Joanna Jaśkowiak zapłaci grzywnę za wulgarną wypowiedź. "Spodziewałam się tego"
Joanna Jaśkowiak zapłaci 1000 zł grzywny za słowa "jestem wkur...", które wypowiedziała podczas poznańskiego Strajku Kobiet w 2017 roku. Żona prezydenta Poznania podkreśla, że "jest dumna ze swoich słów" i zamierza odwołać się od wyroku.
W uzasadnieniu wyroku, sędzia podkreśliła, że "przemówienie było wyreżyserowane" i Jaśkowiak "powinna się wstydzić, że jako prawnik świadomie łamie przepisy". Kobieta twierdzi jednak, że wystąpienie było spontaniczne i nie potrafiła zastąpić wulgaryzmów bardziej parlamentarnymi określeniami ze względu na wzburzenie, które wówczas odczuwała.
- Powinnam być dumna, że je wypowiedziałam. To nie chodzi o te dwa, trzy słowa wyrwane z kontekstu. Proszę posłuchać całego wystąpienia i traktować je jako całość - powiedziała po ogłoszeniu wyroku.
Przed rozprawą Jaśkowiak stwierdziła, że sprawa ma podłoże polityczne i anonimowy donos złożono dlatego, że wulgarne słowa wypowiedziała żona prezydenta Poznania. Nie jest zaskoczona wyrokiem poznańskiego sądu.
Zobacz także Paweł Kukiz: Telewizja Polska przypomina czasy nachalnej propagandy
- Spodziewałam się takiego wyroku. Myślę, że przyjdzie jeszcze czas na komentarz, gdy wyrok będzie już prawomocny. Nie zgadzam się z wyrokiem co do zasady, kwestia wysokości grzywny jest wtórna. Zamierzam się odwołać - powiedziała.
Chociaż niecenzuralne słowa prawdopodobnie będą kosztować Jaśkowiak 1000 zł, jej wystąpienie pośrednio wpłynęło do... zasilenia konta Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Żona prezydenta Poznania wystawiła bowiem wezwanie do stawienia się na komisariacie na licytację. Pismo zostało kupione za 10 tys. zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl