Józef Oleksy: starałem się być politykiem porządnej przeszłości
Starałem się być politykiem porządnej przeszłości i zawsze tak będę czynił. Natomiast partia, w której jestem ma przejścia, z których nie wiem kiedy się do końca wyliże, ale płaci cenę za swoje błędy, niefrasobliwość i pobłażliwość i pomylenie funkcji i zobowiązań, ale pozostaje partią, w której jest tysiące ludzi, uczciwych, nie gorzej od innych zatroskanych o przyszłość wspólną – powiedział Marszałek Sejmu Józef Oleksy w Salonie Politycznym Trójki.
20.08.2004 14:50
Kamil Durczok: Takie pytanie od rana, czym pan się różni od Marka Borowskiego?
Józef Oleksy: No, wyglądem.
Kamil Durczok: O politykę pytałem.
JO: W drodze życiowej byliśmy na podobnym szlaku. Ostatnio Marek Borowski poszedł trochę inną drogą, ale poglądy na Polskę mamy podobne.
Kamil Durczok: Ale wyborcy dostrzegają tę różnicę.
Józef Oleksy: Nie wiem czy dostrzegają, ja się nie zmieniłem. Starałem się być politykiem porządnej przeszłości i zawsze tak będę czynił. Natomiast partia, w której jestem ma przejścia, z których nie wiem kiedy się do końca wyliże, ale płaci cenę za swoje błędy, niefrasobliwość i pobłażliwość i pomylenie funkcji i zobowiązań, ale pozostaje partią, w której jest tysiące ludzi, uczciwych, nie gorzej od innych zatroskanych o przyszłość wspólną.
Kamil Durczok: Ale może wyborcy to dostrzegają, może nie dostrzegają, mignęły mi ostatnio przed oczyma takie badania opinii publicznej, SLD 7 procent, Socjaldemokracja 7 procent, Unia Pracy 3 procent, a na dole był dopisek, bład statystyczny w granicach plus minus dwa procent. To znaczy te ugrupowania, przynajmniej dwa główne SLD i SDPL ślizgają się po progu wyborczym. Nie prościej wystartować razem?
Józef Oleksy: To nie jest takie proste jakby się wydawało. Jest taka faza, że lewica, wielu działaczy polityków lewicy poszukuje nowego miejsca dla tejże lewicy nie identyfikując wciąż przyczyn tego, co się wydarzyło. Po drugie ten proces ma charakter rozczłonkowywania się. Bywało tak w historii europejskiej, były fazy łączenia się wspólnego programu, potem były konflikty, rozchodzenia się, ale chyba to nie tylko lewicy dotyczy.
Kamil Durczok: Nie tylko lewicy to dotyczy, na polskiej scenie politycznej to też dotyczy prawicy.
Józef Oleksy: Lewica płaci taką cenę, że przez 4 lata rządziła nią w parlamencie. Tak i ja się martwię tym rozczłonkowywaniem. Uważam, że sedno sprawy jest w tym, jakie się ma wyobrażenie o sensie i celu działania na lewicy, jak się rozumie lewicowe działanie i patrzenie na człowieka, jak się patrzy, a to nie może być zbyt rozbieżne.
Kamil Durczok: Ale wracam panie marszałku do tego pytania, czy nie prościej wystartować razem, bo usłyszałem od Marka Borowskiego, że najpierw partie lewicowe musza nadawać na tej samej fali i się zastanawiam, o ile się różnią częstotliwości Sojuszu i SDPL.
Józef Oleksy: Wbrew pozorom wcale się tak nie różnią i to nienadawanie na tej samej fali, ja nie rozumiem o co chodzi Markowi Borowskiemu, bo ja rozumiem oceny, które Marek i jego ludzie sformułowali odchodząc z SLD - niecierpliwość, niemożność dania sobie rady z problemami. Ale to jest kryterium oceny, z moralną podstawą. Natomiast jeśli chodzi o poglady na kraj, na państwo, na postęp i rozwój, nie sądzę, żebyśmy się bardzo różnili.
Kamil Durczok: To kto kogo nie chce, czy większa jest niechęć, niechęć pańskich kolegów do tych, którzy odeszli z Sojuszu, czy też borówki nie chcą z wami rozmawiać.
Józef Oleksy: Ja myślę, że na razie jest niechęć po stronie Marka Borowskiego, bo takie stwierdzenia jakie padają, one są wciąż zaprawione tym moralizatorskim tonem, ja go rozumiem, ale nie może być kryterium zbliżania się do rozmowy. Największą egzotyką jest to, że i SDPL i SLD popierają rząd Belki, ale z sobą nie rozmawiają także na ten temat.
Kamil Durczok: Panu by się podobał wspólny start?
Józef Oleksy: Ja jestem za tym, by budować formułę lewica razem, ale tu zbliżę się do poglądu Marka Borowskiego. Najpierw musi być powiedziane, co musi być osiągnięte poprzez taką wspólną listę i później wspólny potencjał w parlamencie, bo najpierw chodzi o wybory parlamentarne, więc tu zdaje się po stronie SDPL jest duża niechęć do uzgadaniania i określania razem czegokolwiek.