PolskaJest za mało biedny i samotny, by liczyć na pomoc

Jest za mało biedny i samotny, by liczyć na pomoc

Tragedia Piotra Witkowskiego zaczęła się cztery lata temu. Wtedy zaczęły się powikłania po cukrzycy, z którą zmaga się od 30 lat. Najpierw amputowano mu palce u stóp. Potem całe nogi, nad kolanami. Jednak według kryteriów Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej jest za mało samotny i biedy, by liczyć na wsparcie. Historię ciężko doświadczonego przez życie łodzianina opisuje "Polska Dziennik Łódzki".

Jest za mało biedny i samotny, by liczyć na pomoc
Źródło zdjęć: © Polska Dziennik Łódzki

10.05.2010 | aktual.: 10.05.2010 12:32

- Przez chorobę zatrzymało mi się krążenie i pojawiła się martwica. W ciągu dwóch miesięcy straciłem obie nogi. Przez wiele lat zmagałem się ze strasznym bólem. Teraz boli mnie to, czego nie mam. Nie umiem pogodzić się ze stratą - mówi łodzianin.

Mężczyzna nie może się samodzielnie poruszać. W codziennych sprawach pomaga mu żona Jadwiga, ale i ona nie daje sobie rady, żeby go podnieść. Przez trzy lata myła go gąbką, ale w tym roku poprosiła o dofinansowanie na podnośnik transportowy, dzięki któremu pan Piotr może kąpać się w wannie.

- Całą nadzieję pokładaliśmy w tym sprzęcie. Przeczytałam w gazecie, że można ubiegać się o dofinansowanie na likwidację barier architektonicznych. Zdrowy człowiek nawet nie umie sobie wyobrazić, jak trudno włożyć do wanny kogoś, kto nie jest w stanie się poruszać - mówi Jadwiga Witkowska. Nowy podnośnik kosztuje osiem tysięcy złotych. Państwo Witkowscy kupili używany za dwa tysiące złotych. Poprosili Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łodzi o refundację zakupu. Niestety, odmówiono im.

- Nie wiem, czego jeszcze trzeba nie mieć, żeby dostać pomoc. Od lat cierpię na chorobę niedokrwienną serca i schyłkową niewydolność nerek, jestem dializowany trzy razy w tygodniu. Nigdy nie korzystałem z dofinansowania, a teraz starałem się, żeby nie było zbyt duże. W odpowiedzi dostałem list, że zabrakło mi czterech punktów. Jak na egzaminie - mówi rozżalony Piotr Witkowski.

Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej swoją decyzję tłumaczą zbyt dużą liczbą wniosków. Dodają, że kryteria przyznawania pomocy muszą być przestrzegane.

To właśnie według tych kryteriów pan Piotr jest za mało samotny i biedy, by liczyć na dofinansowanie. W rubryce rodzina wpisał żonę, a przy adresie mieszkanie w bloku. Dla urzędników to dobra sytuacja materialna, bo mieszkanie, choć skromne, według nich jest komfortowe. A lokum w kamienicy i samotność byłyby wyżej punktowane. - Mamy ograniczony budżet. W tym roku wpłynęło 309 wniosków na kwotę 4,5 mln zł, a my mamy tylko 500 tys. zł. Musimy pieniądze rozdzielać sprawiedliwie, dlatego bierzemy pod uwagę też sytuację materialną i rodzinną - tłumaczy Jolanta Piotrowska, zastępca dyrektora MOPS w Łodzi.

Piotr Witkowski może złożyć znów wniosek jesienią. Raty za podnośnik musi spłacać już teraz. Sprawą obiecała się zająć Lidia Fido, pełnomocnik prezydenta ds. osób niepełnosprawnych. - Pana Piotra dotknęła duża niepełnosprawność i pomoc mu się należy. Będę rozmawiać w tej sprawie z stowarzyszeniami - mówi Lidia Fido.

Choć podnośnik jest panu Piotrowi bardzo potrzebny, to największym marzeniem jest wózek elektryczny. Dla byłego dyrektora szkoły i ławnika sądowego bezczynność i zamknięcie w domu to największa trauma.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)