Trwa ładowanie...
d1iet9z
15-10-2004 09:48

Józef Gruszka: kwestia śledzenia Kaczmarka musi być zbadana

(RadioZet)

d1iet9z
d1iet9z

Gościem Radia Zet jest Józef Gruszka, speckomisja i komisja orlenowska w jednej osobie. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie pośle, słyszał pan zapewne pana prezydenta, który powiedział, że spotkanie pana Kulczyka ze szpiegiem Ałganowem było naganne moralnie. Jednocześnie prezydent powiedział, że rozumie, bo szpiedzy zajmują ważne stanowiska w pionie energetycznym. Dziwi mnie to stanowisko pierwszego obywatela Rzeczpospolitej, pana prezydenta. Nie można tak postępować. Albo coś jest zgodne z prawem i wtedy mówimy: tak, to jest zgodne z prawem, albo prawo zostało złamane. Jeżeli ta sytuacja miała miejsce tak jak jest prezentowana, bo do tego trzeba jeszcze dojść, a miała miejsce, to jest to naganne. Nie ma co tu usprawiedliwiać. Nie można mówić, że można być po jednej stronie okna, albo po drugiej. Można być tylko po jednej. Wedle słów prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Wiesław Kaczmarek został oczyszczony z zarzutów, że wziął od Rosjan łapówkę za sprzedaż Łukoilowi Rafinerii Gdańskiej,
ale Wiesław Kaczmarek pyta czy on był śledzony czy śledzony był również Jan Kulczyk. Kwestia tego śledztwa musi być zbadana. Nie może być tak, by coś działo się niezgodnie z prawem. Jeśli Wiesław Kaczmarek był śledzony - muszą być na to dowody, jeśli był podsłuchiwany – musi być zgoda prokuratury. Jutro odbywa się posiedzenie komisji śledczej. Podejmiemy decyzję i zapytamy prokuraturę: była zgoda na śledzenie czy nie było. Tu jest następny problem, który wychodzi. A jeżeli była, bo nie sądzę, żeby kogoś inwigilowano bez zgody prokuratury? No to będziemy to wiedzieć. Podejrzewam, choć nie mam oczywiście takich informacji dzisiaj, by można było powiedzieć tak lub nie, wątpliwości o uzyskanie zgody w tej sprawie. A po co Kulczyk spotkał się z Ałganowem? Wykładnia jest prosta: obrót, bo tak to nazywam – ani kupno, ani sprzedaż. Pan Kulczyk zasłynął, że kupował jakieś dobra w Polsce, a potem sprzedawał je innym. Myślę, że chodzi o sprzedaż Rafinerii Gdańskiej. Czy pan Kulczyk mógł nie wiedzieć, że Ałganow jest
szpiegiem? W takie informacje w ogóle nie wierzyłbym. Pan Kulczyk jest człowiekiem inteligentnym, zna polskie prawo. Jego ojciec był poza tym przecież rezydentem w Austrii. W tym obszarze Kulczyk obracał się. Niewiedza nie ma tu nic do tego. W takich informacjach nie można się mylić. A po co powoływał się na prezydenta Kwaśniewskiego? To jest pytanie, które należałoby postawić wprost. Miała to być zasłona czy działanie w jednym kierunku? Sądzi pan, że to spotkanie, to była wymierzona przeciwko komuś prowokacja? Sądzę, że nie. Myślę, że było to spotkanie, które miało załatwić pewne interesy. Czy są dowody na to, że Kulczyk spotkał się z Ałganowem? W tym momencie nie wiadomo. Trzeba je po prostu znaleźć. Na razie jest to informacja. Trzeba ją oprzeć o fakty i świadków i wtedy będziemy mieli perwność. Czy rozmowa Kulczyk – Ałganow została zarejestrowana? Podobno tak, ale mówię podobno, bo tego nie sprawdziłem. Jak to nie sprawdził pan? Jeszcze nie sprawdziłem. Czyli taka rozmowa może być zarejestrowana. Tak
jest. A czy mogło być tak, że AW śledziła Władimira Ałganowa i przez przypadek wpadła na trop jego spotkania z Kulczykiem? Mając na względzie działania operacyjne, można domniemywać, że taka akcja była prowadzona, ale nie ma pewności. Agencja będzie się zasłaniała działaniami operacyjnymi i jeszcze przez jakiś czas. Wczoraj stwierdzono, że Zbigniew Siemiątkowski dokonał dzikiej lustracji, a prezydent Kwaśniewski mówi: „To po co mi są służby? Po prostu chciałem sprawdzić czy Marek Belka był czysty.” Ustawa, która mówi o informacji niejawnej została dozbrojona w pewnym momencie przez poprawkę zgłoszoną w ostatnim momencie przez pana ministra Siemiątkowskiego, wtedy jeszcze posła, który w tej poprawce – nie będę cytował jej w całości – ale intencja była taka: jeżeli partia polityczna idzie do wyborów, wygrywa, idzie po władzę, to wtedy nie trzeba jej sprawdzać, bo dostała społeczne usprawiedliwienie. No dobrze. Prezydent pyta. I co ma zrobić Zbigniew Siemiątkowski? Należy sprawdzić to zgodnie z prawem, ale tu
pozostał inny problem. Sprawdzano nie przed powołaniem, ale w czasie kadencji. To jest naganne. Premiera Belkę sprawdzano w czasie kadencji? Tak jest. Po powołaniu w 2001, ale sprawdzano też w 1997 roku. Sprawdzano też teraz, niedawno. Oczywiście, ale mówię o tamtych dwóch rzeczach, bo na to wskazują dokumenty. Czy teraz, kiedy Marek Belka był powołany na premiera, prezydent miał prawo zapytać, a Zbigniew Siemiątkowski miał prawo zajrzeć? Patrząc na polskie prawo, nie tym powinna się zajmować AW. Tym powinna się zajmować ABW, bo to ona ma wszelkie uprawnienia, żeby zajmować się tym co się dzieje w Polsce. AW ma działać poza obszarami naszego państwa. I to też jest naganne. Ale prezydent mówi: to po co są te służby, żeby mnie podsłuchiwać? Nie wiem czy to jest lapsus czy się panu prezydentowi wymknęło. Nikt nie ma prawa przywłaszczać sobie organów państwowych. Nawet prezydent. LPR zażądała utajnienia dzisiejszych obrad Sejmu i informacji szefów służb specjalnych o powiązaniach najważniejszych osób w państwie
z przedstawicielami rosyjskich służb specjalnych. To jest dobry pomysł? Myślę, że tego nie da się zrobić bezpośrednio tym bardziej, że będą wchodziły w grę nie tylko tajne informacje, do których wszyscy posłowie mają dostęp, ale także informacje oparte o kryptonim czy oznaczone kryptonimem: ściśle tajne. Tego zrobić po prostu nie można. Jak to jest z dr K. – jak wczoraj dr Kulczyka określił prezydent? Przyszedł najpierw do Zbigniewa Siemiątkowskiego, do prezydenta czy najpierw do Leszka Millera? To też jest pytanie, na które trzeba odpowiedzieć, bo odpowiedzi jeszcze nie ma. Będziemy tej odpowiedzi poszukiwać. Premier Leszek Miller mówi, że Jan Kulczyk przyszedł najpierw do niego, opowiedział mu tę historię i wtedy skontaktował pana Kulczyka z szefami służb. To też jest przekroczenie pewnych uprawnień. Trzeba dokładnie zbadać jak było, bo dyskutować można tylko w oparciu o fakty. Przekroczenie jakich uprawnień? Pan Kulczyk, bo o nim mówimy i nie będziemy się posługiwać kryptonimami, kiedy wszyscy wiedzą o co
chodzi, mógł się zgłosić jedynie i tylko do szefa ABW, a nie powinien zaprzątać tym głowy ani premierowi, ani prezydentowi, a jeżeli to robił, to tylko na podstawie jakichś prywatnych kontaktów, a nie w oparciu o prawo. Czy dobrze zrobił pan Siemiątkowski, że przyjął pana Kulczyka i później ABW podjęła stosowne działania? W tym przypadku nie można Siemiątkowskiemu dawać nagany, bo skierował petenta na właściwą drogę.

d1iet9z
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1iet9z
Więcej tematów