Joschka Fisher składa samokrytykę
Niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer przyznał po raz pierwszy, że jego resort mógł popełnić zaniedbania i błędy w związku z liberalizacją przepisów wizowych dla obywateli krajów wschodnioeuropejskich. Ponoszę polityczną odpowiedzialność za ewentualne zaniedbania i błędy moich pracowników. Zasada odpowiedzialności ministra obowiązuje - powiedział Fischer
Z inicjatywy MSZ, niemiecki rząd złagodził w marcu 2000 roku przepisy wizowe, aby ułatwić wjazd do Niemiec członków rodzin, naukowców i biznesmenów z Europy Wschodniej, głównie z Ukrainy. Jak twierdzi opozycja, grupy przestępcze wykorzystały nowe przepisy do przemytu nielegalnych pracowników z Ukrainy, w tym ukraińskich prostytutek. Do Niemiec miało także przedostać się w ten sposób kilku islamskich terrorystów.
Mimo zastrzeżeń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz sygnałów ostrzegawczych z kilku ambasad, ułatwienia wizowe odwołano dopiero po upływie dwóch lat.
Joshka Fisher powiedział, że jest gotów stanąć przed komisją śledczą Bundestagu, i że tam szczegółowo ustosunkuje się do zarzutów.
W minionym tygodniu ze wszystkich stanowisk partyjnych ustąpił inny polityk Zielonych, Ludger Volmer, który jako sekretarz stanu w MSZ nadzorował w 2000 roku politykę wizową.
Fischer powiedział dziennikarzom, że jako szef MSZ otrzymywał wiele listów, także od deputowanych z partii opozycyjnych, z prośbą o złagodzenie reżimu wizowego wobec obywateli Ukrainy i innych wschodnioeuropejskich krajów. Dodał, że krytykowany przy okazji system powierzenia biurom turystycznym pośrednictwa w załatwianiu wiz wprowadzono jeszcze za czasów kanclerza Helmuta Kohla.
Skandal z wizami wybuchł na początku ubiegłego roku. Sąd w Kolonii skazał w lutym na pięć lat więzienia pochodzącego z Ukrainy obywatela Niemiec. Udowodniono mu, że zorganizował nielegalny przerzut na masową skalę do Niemiec obywateli Ukrainy. Sędziowie ogłosili, że zmuszeni byli złagodzić karę, ponieważ przepisy wydane przez niemieckie władze ułatwiły działalność bandy. "Na oczach" niemieckiego MSZ, przemyt ludzi stał się w Kijowie powszechnym procederem - oświadczył prokurator.
Kwestia wiz wzbudza w Niemczech od kilku miesięcy wielkie emocje. Podczas listopadowego posiedzenia Bundestagu, polityk CSU Michael Glos nazwał Fischera "sutenerem". Po upomnieniu przez przewodniczącego parlamentu, Glos przeprosił za ten wybryk.
Partie opozycyjne domagają się ustąpienia Fischera ze stanowiska szefa MSZ. "Afera wizowa jest aferą Fischera" - powiedziała przewodnicząca CDU Angela Merkel.
Kanclerz Gerhard Schroeder powiedział, że Fischer, który jest wicekanclerzem w koalicyjnym rządzie, cieszy się jego całkowitym zaufaniem. "Jeżeli opozycja sądzi, że jest w stanie obalić Fischera, to bardzo myli się" -powiedział kanclerz.
Jacek Lepiarz