Joe Biden ruszył z pomocą. "Wojna będzie trwać długo, to jasny sygnał dla Putina"
Prezydent Joe Biden ogłosił pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 2,98 mld dolarów. W jego skład wejdą m.in. systemy obrony powietrznej, artyleria i systemy do walki z dronami. - Decyzja USA świadczy o tym, że Amerykanie nadal są bardzo dobrym sojusznikiem w ramach NATO w tej części świata. Putinowi wydawało się, że zamęczy Zachód tematyką wojny. Nic bardziej mylnego - mówią Wirtualnej Polsce eksperci.
"Stany Zjednoczone Ameryki są zobowiązane, by wspierać naród ukraiński, kiedy kontynuuje on swoją walkę w obronie swojej suwerenności. Jako część tego zobowiązania, z dumą ogłaszam naszą największą dotąd transzę pomocy wojskowej" - oznajmił Biden w oświadczeniu z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy.
Amerykańska pomoc na dłużej, wbrew kalkulacjom Kremla
To największy dotychczas pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy. Zawiera m.in. sześć dodatkowych baterii systemu obrony powietrznej NASAMS, kierowane laserem rakiety krótkiego zasięgu, oparte o rakiety L3 Harris systemy przeciwdronowe VAMPIRE oraz 245 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm.
W przeciwieństwie do większości przekazanej dotychczas broni, nie będzie ona pochodzić z magazynów sił zbrojnych USA, lecz zostanie zakupiona dla Ukrainy u producentów w ramach programu Ukraine Security Assistance Initiative (USAI). Oznacza to, że dostawa nie nastąpi natychmiast, ale w średnim lub długim terminie.
Według Pentagonu, część z uwzględnionych w pakiecie systemów dotrze na Ukrainę w ciągu od roku do 3 lat, co pokazuje długoterminowe zaangażowanie USA wbrew kalkulacjom Kremla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem dr Jacka Raubo, specjalisty w zakresie bezpieczeństwa i obronności z portalu Defence24, długofalowość w założeniach Białego Domu i Pentagonu jest kluczowa. - To nie jest tylko udzielenie pomocy ad hoc w ramach bieżącego konfliktu. Ale związanie pomocy wojskowej z architekturą bezpieczeństwa regionu w dłuższej perspektywie czasu - mówi WP dr Jacek Raubo.
I jak podkreśla, Putinowi wydawało się, że zamęczy Zachód tematyką wojny, przeczeka amerykańskie wybory do Kongresu i powróci do rosyjskiej narracji, która miała miejsce w latach 2014-2015 przy pierwszej agresji na Ukrainę.
- A tu się okazuje, że - oprócz zgody Pentagonu w USA - zbudowano zgodę amerykańskich polityków. A rola Kongresu – w przypadku zgody na długofalowe dostawy broni – jest tutaj niezwykle ważna. To Kongres akceptuje i przyznaje pieniądze. Istotne jest porozumienie, które udało się zbudować ponad podziałami republikanów i demokratów - komentuje ekspert z portalu Defence24.
Jego zdaniem to mocny sygnał dla Rosji, że nawet jeśli dojdzie do zniszczenia jakiegoś sprzętu pochodzącego z USA, to Ukraińcy nie muszą się obawiać, że to będzie "wyrwa" w ich długofalowych zdolnościach obronnych.
- Ważna jest też gwarancja dla amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, który w ciągu najbliższych lat będzie produkował i dostarczał na Ukrainę sprzęt, w porozumieniu z władzami USA. Może on włączać dodatkowe moce produkcyjne, których wcześniej nie uruchamiał, obawiając się, jak to wszystko będzie wyglądać - ocenia dr Jacek Raubo.
W podobnym tonie wypowiada się płk Piotr Lewandowski, były żołnierz, weteran misji w Iraku i Afganistanie. - To bardzo ważny sygnał i inny, wyższy poziom pomocy. To wiele mówi o Stanach Zjednoczonych i ich podejściu do strategii bezpieczeństwa w naszym regionie. Mówiło się, że USA odwrócą się od Europy Środkowo-Wschodniej, bo będą miały ważniejsze sprawy na głowie. Nic na to nie wskazuje. Rosja cały czas posiada opcję atomową i stosuje szantaż w elektrowni w Zaporożu. Przecież Joe Biden nie będzie stał z boku i bezrefleksyjnie się temu przyglądał - mówi WP płk Piotr Lewandowski.
I jak dodaje, Europa planuje swoją pomoc od wyborów do wyborów. - W tym przypadku amerykańska administracja stara się na tyle zabezpieczyć, że nawet gdyby Donald Trump miał wrócić do Białego Domu, to nie wpłynie to na produkcję przez firmy zbrojeniowe w USA - mówi płk Piotr Lewandowski.
Polska bezpieczniejsza dzięki decyzji Joe Bidena?
Jak mówił zastępca szefa Pentagonu Colin Kahl, podobne długoterminowe zaangażowanie USA dotyczy także szerszego regionu, w tym także Polski.
- Myślę, że powinniśmy patrzeć nie tylko na zdolności, które są w tych krajach każdego dnia, ale również na możliwości Stanów Zjednoczonych i NATO, by szybko wysłać naprzód dodatkowe siły na wschodnią flankę - powiedział podsekretarz obrony ds. politycznych, cytowany przez PAP.
Zdaniem dr Jacka Raubo, decyzja amerykańskich władz jest ważna w kontekście naszego bezpieczeństwa. - Mówiło się, także w Polsce, że USA przerzucając swoje wojska w rejony Azji i Pacyfiku, będą starały się szerokim łukiem omijać Europę Środkową – Wschodnią bądź wycofywać się z naszego regionu. Decyzja USA świadczy o tym, że Amerykanie nadal są bardzo dobrym sojusznikiem w ramach NATO w tej części świata - mówi dr Jacek Raubo.
Przypomnijmy, że w lipcu, w ramach tego samego programu, ogłoszono zakup systemów obrony powietrznej NASAMS, którego dostawa na Ukrainę ma nastąpić w ciągu dwóch/trzech miesięcy. A od 24 lutego USA wysłały Ukrainie lub zobowiązały się do wysłania uzbrojenia o wartości 12,8 mld dolarów.
Zdaniem ekspertów, w pakiecie, który ogłosił Joe Biden, są elementy, które mogą przechylić szalę na korzyść ukraińskiej armii.
- Broń, którą USA mają dostarczyć, opiera się o trzy filary. Pierwszy to siła ognia, czyli inwestycja w systemy artyleryjskie – przede wszystkim w amunicję. I zagwarantowanie Ukrainie przewagi w tym elemencie. Drugi, to system zwalczania celów powietrznych na dłuższych odcinkach frontu. To ważne, bo Rosja nie była w stanie wypracować sobie przewagi w powietrzu. A teraz może mieć dodatkowy kłopot poprzez użycie przez Ukrainę lotnictwa frontowego. Trzeci element, o którym nie wolno zapominać, to "oczy i uszy" Ukrainy. To systemy obserwacyjne, radarowe obejmujące pole walki. Przy mobilności ukraińskich artylerzystów i możliwości zadawania strat Rosjanom, będą odgrywać one ważną rolę - twierdzi dr Jacek Raubo.
A płk Piotr Lewandowski podkreśla, że pakiet obejmuje również szkolenia ukraińskiej armii. - Oprócz zestawów broni, Amerykanie w długofalowej perspektywie oferują również Ukrainie szkolenie i infrastrukturę wsparcia. Mają na to pójść poważne sumy, a to oznacza mocne wsparcie szkoleniowe. Ukraińcy mają rekrutów i broń, ale potrzebują być przeszkoleni, by wyjść jako brygada na front. Docelowo może to być aż 20 brygad. A to już pokaźna siła - ocenia płk Piotr Lewandowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski