Trwa ładowanie...
Piotr Gulbicki
24-03-2015 10:02

Język polski dzieli Brytyjczyków

"Znajomość języka polskiego będzie dodatkowym atutem" - taką informację w ogłoszeniu o pracę zamieściła walijska spółka komunalna. I rozpętała się burza. Jak pisze z Londynu dla Wirtualnej Polski Piotr Gulbicki, zawrzało również po zapowiedzi o usunięciu egzaminu z polskiego na brytyjskiej maturze.

Język polski dzieli BrytyjczykówŹródło: PAP, fot: Marcin Bielecki
dcvb263
dcvb263

Rzesze przybyszów znad Wisły, najwyższy procent urodzin wśród imigrantów, coraz bardziej widoczna obecność na tutejszym rynku. Polacy solidnie zakorzenili się na Wyspach i to w różnych dziedzinach. Nieprzypadkowo polski jest obecnie drugim, po angielskim, najczęściej używanym językiem w Wielkiej Brytanii. Co budzi zresztą różne reakcje.

Grube działa

"Nie wyłapywać karpi", "Nie hałasować", "Nie śmiecić" - tabliczki z takimi napisami swego czasu można było spotkać w parkach, przy stawach, na dworcach... Mimo że na brytyjskiej ziemi, pisane są czystą polszczyzną. Cóż, nie każdy imigrant z Polski zna angielski. Zapewne tym przesłaniem kierowała się spółka komunalna z walijskiego miasta Carmarthen, zamieszczając ostatnio ogłoszenie, w którym poszukuje kandydatów do recyklingu odpadów. Zarobki 6,5 funta za godzinę, praca przy maszynie, od piątej rano do siódmej wieczorem. Jak zaznaczono, umiejętność rozumienia i mówienia po polsku będzie atutem, chociaż nie jest to konieczne. No i zawrzało.

Jako że miastem rządzą laburzyści, ich polityczni oponenci wyciągnęli grube działa. - To przykład dyskryminowania lokalnych pracowników mówiących po angielsku i walijsku. Ed Miliband (szef Partii Pracy - przyp.) obiecał zakazać działalności agencji, które próbując zaniżyć zarobki, wynajmują imigrantów. Tymczasem zabiegi rady miejskiej w Carmarthen to dowód czystej hipokryzji, nic dziwnego, że wyborcy nie mogą ufać takim ludziom - grzmiał przedstawiciel walijskich konserwatystów. Wtórował mu rzecznik nacjonalistycznej partii Plaid Cymru. - To smutne, że nie kładzie się takiego samego akcentu w stosunku do wszystkich poszukujących pracy - ogłosił w oświadczeniu.

Rada miejska odpiera zarzuty, twierdząc, że nie ma wpływu na proces rekrutacyjny w spółce. Z kolei dyrektor tej ostatniej wyjaśnia, że dobra komunikacja jest ważna z powodów bezpieczeństwa i zdrowia pracowników. A tych firma zatrudnia 100, przy czym 30 pochodzi z Europy Wschodniej, głównie z Polski.

dcvb263

Na równi z bengalskim

Wybory parlamentarne zbliżają się szybkimi krokami i zapewne "polski temat" wypłynie jeszcze nie raz. Antyimigrancką kartą grały już wszystkie brytyjskie ugrupowania polityczne, licząc na dodatkowe głosy, które cierpliwie gromadzi Partia Niepodległości Nigela Farage'a. Ich cel jest jasny. W co natomiast gra Assessment and Qualifications Alliance? Ta szacowna instytucja ogłosiła, że od 2018 roku z programu brytyjskiej matury zostanie usunięty język polski, który figurował w niej nieprzerwanie od 1951 roku.

Co się nagle stało? Komisja podaje trzy argumenty. Brak funduszy - co wiąże się z przeprowadzeniem reformy egzaminacyjnej, niska liczba kandydatów podchodzących do matury oraz problemy ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych egzaminatorów. Te wyjaśnienia wydają się jednak, mówiąc delikatnie, mało przekonujące.

Oglądaj też: W Anglii przybywa specjalistów z Polski

Na Wyspach mieszka bowiem co najmniej trzy tysiące doświadczonych polskich nauczycieli, mogących sprostać temu zadaniu. Liczba osób zdających egzamin systematycznie rośnie - 10 lat temu było ich 150, natomiast obecnie ponad 1000. A w przyszłości będzie jeszcze więcej, zważywszy na fakt, że w polskich szkołach uzupełniających uczy się obecnie 16 tysięcy dzieci, a w placówkach brytyjskich setki tysięcy. Także argumenty o oszczędnościach są raczej wątłe. Podobnie jak zakwalifikowanie polskiego - na równi z bengalskim, pendżabskim, hebrajskim i urdu - do grupy języków mniejszościowych.

dcvb263

Tracąc korzenie

Klamka zapadła - twierdzi komisja. Jednak brytyjska Polonia nie składa broni. Polska Macierz Szkolna, zrzeszająca rodzime szkoły w Wielkiej Brytanii, prowadzi zakrojoną na szeroką skalę akcję protestacyjną. Zapowiada interwencje w ministerstwie edukacji, u brytyjskich parlamentarzystów, w samej AQA. Wspiera ją m.in. ambasador RP w Londynie Witold Sobków, a także polskie władze. Podpisy zbierane są w internecie, w sklepach, kościołach, różnych instytucjach.

- Wprowadzenie w życie decyzji komisji będzie miało fatalne skutki. Wielu uczniów zrezygnuje z nauki polskiego, co przełoży się na ich brak zainteresowania rodzimą historią, literaturą, sztuką. To doprowadzi do rozluźnienia, a w efekcie często również utraty związków z polskością i swoimi korzeniami - mówi Marta Niedzielska, kierownik biura Polskiej Macierzy Szkolnej.

Z Londynu dla Wirtualnej Polski Piotr Gulbicki

dcvb263
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dcvb263
Więcej tematów