Jeszcze o przyczynach porażki Bumaru w przetargu irackim
Jak wynika z doniesień prasowych w USA,
nie tyko niska cena była przyczyną przyznania kontraktu na
dostawy dla armii irackiej firmie ANHAM i ponownej przegranej
polskiego konsorcjum Bumar.
27.05.2004 | aktual.: 27.05.2004 20:17
Kontrakt opiewał na dostawy broni lekkiej - karabinów zwykłych i maszynowych - a także namiotów, zestawów pierwszej pomocy i pojazdów. Ogółem, chodziło o dostarczenie mniejszej ilości broni i sprzętu niż w kontrakcie rozstrzyganym w pierwszym, unieważnionym potem przetargu, gdyż w międzyczasie zaopatrzono już częściowo siły irackie w drodze innych kontraktów.
Według "Washington Post", wszyscy ubiegający się o nowy kontrakt proponowali dość późne terminy dostaw dla Irakijczyków, ale ANHAM zaoferował najszybsze terminy dostarczenia broni. To - oprócz ceny - zadecydowało, gdyż Pentagonowi zależy na jak najszybszym uzbrojeniu wojsk irackich i policji.
Dziennik powołuje się na datowany 21 maja dokument dowództwa wojsk lądowych, które decydowało o przyznaniu kontraktu. Według niego, inna firma proponowała nawet szybsze terminy dostaw ekwipunku, ale nie była w stanie dostarczyć broni szybciej niż ANHAM.
Tymczasem "Los Angeles Times" podkreśla, że znowu przydzielono kontrakt "konsorcjum firm mających niewielkie doświadczenie", w dodatku z udziałem "przyjaciela kontrowersyjnego irackiego polityka Ahmeda Szalabiego".
Chodzi tu o HAIFinance, założoną częściowo przez przyjaciela Szalabiego, Hudę Farukiego, oraz American International Services, której Faruki jest współwłaścicielem. Były one poprzednio częścią konsorcjum Nour USA, które wygrało poprzedni przetarg, unieważniony po proteście Bumaru i innych korporacji.
"Los Angeles Times" zwraca uwagę, że Faruki jest waszyngtońskim finansistą i sponsorem wielu kampanii politycznych.
Radca ekonomiczny ambasady polskiej w Waszyngtonie Wiesław Wodyk, który zajmuje się obecnie staraniami o kontrakty w Iraku dla polskich firm, nie uważa jednak, by zakulisowe względy odegrały rolę w rozstrzygnięciu przetargu.
"Tym razem komisja przetargowa działała w odosobnieniu i nie miały na nią wpływu względy polityczne. Wybrano po prostu ofertę najtańszą. Różnica cen jest przecież znacząca: 259 i 425 mld dolarów" - powiedział radca Wodyk.
Inni dyplomaci zwracają jednak uwagę, że żaden z głównych kontraktów w Iraku nie został dotychczas przyznany firmie spoza USA. Sugeruje się, że w grę mogą tu wchodzić względy logistyczne - kompatybilność sprzętu z amerykańskim, a nawet względy bezpieczeństwa.