PolskaJoanna Kluzik-Rostkowska tłumaczy się z wydatków. "Szefem ministerstwa nie jest minister, tylko dyrektor generalny"

Joanna Kluzik-Rostkowska tłumaczy się z wydatków. "Szefem ministerstwa nie jest minister, tylko dyrektor generalny"

Była minister edukacji w #dziejesienazywo bagatelizowała audyt przedstawiony w Sejmie przez rząd. - Okazało się, że największą zbrodnią było to, że MEN zakupiło pługopiaskarkę do odśnieżania dziedzińca - mówiła Joanna Kluzik-Rostkowska. Tłumaczyła, że część problemów w szkolnictwie jest "zaszłością 27-letnią". Pytana o poszczególne wydatki MEN stwierdziła: "żaden minister nie zajmuje się dywanami". - Szefem ministerstwa wbrew pozorom nie jest minister, tylko dyrektor generalny - stwierdziła.

12.05.2016 | aktual.: 12.05.2016 13:53

Obecna szefowa MEN Anna Zalewska, prezentując w Sejmie informację z audytu w edukacji w latach 2007-2015, zarzuciła swojej poprzedniczce m.in. wprowadzenie ewaluacji, w której firmy zewnętrzne miały oceniać prace szkół na podstawie specjalnych ankiet.

- Jeśli pani minister nie podoba się ewaluacja, to proszę bardzo. Tylko proszę, żeby powiedziała, czym zamierza ją zastąpić - odpierała zarzuty Joanna Kluzik-Rostowska.

Była szefowa resortu edukacji odniosła się też do kwestii wydania 7 tys. zł na przygotowanie opisu zamówienia na siedem dywanów.

- Jeżeli chodzi o dywany, to prosiłabym, żeby rozmawiać z dyrektorem generalnym. Żaden minister nie zajmuje się dywanami. Szefem ministerstwa wbrew pozorom nie jest minister, tylko dyrektor generalny. Gdyby zapytać minister Zalewską o dywany, to zapewniam, że nie miałaby o tym zielonego pojęcia - zaznaczyła.

Zalewska, powołując się m.in. na raport NIK, mówiła też o szkolnictwie zawodowym, które nazwała "kolejnym miejscem dramatu". Wytykała m.in., że w szkołach zawodowych nie ma sprzętu, co uniemożliwia przeprowadzanie egzaminów.

Kluzik-Rostkowska w #dziejesienazywo przypomniała, że była pierwszym ministrem, który poważnie wziął się za "zawodowców". - Kwestia wyposażenie szkół to zadanie samorządu. Dlatego w różnych szkołach to wygląda bardzo różnie. W nowej perspektywie finansowej w budżetach marszałków mamy 900 mln euro i tam są pieniądze dedykowane na wyposażenie szkół - tłumaczyła.

Przyznała też, że problemem jest brak miejsca, gdzie można by było zobaczyć, jak oferta szkolnictwa zawodowego ma się do rzeczywistości.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (442)