John Kerry o żydowskich osiedlach i wyborach prezydenckich w Iranie
Przebywający z wizytą w Izraelu sekretarz stanu USA John Kerry wezwał władze, by powstrzymały się od budowy nowych osiedli na terytoriach palestyńskich. Podkreślił, że zarówno Państwo Żydowskie, jak i Palestyńczycy powinni skupić się na podjęciu bezpośrednich rozmów pokojowych. Kerry poruszył także kwestię "braku przejrzystości" nadchodzących wyborów prezydenckich w Iranie.
24.05.2013 16:07
Agencja Associated Press zwraca uwagę, że John Kerry nie wzywał Izraela do całkowitego zamrożenia osadnictwa na ziemiach, do których pretensje zgłasza zarówno Państwo Żydowskie, jak i Palestyńczycy. Szef amerykańskiej dyplomacji zaznaczył na konferencji prasowej na lotnisku w Tel Awiwie, że sporne kwestie powinny być rozpatrywane w ramach bezpośrednich negocjacji izraelsko-palestyńskich, które powinny zostać wznowione jak najszybciej.
Palestyńczycy od dawna żądają wstrzymania przez Izrael budowy osiedli i stawiają to jako warunek swojego powrotu do stołu rokowań. Bliskowschodni proces pokojowy tkwi w martwym punkcie od 2010 roku.
Kerry poparł stanowisko premiera Izraela Benjamina Netanjahu, aby negocjacje pokojowe wznowiono bez warunków wstępnych. Jak podkreślił, ważne jest, by kwestia osadnictwa nie blokowała dalej negocjacji, które mogłyby w końcu doprowadzić do ustanowienia granic w ramach porozumienia pokojowego.
Pomimo ciągłych - jak pisze AP - trudności, jeśli chodzi o powrót do stołu rozmów, Kerry wyraził nadzieję, że pokój między Izraelczykami i Palestyńczykami jest możliwy. - Nadszedł moment, kiedy przywódcy muszą podjąć trudne decyzje - powiedział Kerry po spotkaniach z Netanjahu i prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem.
Krytyka Iranu
Kerry skrytykował także decyzję irańskiej Rady Strażników Rewolucji, która z wyborów prezydenckich zaplanowanych na 14 czerwca wykluczyła kilkuset kandydatów. Szef dyplomacji mówił o "braku przejrzystości" procesu wyborczego.
Wśród wykluczonych znaleźli się m.in. były prezydent Ali Akbar Haszemi Rafsandżani i protegowany ustępującego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada - Rahim Esfandiar Maszai.
Kończący wizytę w Izraelu John Kerry podkreślił, że praktycznie nie można mówić o wolnym, sprawiedliwym i przejrzystym procesie, kiedy niewybierana w wyborach i nieodpowiadająca przed społeczeństwem instytucja wskazuje kilku kandydatów, którzy reprezentują wyłącznie interesy reżimu, a dyskwalifikuje kilkuset innych. - Jest to dalekie od wyborów, w których przestrzegane są normy, wedle których większość ludzi (...) ocenia, iż chodzi o wolny, równy i otwarty (proces) - stwierdził.
Rada Strażników Rewolucji, lojalna wobec najwyższego przywódcy duchowo-politycznego Iranu ajatollaha Sajeda Mohammada Alego Chameneia, zatwierdziła ośmiu kandydatów, w tym głównego negocjatora w sprawach programu nuklearnego Saida Dżalilego i byłego szefa dyplomacji Alego Akbara Welajatiego. Listę kandydatów opublikowało we wtorek irańskie MSW.
W Iranie to Rada, składająca się z szyickich duchownych i zaufanych prawników, decyduje, którzy z kandydatów są godni prezydenckiego urzędu i którzy mogą zostać dopuszczeni do wyborów. Cztery lata temu z prawie 500 kandydatów, którzy zgłosili się do wyborów, Rada dopuściła do elekcji tylko czterech, w tym Ahmadineżada.
Poprzednie wybory prezydenckie zakończyły się ulicznymi rozruchami, gdy pokonani kandydaci, uważani na Zachodzie za demokratów i liberałów, odmówili uznania zwycięstwa Ahmadineżada.