PolitykaJoanna Muszkowska-Penson do Piotra Glińskiego: odebrał mi pan miejsce przywrócenia pamięci

Joanna Muszkowska-Penson do Piotra Glińskiego: odebrał mi pan miejsce przywrócenia pamięci

- Chciałabym wierzyć w Pana dobre intencje, ale żyję zbyt długo, by grzeszyć aż taką naiwnością - zwróciła się do wicepremiera i ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego działaczka opozycji w PRL-u, odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski Joanna Muszkowska-Penson.

Joanna Muszkowska-Penson do Piotra Glińskiego: odebrał mi pan miejsce przywrócenia pamięci
Źródło zdjęć: © PAP | Dominik Kulaszewicz
Anna Kozińska

Muszkowska-Penson, polska lekarka i wykładowczyni akademicka oraz profesor nauk medycznych, zabrała głos w sprawie Muzeum II Wojny Światowej. - Zwracam się do Pana jako jedna z ostatnich osób, które przeżyły II wojnę światową. Chcę, by uszanował Pan doświadczenie mojego pokolenia i zaprzestał destrukcyjnych działań, które godzą w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, a tym samym w dobro wspólne - czytamy w jej liście do Glińskiego, który opublikowała "Gazeta Wyborcza".

Przyznała, że była w muzeum już trzy razy. Przypomnijmy, że zostało otwarte 23 marca 2017 roku. Muszkowska-Penson podkreśliła, że trzeba je zobaczyć. - To miejsce, które uczy pokory i mimo swojej przerażającej wymowy daje nadzieję zwycięstwa dobra nad złem - tłumaczyła. Zwróciła uwagę Glińskiemu, że ten ocenia i krytykuje wystawę, mimo że jej nie widział. - Pan tu nie był, ale podejmuje Pan decyzje. Nie wystawia to Panu najwyższego świadectwa ani jako człowiekowi nauki, ani jako urzędnikowi państwowemu - zaznaczyła.

Przypomniała ministrowi, że w kwietniu 2016 roku "próbował zastąpić Muzeum II Wojny Światowej nowym muzeum – Muzeum Westerplatte i Wojny 1939". Te działania Glińskiego Muszkowska-Penson nazwała "podstępem i administracyjnym fortelem". - Nie chodziło o żadne łączenie muzeów. Zresztą zachował Pan starą nazwę. Chodziło o wymianę dyrekcji, przejęcie placówki i zmianę narracji. To podeptanie dorobku ludzi pracujących przez osiem lat dla sprawy - stwierdziła. Apelowała do ministra, by pozowlił na funkcjonowanie muzeum w formie stworzonej przez te osoby (m.in. prof. Pawła Machcewicza, dr. Janusza Marszalca, prof. Piotra Majewskiego i prof. Rafała Wnuka). - Staję w ich obronie, bo widziałam, czego dokonali - dodała.

Presja polityczna to nie tragedia

- Nie chcę stawiać Pana w trudnej sytuacji. Wiem, że zmaga się Pan z presją swojego środowiska politycznego. Ale zapewniam Pana, że w życiu bywają gorsze sytuacje i że wszystko można wytrzymać, nawet obóz koncentracyjny. Proszę więc zdobyć się na odrobinę niezależności i zachować autonomię Muzeum II Wojny Światowej oraz innych instytucji kultury w Polsce - napisała Muszkowska-Penson.

Podkreśliła, że zwraca się do Glińskiego również ze względów osobistych. Zwróciła uwagę, że jej przyjaciółki, współwięźniarki z celi małoletnich (wiek 15-17 lat), które zginęły w Ravensbrück albo zostały rozstrzelane albo zmarły po bestialskich operacjach doświadczalnych, nie mają dziś grobów. - Dla mnie to Muzeum było jedynym miejscem przywrócenia im pamięci. Pan mi to miejsce odebrał - zaznaczyła.

Jak dodała, ona i inni świadkowie wojny, żołnierze ZWZ-AK i więźniowie obozów koncentracyjnych być może nie widzieli tylu muzeów, co minister, ale za to "spojrzeli w oczy złu".

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (148)