia podatków. To postawię pani pytanie, które chciałem postawić przewodniczącemu Braunowi: czy zna pani
podobny materiał w telewizji publicznej na temat jakiegokolwiek innego nadawcy? Przecież mamy kilka telewizji ogólnopolskich, mamy kilka ogólnopolskich stacji radiowych. Pani sama była dotknięta zwolnieniem z pracy w medium publicznym, wtedy to były krótkie notatki o tym, że dziennikarze... To znaczy odchodziła pani z... Ale to zupełnie inna sprawa, nikt mnie nie wygonił. Ale o czym mówimy, proszę pana? Rozmawiamy o filmie, ja nie mówię o sobie. Pani redaktor, właśnie chodzi o to, że nigdy nie zdarzyły się podobne komentarze dlatego, że środowisko dziennikarskie, które jest tak solidarne, tak mało solidarne jest z dziennikarzami Radia Maryja. Przewodniczący Juliusz Braun. Ja mam tysiąc pretensji do publicznej telewizji, tylko że te pretensje nie unieważniają wątpliwości związanych z Radiem Maryja. I te pretensje nie są skuteczne, panie przewodniczący, bo Krajowa Rada nie zapobiegła żadnemu ze skandali programowych, do których doszło w telewizji publicznej. Jestem gotów do rozmowy o innych sprawach, a
dzisiaj, jak rozumiem, zostało nam już niewiele czasu. W czym jest problem? Rzeczywiście, podmiotem jest zakon, natomiast, jak pan Marek Jurek znakomicie wie, także do Krajowej Rady pisma przychodzą na firmówce „Radio Maryja”. I to jest takie trochę mieszanie właśnie z punktu widzenia formalnego. Kto występuje w imieniu zakonu? W imieniu zakonu występuje radio, potem w imieniu radia występuje ojciec dyrektor, który następnie, w zupełnie innej sprawie, mianowicie zbierania środków na Stocznię Gdańską, występuje jako dyrektor Radia Maryja, co oczywiście formalnie z funkcjonowaniem radia nie ma nic wspólnego i nie podlega żadnej kontroli Krajowej Rady. My możemy ocenić, czy finansowanie radia jako takiego odbywa się zgodnie z przepisami ustawy o radiofonii i telewizji. Odbywa się czy nie? Tak, bo mamy ocenić, czy nadawca ma środki, żeby realizować program. Z dokumentów, które otrzymujemy, wiemy, że nadawca ma środki, natomiast nie mamy żadnych podstaw ani żadnych możliwości, by badać, czy nadawca, czyli zakon,
prawidłowo prowadzi swoją księgowość, czy prawidłowo odprowadza podatki tam, gdzie one są należne, bo zakon w wielu przypadkach jest zwolniony z podatków i tak dalej. Tylko te wszystkie sprawy, które trochę rzeczywiście są pomieszane i w filmie, i w publikacjach, powinny zostać teraz punkt po punkcie wyjaśnione, żeby odpowiedzieć na pytanie, czy tu jest coś nieprawidłowego. Panie przewodniczący, oczywiście, że powinny być wyjaśnione, ale wie pan, kiedy? Kiedy pan albo Krajowa Rada takie zarzuty sformułuje, a nie wtedy, kiedy to robi Robert Kwiatowski. Na przykład, skoro telewizja decyduje się na taki format, na taki standard, ja bym się chętnie dowiedział, chętnie bym obejrzał film o roli Roberta Kwiatkowskiego w przyznaniu koncesji. No dobrze, a Marysia o pierogach, naprawdę, przestańmy. Nie, ale skoro telewizja decyduje się na taki standard, to ja bym chętnie obejrzał film o tym, jak doszło do przyznania koncesji naszej telewizji z udziałem Roberta Kwiatkowskiego. Dobrze, a nie chciałby się pan
dowiedzieć... Jak doszło do raportu finansowego, który pokazywał... Przepraszam... Mógłbym wystąpić w takim filmie i trochę powiedzieć. ...a nie chciałby pan się dowiedzieć, panie pośle, jak to się dzieje, że ojciec Rydzyk może nadawać sygnał z Rosji, a biskup Mazur nie został wpuszczony do Rosji? Oczywiście, że bym chciał, ale w warunkach normalnej dyskusji, a nie używania pieniędzy publicznych w sposób sprzeczny z celami telewizji publicznej. Oczywiście, że bym chciał. Czy to był sposób sprzeczny z celami telewizji publicznej? Ostatnie słowo, Juliusz Braun. Myślę, że nie, bo to, że telewizja publiczna nie zrobiła różnych rzeczy, które powinna była zrobić, to nie jest wystarczający argument, żeby powiedzieć, że w tej sytuacji nie powinna zrobić innej rzeczy. Tutaj zostały postawione bardzo ważne pytania, właśnie choćby to o działalność na terenie Rosji. Krajowa Rada właściwie nie ma nawet prawa zadawać takich pytań, ale to są pytania, które jako obywatele mamy prawo zadać.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)