Jest zażalenie. "Kaucja za Czempińskiego jest za wysoka"

To z grubsza 9 mln złotych! Tymczasem śledczy wezwali do złożenia wyjaśnień osobę, która wpłaciła pieniądze w imieniu generała. Śledczy chcą wiedzieć, skąd miał ten milion, czy mógł nim tak swobodnie dysponować, i w ogóle dlaczego to zrobił. Jeśli wezwany nie stawi się przed oblicze prokuratorów, sam znajdzie się za kratkami.

Milionowa kaucja za wolność Czempińskiego wpłynęła na konto prokuratury w błyskawicznym tempie. Śledczy dali generałowi na zebranie pieniędzy zaledwie trzy godziny, a już po dwóch przelew dotarł na konto prokuratury. Teraz jednak generał, który wyszedł dzięki tej kaucji na wolność, uznał, że żądana kwota była za wysoka.

– Obrońcy generała Czempińskiego złożyli zażalenie na wysokość wyznaczonej kaucji – przyznaje nam prokurator Leszek Goławski, rzecznik Prokuraty Apelacyjnej w Katowicach, która prowadzi śledztwo w sprawie korupcji przy prywatyzacji.

Skąd generał miał milion złotych na poręczenie? Czempiński ujawnił "Faktowi", że pieniądze wpłacił za niego przyjaciel. Nie wyjaśnił o kogo chodzi. Wyjaśnia to teraz prokuratura. – Osoba ta będzie musiała stawić się w prokuraturze. Musimy wiedzieć, skąd pochodziły pieniądze na kaucję i czy wpłacający miał prawo nimi dysponować – tłumaczy prokurator Goławski.

– Źródło musi być udokumentowane, wszystko musi być tutaj absolutnie jasne – mówi nam jeden ze śledczych. – Żadne przelewy ze szwajcarskich kont nie wchodzą w grę. Dlatego teraz śledczy chcą przesłuchać tego, kto wpłacił kaucję za generała. Wezwą go do prokuratury. A jeśli nie będzie chciał się stawić, zostanie doprowadzony siłą.

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Kolejarz nie dojechał do pracy, bo... spóźnił się pociąg