ŚwiatJewgen Worobiow dla WP.PL: zabójstwo "Saszki Białego" mogło być zemstą milicji

Jewgen Worobiow dla WP.PL: zabójstwo "Saszki Białego" mogło być zemstą milicji

Prawy Sektor oskarża ukraińskie MSW o zabicie Ołeksandra Muzyczki, znanego jako "Saszka Biały", lidera tej organizacji na zachodniej Ukrainie i zapowiada zemstę. MSW odpowiada, że zabity był przestępcą. Czy na Ukrainie rozpoczął się pierwszy poważny konflikt wewnętrzny? Zdaniem Jewgena Worobiowa, analityka ds. Ukrainy w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych zabójstwo "Saszki Białego" nie roznieciło konfliktu między tą nacjonalistyczną organizacją a ukraińskim rządem, bo trwał on już od jakiegoś czasu, ale może doprowadzić do jego eskalacji.

27.03.2014 | aktual.: 27.03.2014 15:36

Według MSW, Muzyczko zginął podczas próby aresztowania w czasie akcji specjalnej milicji, która zajmowała się walką z przestępczością zorganizowaną. Współpracownicy "Saszki Białego" twierdzą z kolei, że jego śmierć była "morderstwem na zamówienie", a jego zleceniodawcą miał być osobiście minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow. Czy faktycznie mamy do czynienia z mordem politycznym? Zdaniem Worobiowa okoliczności tej śmierci budzą wiele wątpliwości. - To mogła być zemsta funkcjonariuszy przeprowadzających to aresztowanie, w ramach "zawodowej solidarności", np. za pobicie przez Muzyczkę prokuratora w Równem - spekuluje. W opinii analityka, sam minister Awakow raczej nie stał za zabiciem "Saszki Białego", a z pewnością na tej śmierci nie zyska.

Worobiow przypomina, że ukraiński wiceminister spraw wewnętrznych Wołodymyr Jewdokimow ostrzegł ochotnicze formacje paramilitarne, że upłynął termin dobrowolnego zdawania broni i obecnie wszystkie uzbrojone grupy będą traktowane jako nielegalne. Po takiej deklaracji, zdaniem eksperta, zabójstwo podczas aresztowania nie wygląda dobrze, to sygnał, że milicja stosuje jeszcze gorsze metody niż w czasach Janukowycza. Ekspert dodaje jednocześnie, że Prawy Sektor nie jest tak poważną siłą, jak przedstawiają to media. - Minister Awakow i lider Prawego Sektora Dmytro Jarosz są rozsądni i zdają sobie sprawę, że ukraińskie społeczeństwo dobrze nie odbierze zaogniania tego sporu, więc po tych krytycznych wypowiedziach, zaczną nieformalne rozmowy - przewiduje.

Czy "Saszka Biały" może wyrosnąć na "męczennika" tej organizacji? Jak wskazuje ekspert, z którym rozmawiała Wirtualna Polska Prawy Sektor zapowiedział, że będzie rozbudowywał partię polityczną, więc to zabójstwo może być wykorzystywane jako dowód na to, że Prawy Sektor pada ofiarą represji nie tylko ze strony reżimu Janukowycza, ale także nowych władz. Analityk zaznacza, że Muzyczki nie uważa za bohatera, a jego działania ocenia jako kontrowersyjne. - Takie zachowania mogły być uzasadnione w czasie rewolucji, kiedy lała się krew i były ofiary, ale po obaleniu rządu Janukowycza formowanie grup paramilitarnych prowadziło do osłabienia instytucji państwowych, co jest bardzo niebezpieczne w czasach wojennych - zwraca uwagę.

Rola Prawego Sektora na Majdanie

Po obaleniu Janukowycza filmiki z Muzyczką były chętnie pokazywane w rosyjskiej telewizji jako ostrzeżenie przed "krwiożerczymi banderowcami", którzy walczą przeciwko rosyjskojęzycznej ludności Ukrainy. "Saszką Białym" straszyły także media na Krymie przed referendum o przyłączeniu półwyspu do Rosji. Jaka była rola Prawego Sektora na Majdanie? Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski nie była ona decydująca. - Badacze ruchów prawicowych na Ukrainie wskazują, że żaden z wiodących aktywistów Prawego Sektora nie został zabity podczas starć między 18 a 20 lutego. To dowodzi, że w tych krytycznych dniach było ich tam proporcjonalnie niewielu. Zaangażowanie Prawego Sektora było raczej zjawiskiem medialnym, najpierw ukraińskie media, a później polskie i rosyjskie, zaczęły mówić o nim jako najbardziej aktywnym ruchu na Majdanie, ale moim zdaniem to przesada - ocenia.

Wielu komentatorów przestrzega przed prawicowymi ruchami na Ukrainie, które znacząco urosły w siłę. Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego diabła, jakim był sterowany przez Rosję Wiktor Janukowycz, zastąpił faszystowski diabeł z Majdanu. Partia Swoboda, w opinii duchownego, jest w swojej genezie antypolska, antysemicka i antyrosyjska. Ile w tym prawdy? Worobiow wskazuje, że tę partię charakteryzuje rozdźwięk między skorumpowaną "górą", a rozsądnym "dołem". - Działania liderów tej partii nie zawsze służyły ukraińskiej rewolucji, jak np. pobicie prezesa ukraińskiej telewizji państwowej, ale aktywiści Swobody byli bardzo aktywni podczas Euromajdanu. 18 z nich zostało zabitych. Szeregowi działacze niekoniecznie popierają niezbyt przejrzyste stanowisko Ihora Mirosznyczenko wobec Żydów na Ukrainie czy w kwestii aborcji - zwraca uwagę.

Ekspert przyznaje, że Swoboda ma duży problem z wizerunkiem za granicą, w Polsce odwoływanie się do tradycji OUN budzi kontrowersje, ale wysokie poparcie w ostatnich wyborach parlamentarnych zawdzięczała nie swojej nacjonalistycznej ideologii, ale zdecydowanie antyreżimowej retoryce. - W 2012 r. Swoboda była uważana za jedyną siłę polityczną zdolną do walki z reżimem Janukowycza. Po jego obaleniu znalazła się w trudnej sytuacji, bo straciła poparcie liberałów, nie ma już wroga, ale za to radykalnego konkurenta - Prawy Sektor - stwierdza.

"Zagrożenie rosyjską inwazją wciąż istnieje"

Czy rosyjska inwazja na Ukrainę wciąż wisi w powietrzu? - Kreml zgromadził na granicy wielkie siły, Rosjanie przedłużają też kampanię propagandową, co może świadczyć o tym, że to próba odwrócenia uwagi przed rozpoczęciem operacji wojskowej w innych regionach, w okolicach Odessy i w Ukrainie południowej, w ten sposób Rosja zabezpieczyłaby infrastrukturę i dostawy energii na Krym - tłumaczy. W opinii eksperta Rosja mniej zyskałaby zajmując Donbas, bo sytuacja gospodarcza w tym regionie jest zła, ale co najmniej 30 proc. mieszkańców tego regionu popiera przyłączenie do Rosji. - Zagrożenie rosyjską agresją istnieje, ale Putin potrzebuje pretekstu, a poza tym chce wywołać jeszcze większy chaos w centralnej Ukrainie, żeby władze nie były w stanie przeciwdziałać takim krokom Rosji - ocenia.

Jak dotąd radzi sobie ukraiński rząd? Za jego sukces ekspert poczytuje uspokojenie sytuacji w bardzo ważnym strategicznie obwodzie dniepropietrowskim, co było możliwe dzięki wynegocjowaniu porozumienia z lokalnymi elitami. Z drugiej strony wciąż nierozwiązane są problemy ze strażą graniczną. We wtorek doszło do dymisji ministra obrony admirała Ihora Teniucha, którego zastąpił generał wojsk ochrony pogranicza Mychajło Kowal. Rozmówca Wirtualnej Polski nie ma dobrego zdania o tej nominacji. - Kowal nie będzie mógł skutecznie walczyć o zwiększenie budżetu na armię, bo nie jest urzędnikiem, nie ma niezbędnego do realizacji tego zdania doświadczenia biurokratycznego - tłumaczy.

Partyzantka jedyną szansą Ukrainy?

W poniedziałek pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow podpisał dekret o wyprowadzeniu z okupowanego przez Rosję Krymu ukraińskich jednostek wojskowych oraz ewakuacji członków rodzin żołnierzy. Zdaniem Worobiowa, wycofanie ukraińskich żołnierzy z Krymu nastąpiło zbyt późno. Dopiero pod wpływem presji opinii publicznej i głosów mówiących o tym, że ukraińskie wojska zostały pozostawione samym sobie i zdradzone, rząd nie mając pomysłu na wsparcie jednostek, zdecydował się na taki krok. Ma to fatalne skutki dla ukraińskiej obronności. - Nie chciałbym siać nastrojów defetystycznych, ale kiedy z 50 okrętów pod ukraińską banderą zostało tylko 10, jest to niemal równoznaczne z tym, że Ukraina straciła swoją flotę - mówi. I dodaje: - Ukraińskie władze nie dość skutecznie przygotowują się do ewentualnej wojny, a przecież ukraińska zdolność mobilizacji wojsk jest niska. Potrafią jedynie dyslokować wojska, ale nie mają konkretnych pomysłów, w jaki sposób je zaangażować - mówi. - W ukraińskiej debacie
publicznej pojawiają się nawet takie pomysły, że skoro nie możemy liczyć na naszą armię, bo jej potencjał bojowy nie może się równać z rosyjskim, naszą jedyną szansą, jeśli dojdzie do rosyjskiej interwencji, jest partyzantka. Nie brzmi to optymistycznie, ale ludzie w jakimś stopniu są realistami - konkluduje rozmówca WP.PL.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)