Julia Przyłębska w rankingu żenujących berlińczyków "TiP Berlin". Wśród oszustów i patostreamerów
Julia Przyłębska, przewodnicząca Trybunału Konstytucyjnego, znalazła się na liście 100 najbardziej żenujących mieszkańców niemieckiej stolicy, sporządzanej corocznie przez magazyn "TiP Berlin". Znalazła się tym samym w "doborowym" towarzystwie patostreamerów, zwolenników teorii spiskowych i wszelkiej maści oszustów - donosi "Gazeta Wyborcza". W rankingu Polacy pojawiają się nie pierwszy raz.
Julia Przyłębska prywatnie jest żoną Andrzeja Przyłębskiego, ambasadora RP w Berlinie, który kończy swoje urzędowanie w styczniu 2022 roku. Od kilku lat para mieszka w willi w dzielnicy Dahlem, w południowo-zachodniej części stolicy Niemiec.
"TiP Berlin" to dwutygodnik ukazujący się w niemieckiej stolicy. Co roku publikuje on liczący 100 pozycji "ranking żenady". W najnowszej edycji na wysokiej pozycji znalazła się między innymi nowa burmistrz Berlina Franziska Giffey, która popełniła plagiat i odebrano jej tytuł naukowy. Poza nią na liście znaleźli się celebryci-antyszczepionkowcy, biznesowi oszuści, kontrowersyjny były prezydent Berlina Klaus Wowereit, fitnessowi youtuberzy, a także patrostreamerzy. Wśród nich na 59. pozycji umieszczono Julię Przyłębską. W ubiegłych latach ten "zaszczyt" spotkał już innych Polaków - Cezarego Gmyza, byłego korespondenta TVP w Berlinie, a także samego ambasadora Przyłębskiego.
"Przewodnicząca polskiego Trybunału Konstytucyjnego jest po linii i na bazie. Zgodnie z wolą szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego wdraża prawicowo-konserwatywne doktryny, jak np. zaostrzenie prawa aborcyjnego, za co zyskała przydomek 'krwawa Julia'" – uzasadniał swój wybór "TiP Berlin". Dwutygodnik napisał, że Przyłębska walnie przyczynia się do "autorytarnej przebudowy Polski".
"Życie w 'zafajdanym przez Zielonych' Berlinie jednak się kończy. Ambasador Przyłębski zdaje urząd. Madame musi opuścić miasto" - napisano w magazynie.
"Nie będziemy za nią tęsknić" - zapewniają autorzy rankingu żenady "TiP Berlin".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dlaczego Przyłębski musiał odejść?
Pod koniec listopada Onet opublikował tekst, w którym naświetlił kulisy zmian w fotelu ambasadora RP w Berlinie. Źródła dyplomatyczne, na które powołał się portal, twierdzą, że decyzja o zakończeniu misji Andrzeja Przyłębskiego w Niemczech została wymuszona zarówno przez kierownictwo PiS, jak i centralę MSZ. Podobno praca ambasadora była bardzo nisko oceniana i nie rokowała dobrze w obliczu zmiany kanclerza w Niemczech.
Wedle źródeł portalu, kierownictwo MSZ miało zarzucać Przyłębskiemu działanie na własną rękę i bez konsultacji w wielu sprawach, a także zaniedbanie budowy ważnych kanałów kontaktu z niemieckimi partnerami.
Zaraz po publikacji tego tekstu oświadczenia w obronie Przyłębskiego opublikowali Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki.
Źródło: Gazeta Wyborcza/Onet